Czasami lepiej się rozstać…A to rzadko jest prosta decyzja

58

Decyzja o odejściu rzadko jest łatwa. Zazwyczaj zanim padnie “to już koniec” mija sporo czasu, wraz z nim mnóstwo emocji, łez i złości. Do “momentu odcięcia” długo się dojrzewa, rozważając wszystkie “za i przeciw”. Tymczasem panuje pogląd, że rozstajemy się zbyt wcześnie i zbyt lekkomyślnie. Nie walczymy o siebie, nie próbujemy naprawiać, wyrzuca się nam, że kiedyś małżeństwa były trwalsze, a teraz nastała era egoistów. A może problemem wcale nie jest nasze zepsucie, ale przekonanie, że już nie musimy się godzić na to, co w milczeniu znosiły nasze matki? Nie dlatego, że jesteśmy słabsze, ale silniejsze, gotowe by poradzić sobie same?

Osobno będzie nam lepiej to bolesne spostrzeżenie

Podstawowym argumentem do rozstania powinno być przekonanie, że osobno będzie nam lepiej. Że tkwienie obok i wstawanie z tego samego łóżka nie ma sensu, bo toksyczny związek, jaki budujemy, rani nas i bliskie nam osoby.

“To wcale nie tak, że dorośli przestają się kochać. Mnóstwo osób jest razem przez wiele lat, aż do dnia, w którym jedno umiera. Jednak są też tacy, którzy się rozstają, z wielu powodów. Czasem miłości jest zbyt mało i nie starcza na długo, czasem jest jej tak dużo, że krępuje ich i ogranicza. Wówczas nie czują się wolni. Zawsze jednak powinni się rozstać, jeśli osobno mogą być szczęśliwsi.” Katarzyna Rygiel – “Pod powiekami”.

czasami lepiej się rozstać

Bywa też, że do rozstania dochodzi całkiem niespodziewanie, w związkach, które pozornie wyglądały na idealne. I ta siła, którą niczym łatkę im przypięto, stała się ich przekleństwem. W takich związkach nie ma przemocy, alkoholu, biedy, zaniedbań. Dzieje się coś dużo mniej “spektakularnego”, czego początek trudno nawet dojrzeć. Dwoje ludzi dotąd wydawać by się mogło, że kochających się, pewnego dnia budzi się i dostrzega, że stali się sobie obcy. Rozmijają się, przestają się rozumieć. Każde w międzyczasie dojrzało, zmieniło się, ale każde na inny sposób. Dostrzeżenie tego faktu jest trudne, bolesne, często motywuje do działania, naprawiania związku, wskrzeszania tego, co rozmyło się…. Jedynym się udaje, ale innym niestety nie…

Nie oszukuj siebie

Mnóstwo kobiet tkwi latami w związkach, które nie daje im szczęścia z przekonania, że:

  • lepiej tak niż być samą,
  • nie ma sensu nic zmieniać,
  • już za późno,
  • są gorsi, mój nie jest znowu taki zły,
  • szczęście już było, teraz nie ma co oczekiwać zbyt wiele,
  • dla dzieci, rodziny.

Motywem bycia razem nie jest miłość, przyjaźń i poczucie, że bycie razem jest tym, co “mnie uszczęśliwia”, pozostaje się w związku z dziwnych, często zaskakujących powodów. Zamiast postawić odważny krok zawczasu, pozostaje się w układzie przez długie lata, pozbawiając się szansy na szczęście czy po prostu spokój…Zakłada się maskę i gra. A ta rola, do której nie zostałyśmy stworzone, jest strasznie wyczerpująca. Dla nas i naszego otoczenia.

Czy dojrzałaś do rozstania?

Dojrzewanie do rozstania to proces – bolesny i trudny pod wieloma względami. Dlatego mówienie z wyższością o tym, jakoby kiedyś się naprawiało, a dzisiaj wymieniało na nowe nie zawsze jest prawdziwe. A dla wielu osób mocno krzywdzące.

Oczywiście nie brakuje lekkich i głupich decyzji o zakończeniu czegoś pięknego, jednak nie zawsze takie szybkie “cięcie” poprzedza rozstanie. Nie w każdej sytuacji dochodzi do klasycznej zdrady czy przemocy, z którą nie sposób dyskutować. W przypadku wielu par jest sielankowo, pięknie, a po latach…przeciera się oczy ze zdumienia, nie rozumiejąc, co się stało i dlaczego się nie udało.

Rozstanie to proces. Zanim dojdzie do pożegnania, dwie mocno zszyte kawałki tkaniny przez lata rozrywają się w szwach. Nitka po nitce oddalają się od siebie. Nikt z powodu jednej nitki nie płacze, a powinien…

58 KOMENTARZE

    • Głupszego artykułu dawno nie czytałem. Skutki rozstania podawane są jako powody WTF?!?
      Powodem zawsze jest brak czasu na rozmowę, intymność, wspólne spędzanie czasu a reszta to skutki.
      Tak – dawniej byliśmy szczęśliwsi bo cieszyliśmy się z błahych rzeczy, codziennych czynności wykonywanych razem a dzisiaj nie mamy czasu bo praca , bo dzieci, bo dom. Dawniej kobieta była w domu i miała czas, teraz biega za powniądzem.

  1. Tak kobiety są silniejsze i nie muszą tolerować ; poniżania, lekceważenia, itd. To mężczyźni nie do końca radzą sobie z życiem. (nie wszyscy). Kobietki głowa do góry w nas jest moc. ???

  2. Życie po rozstaniu ,może być naprawdę piękne! Nie ma co oglądać się wstecz . Trzeba iść do przodu ku swoim marzeniom ???. Kiedy wydaje się ,że wszystko skończyło wtedy wszystko się zaczyna

    • Sił i motywacji, aby coś naprawić w związku trzeba obu stron zgodnych , jeżeli chce tylko kobieta od początku jest spisana na porażkę.
      Bardzo często mężczyzna udaje,że chce coś zmieniać, a wcale tak nie jest.

  3. Podjęłam decyzje o rozwodzie po 17 latach małżeństwa. Była to trudna decyzja, podejmowana latami… Rozważania za i przeciw… To dopiero początek, nie jest łatwo, ale codziennie robię krok do przodu, dla siebie i moich córek.

    • Ja wciąż dojrzewam do decyzji o rozstaniu.Mam obawy,że sama sobie nie poradzę.16Lat jesteśmy razem od 5 oddaliliśmy się od siebie.Osobno spędzamy urlop urodzony imprezy rodzinne.Brak współżycia.Pustka samotnosc.I lek przed samotnością.

  4. To nigdy nie jest łatwa decyzja, szczególnie kiedy łączą nas dzieci, wspólny dom itd itp…Jednak, czasem poziom poczucia nieszczęścia w związku osiąga takie rozmiary i poczucie, że już nic nie da się zrobić, że zaczynamy myśleć, że nie tyle będziemy szczesliwsze jak się rozwiedziemy…. my po prostu będziemy mniej nieszczęśliwe… I damy sobie nadzieję na szczęście, którego w obecnym związku nigdy nie zaznamy…
    Dziś kobiety się obudziły. Zaczęły widzieć świat nie tylko przez pryzmat codziennego zaspokajania potrzeb wszystkich dookoła, przestało uszczęśliwiać je bycie jedynie sprzątaczką, kucharką rodzicielką, kochanką na potrzeby Pana. Dziś wiele kobiet chce innych standardów. Chcą się rozwijać, uczyć, robić karierę i potrzebują mężczyzn partnerów, którzy razem z nimi- kobietami, będą ogarniać te bardziej prozaiczne aspekty życia…

  5. Po 19. Po rozwodzie jeszcze wróciłam wciagnieta w wir manipulacji żeby się przekonać że przecież dorastalam do tego długo i to była słuszna decyzja. Nie chce oceniać komu trudniej i kto potrzebuje więcej siły.

  6. Aby podjąć taką decyzję należy uwierzyć w siebie i stać się silną osobą, konsekwentną w podejmowaniu działań. Coś wiem na ten temat. Trzymajcie sie dziewczyny, dacie sobie radę tylko uwierzcie w siebie.

  7. Ja przez 13 była przykład a żona. Nie było awantur. Kłótnie rzadko i na krótko. Ja myslalam że tworzymy fajna rodzinę z 2dzieci. On od 2 lat odchodził, stawał się nieobecny. Włączyłam o nas jak tylko potrafiłam ale cały czas uderzalam w mur. W końcu odkryłam kłamstwa oszustwa i to że chce ułożyć życie z inną. Wygonilam go po pół rocznej gehennie, awanturach, zalać i ponizaniu. Ale tęsknię brakuje mi bezpieczeństwa i ciepła tego że nie ma obokmniekogos na kim mogę polegać. Są dzieci wspaniałe i kochającej. Teraz to one są całym moim życiem. Boję się tylko samotności i że już zawsze będę sama. Ale nie potrafię żyć z kimś kto mówił że nie o kłamie że się troszczyć będzie….. Ze życie będzie piękne. I tak porostu zakochał się w innej i oddał nas bez walki.

  8. A jeśli kobieta niszczy faceta psychicznie ? ,no właśnie ja tak miałem niby wszystko super na początku związku ,a potem komtrole ,problemy o wszystko ,chciała zmieniać wszystko nawet to że noszę okulary ,toksyczna zazdrość bo rozmawiam z znajomymi w pracy i po roku okazało się że zdradza na studiach dobrze że zakończyłem po roku chory związek ,nie mam dzieci i nie było ślubu , po rozstaniu wiem że żyję a było to 9 lat temu ,Ps nie dawałem jej powodów jestem wierny ,nie latam po dyskotekach , itd. gdy jestem w związku to nie interesują mnie inne kobiety

  9. Po rozstaniu, choć ewidentnie koniecznym również nie jest latwo;)
    To zależy od osobowości kobiet. To prawda, że wiele z nich tkwi w beznadziejnych związkach, bo Jeszce mają nadzieję albo są zwyczajnie wyrachowane i liczą na profity swoich męk;)
    Ślepo wierzą, slepo ufają A potem zonk;)
    No cóż. Wszyscy jesteśmy dorośli, podejmujemy własne decyzje. I jako dorośli ponosić będziemy konsekwencje naszych decyzji. Nie ma zmiłuj.

  10. Rodzina z sześciorgiem dzieci stawiana za przykład… Ci, którzy oglądali nas wyłącznie od zewnątrz uważali, że byliśmy idealni. Ci, którym dane było chociaż na chwilę zobaczyć to od kuchni… już nie. Ale ja też patrzyłam kiedyś na to inaczej – że dla dzieci, że na zewnątrz wszyscy dobrze nas postrzegają, że łatwo nam znaleźć pracę…
    Tymczasem za drzwiami mieszkania działy się dantejskie sceny. Do tego moja ciężka choroba – astma o nieuregulowanym przebiegu, która powodowała dosłownie i w przenośni bezsilność. Nie byłam w stanie fizycznie obronić własnych dzieci, którym działa się krzywda. Nie jednorazowa krzywda, ale ciągłe bombardowanie nienawiścią, w którym dorastali i którym przesiąkały… Pisałam na blogu, ubierając swoje cierpienia w język barwny, humorem podszyty. Zostałam współautorką e-booka, potem książki o macierzyństwie. Aż dotarło do mnie, że może być inaczej i w mojej rodzinie, ponieważ ja wiem czego w niej pragnę i intuicyjnie czuję pragnienia moich dzieci. Zaczęłam zmieniać swoje życie od siebie, nie oglądając się na protesty małżonka. Studia podyplomowe, na które zarabiałam sama. Plany o wyjeździe, o pracy w innym kraju, otwarte opowiadanie o własnych marzeniach wspoldzielonych z marzeniami dzieci… Postanowienie, że będziemy podróżować… Remont mieszkania, który zaprojektowałam sama. I w tym kulminacyjnym momencie, pod koniec tak ważnego roku, między Bożym Narodzeniem a Sylwestrem, on nagle strzela publicznie focha w sklepie budowlanym. Konsekwentnie kończę zaplanowane zakupy, nie uwzględniając jego opinii (kupuję za swoje). W domu awantury ciąg dalszy. I wtedy słyszę swój własny spokojny głos “Nie musisz tu mieszkać.” – “Cooo?” – “Naprawdę, nie musisz tu mieszkać, jeśli ci się nie podoba. Poradzimy sobie sami. Chcę, żebyś się wyprowadził.” – kończę w pełni świadomie i głośno. Najstarsza córka mnie popiera. To wydarzyło się blisko 4 lata temu. Pierwszy okres był najtrudniejszy. Ale wiedziałam, ile zyskałam – codzienne dzikie awantury stały się przeszłością. Jak wiele innych doświadczeń było przede mną, nie umiałam przewidzieć. Bo brak szacunku do kobiety, kwestionowanie każdego jej ruchu, każdej decyzji, wryły się w psychiki dzieci jako rzecz naturalna…
    Po dwóch latach moje życie było pogorzeliskiem dawnego. Chociaż wciąż jeszcze tliły się koszmary przeszłości, które trzeba było dogaszać. Dwoje najstarszych dzieci powoli się usamodzielniało, widząc, że zaczynam wracać do świata żywych. Pół roku po rozstaniu ciągły stres, przemęczenie i nasilająca się choroba prawie mnie pokonały. Uratowały mnie dzieci. Odzyskałam przytomność na OIOMie. Obudziłam się kimś innym. Zupełnie naga, jak przy narodzinach. Kilka dni później przewartościowałam swoje życie. Dostałam od dzieci i Opatrzności bonus. Nie mogłam tego zaprzepaścić. Lekarz, pod którego opieką byłam na oddziale pulmonologicznym, przychodził do mnie codziennie rano i bardzo mnie wspierał. Dostałam recepty na inne leki. Drogie, ale dzięki nim mogę w miarę normalnie funkcjonować. A poza tym… “Jest pani młodą, piękną kobietą i ma pani dla kogo żyć” – powiedział. Miałam 46 lat. Ale wtedy urodziłam się po raz drugi.
    Kolejne lata przyniosły również ciężkie przeżycia, wcale nie mniej dramatyczne niż to, o którym wspomniałam. Ale dotyczyły moich dzieci, dlatego nie chcę o tym pisać. Były też i pozytywne, przeplatające się regularnie. Rok terapii rodzinnej. Sukces w pracy. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, pojawił się w moim życiu ktoś, kto chciał o mnie zawalczyć. O mnie, zajętą 24/7 sprawami dzieci… Mój Józef Tolibowski i Bogumił Niechcic w jednym ? W tej kolejności. Po raz pierwszy w życiu cieszyłam się, że ktoś mnie zdobywa. Nie byle jaki ktoś. Czułam się tego warta, traktowałam jego gesty jak naszą wspólną inteligentną zabawę, dojrzały flirt, zaloty bez zobowiązań. I nawet, gdyby to miało być na żarty, na pokaz, dla picu, chciałam tego… Ale nie było. I czułam to od pierwszej chwili. Zakochałam się po raz pierwszy, tak bez żadnych wątpliwości, mając prawie 48 lat. A, jakby tego było mało – z wzajemnością… Może nawet było odwrotnie – ja skupiona na tłumieniu własnych uczuć, widząc jego zaangażowanie, postanowiłam dać sobie i jemu szansę. Przecież wszystko, co najgorsze już mi się przytrafiło.
    A dzisiaj, mając 49 lat, dzieci, z których czworo już jest w miarę samodzielnych oraz dwoje nastolatków, którzy w moim partnerze widzą przyjaciela dopiero jestem gotowa do formalnego rozwodu. Podstawową zasadą w moim nowym życiu jest “Niczego nie muszę. Chcę.” Pozew u pani mecenas. Kończę dopełniać formalności.

  11. Ktoś kiedyś powiedział,że życie zmienia się po 40 tce.Mnie się właśnie tak zmieniło,że zostawiłam męża i teściów.
    I teraz sobie żyję i kocham i w końcu czuje się kochaną..

  12. Dokladnie. Niemozna znosic obelg, klamstw itd. Nikt niejest ani gorszy ani lepszy.Ilez mozna dawac szans ?. Bez sensu klutnie i wysluchiwanie, ze cos zrobilas zle ?. Poprostu lepiej odejsc

  13. Bo się kobiety boją że im się stopa materialna pogorszy….taka prawda.
    I siedzą nieszczęśliwe latami w związku obok człowieka ….
    Nie są szczęśliwe oszukują siebie i wszystkich dookoła ze rodzina że to dla dobra dzieci …..nie prawda.
    Lepiej się rozstać I żyć w zgodzie z sobą I dac sobie szansę niż w niczym tkwić….tylko trzeba odwagi

  14. Mnie zajęło to wiele lat,nie jest łatwo podjąć decyzję o rozstaniu,bo dziecko co ludzie powiedzą,czasami warto zaryzykować i być szczęśliwą nie dla innych tylko dla siebie.

  15. Zalezy dlaczego sie odchodzi☺moi znajomi po miesiacu się rozwiedli bo ona jednak wolala kobiety?a moj sasiad został sam w Wigilie bo jej sie chcialo bogactwa….znalazla starszego sponsora dojrzewala ponoć do tej decyzji…chlopak porzadny gość!Ale jak dzieje sie krzywda i jest nam žle to trzeba …..myśleć o sobie . ☺i dać nogę☺

  16. .jesteśmy bardziej świadome, najczęściej niezależne materialnie, nie boimy się ocen… warto jednak zawalczyć o to co nas łączy, spróbować naprawić to, co nas dzieli… bez dobrej woli, chęci, rozmów nie ma już Nic… ściana?☺️

  17. Dokładnie, słowo w słowo. Odchodzilam kilka lat. Teraz, mądrzejsza i dojrzalsza, odeszłabym po 3 szansie, a nie po tysiecznej. Nie mozemy się godzić na związki na siłę, dla dzieci, na związki byle jakie, w których jest jakoś, jak to mój przyjaciel mi kiedys powiedział, Aniu, jakoś, to bardzo smutne słowo.

  18. Dla panów;
    Pamiętajcie by zabezpieczyć majątek przed rozstaniem – najlepiej w produkty ubezpieczeniowe i gotówkę, oraz zadbać o kochankę by cios po rozstaniu nie zniszczył nas psychicznie.

  19. Nosiłam sie z tym zamiarem 2 lata ale jest dziecko i dawalam milion szans..w końcu wszystko zakonczylam w raz ze starym rokiem 2019. Wszystko co złe zostawiłam za sobą…

  20. Jesli w zwiazku nie ma dzieci to zadna strata a jak sa dzieci to one najbardziej cierpia najlepiej jest tak kobiety mowia ratowalam jak moglam gowno prawda w glowach sie pojebalo ze niby madre nie patrza na dzieci tylko wam kobietom dobrze bylo w dupach I to samo sie dotyczy meszczyzn jebana patologia moim zdaniem osoba niszczac zwiazek to powinna byc odsiadka

  21. Decyzja o odejściu to jest proces i napewno nie podejmuje sie jej w minute . Zanim sie do tego dojrzeje , podejmuje sie mnostwo prób naprawy , starań , kompromisów etc. Tyle , ze jesli druga strona jest totalnym bezkrytycznym wobec siebie betonem, to jednak odejście i tak nastapi . A do tego czasu psycha totalnie zostanie zniszczona .. To nigdy nie jest łatwa decyzja . Chyba , ze sie nie kochało , to moze i jest

  22. A kiedy po kilku miesiącach wspólni znajomi mówią ze odżylas to jest to najlepsze potwierdzenie słuszności decyzji. Trzymam kciuki za mądre decyzje dziewczyny

  23. Rozstalismy sie, zdecydowalismy o wspolnej terapii, niestety ta nie dala nic-przerwana zanim sie dobrze rozpoczęła, poza tym ja zdazylam przepracowac wiele na terapii solo, a 2strona poszła na wspolna terapie z buta. Szybko okazalo sie, że on też musi przepracowac pewne sprawy solo. No i pracuje nad soba przez 2lata, nie robiac nic. Za duzo czasu minelo. Nie mamy do czego razem wracac. Szkoda ze zaprzepascil ojcostwo

  24. 8 lat walczyłam, wabaczalam, dawałam, szanse liczac ze coś sie zmieni. Nie zmienilo się. Straciłam tylko te lata młodości w coraz większym piekle agresji i przemocy. Odeszłam. Od 2 lat w końcu czuje że żyje, w końcu jest pięknie ?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj