Bycie razem. Najważniejsza jest akceptacja codzienności

9

O tym, czy związek przetrwa nie świadczy wielkość domu. Często jesteśmy dużo szczęśliwsi w ciasnej kawalerce niż wtedy, kiedy “w końcu się dorabiamy”. Nie decyduje grubość portfela. Pieniądze często deprawują. Jednak ich dramatyczny brak na pewno sprawy nie ułatwia. Nie ma znaczenia nawet ile mamy lat, kiedy podejmujemy decyzję o byciu razem. Co prawda naukowcy wskazują, że bardzo młody wiek może przeszkadzać. Jednak nic nie jest niemożliwe. O byciu razem nie decyduje nawet jacy piękni jesteśmy. Ani to, jak często razem wychodzimy wieczorem. Najważniejsza jest codzienność.

Czy lubisz naszą codzienność?

Najważniejsza jest akceptacja tego, co zdarza się każdego dnia, czyli wspólnej rzeczywistości – często nieidealnej, zabieganej i zmęczonej. Nie tylko od święta, ale właśnie na co dzień. W porannej krzątaninie. W rozespaniu, w szary dzień, kiedy trzeba zwlec się z łóżka, a nie ma się ochoty…

codzienność

Bycie razem to okruszki pozostawione na blacie kuchennym. Te same, które jedna osoba nieopacznie zostawia, a druga zgarnia. To gorąca kawa czekające w ekspresie. To kanapki przygotowanego przez ukochanego. To całus na do widzenia i przytulenie na dzień dobry. To sms w ciągu dnia z pytaniem, co u Ciebie. To pomoc w noszeniu zakupów i wspólne gotowanie. To relaksujący masaż i zasypianie wtuleni w siebie.

To także odburknięcie. Zirytowanie. Złość i smutek. Momenty wkurwu, które zdarzają się każdemu. Kłótnie i godzenie się.

To miłość wynikająca ze spoglądania ciągle na tego samego człowieka i widzenia tego, co się zna. A także odkrywania ciągle czegoś nowego. I akceptacja, że nie jest idealnie, ale jest tak, jak ma być.

Bycie razem to codzienność

Często związki zaczynają się od fajerwerków. Jest wspólna impreza, życie na adrenalinie. Taniec godowy, który sprawia, że jesteśmy nakręceni do granic możliwości.

Prędzej czy później przychodzi zwyczajność, co nie znaczy, że jest nudno. Nie, do drzwi puka normalne życie, które prowadzi każdy z nas.

I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwe bycie razem. To jego akceptacja decyduje, czy związek przetrwa, czy może zakończy się, by poszukiwać aury nowości charakterystycznej dla początków bycia razem gdzie indziej.

Kluczowe nie jest zatem pytanie, czy lubimy się, gdy dużo się dzieje, gdy jest głośno, zabawnie, na wakacjach, na imprezie. Pytanie, czy akceptujemy się o 5 rano, gdy trzeba wstać do pracy i wieczorem, gdy jedyne o czym się myśli to o śnie.

9 KOMENTARZE

  1. Bo to chyba kwestia tego, czy skupiamy się na tych negatywach, które zaczynają nam zatruwać myśli. Czy pamiętamy o motylach i tym, co nas w sobie zachwyciło. Mój związek trwa trzy lata, a ja mam wrażenie, że ciągle zakochuję się na nowo, chociaż czasem mnie wkurza niemożebnie 🙂

  2. Nie jestem przekonana czy młody wiek przeszkadza, my zaczęliśmy być razem bardzo wcześnie i już nam mija prawie 14 lat, a naszą wspólną codzienność uwielbiamy oboje. Zauważyłam też, że związki innych znanych nam blisko osób, które zaczęły być razem w młodym wieku wydają się bardzo trwałe i szczęśliwe:)

  3. I ja się pod tym podpisuje. W tym roku będzie dwudziesta rocznica ślubu u nas a razem jak jesteśmy 27 lat, nie wiem kiedy to zleciało ale wiem że każdego dnia mojego męża kocham bardziej i to chyba za te skarpety pod stołem każdego wieczora za nie umytą patelnię i wypita kawę do połowy bo przecież on musi moja wypić a nie swoją 🙂

  4. Owszem, ale aby być silnymi razem w tej codzienności, należy być do tego przygotowanym. Zanim zostanie się zbombardowanym przez życie trudami codzienności – rachunkami, zmęczeniem, nieobecnością (praca zarobkowa), pracami domowymi, powinno się zadbać wcześniej o zbudowanie solidnych podstaw duchowej więzi. Wcześniej to znaczy w czasie randkowania. Tylko tak można potem razem stawić czoła codzienności. Niewiele osób zostało z tych którzy to rozumieją. Spowszedniało już hop-siup i mieszkanie razem. A to jest błąd okraszony ryzykiem, że skrócony czas na budowanie więzi odbije się potem na jakości związku. Jestem 25 lat po ślubie, przed którym nie mieszkałem razem z przyszłą żoną ani jednego dnia. 4 wczesniejsze lata skupialiśmy się na innych rzeczach, jak rachunki czy mycie garów. Z pewnością pomogło to przeżyć dobrze w związku dotąd blisko 30 lat.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj