Robienie “nic” nie dla wszystkich jest łatwe, ale dla każdego koniecznie. Pozwala uzyskać tak konieczny w życiu reset. Tymczasem wielu ma z tym problem. Jak z samym odpoczynkiem jako takim. Nie umiemy pasować, odpuszczać, wyciszać się i prawdziwie odpoczywać. W konsekwencji ciągle się spalamy…Stąd dzisiaj ten post, o tym, dlaczego warto czasami robić nic.
Człowiek współczesny
Żyjemy w wielkim tempie. I choć czujemy się z tego powodu obciążeni, to nie bardzo umiemy zwolnić. Wielu, paradoksalnie, unika urlopu, wakacji, a gdy w końcu się udaje na upragniony odpoczynek, czuje rozdrażnienie. Zamiast upragnionego spokoju jest stres i….pustka, w pakiecie kłótnie i zepsuty humor.
Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Nie udało się.
Jak tu odpoczywać?
Cisza, która uderza do głowy staje się niepokojąca. Nie wiadomo, czym zająć ręce i umysł. Bycie tak po prostu, bez poczucia czasu, bez presji, by coś robić staje się nie do wytrzymania. I nagle okazuje się, że trzeba się ruszyć, być aktywnym, żeby odpocząć. W sumie nic w tym złego. Aktywny wypoczynek jest świetny…
Tylko zastanawia ten strach przed bycie sam na sam…ze swoimi myślami. Bo w sumie czego się boisz? Od czego uciekasz? Dlaczego tak się niecierpliwisz, że byle dłuższa kolejka potrafi wyprowadzić Cię z równowagi?
Dlaczego czasami warto robić nic?
- ponieważ nic tak nie daje siły jak słodkie lenistwo,
- czasami trzeba bez sensu poleżeć na łóżku czy popatrzeć w sufit,
- relaks zwiększa produktywność, kreatywność, wiele nas uczy,
- kontakt z naturą odstresowuje i wycisza,
- możesz lepiej zrozumieć siebie,
- patrzenie w niebo, w wodę czy ogień po prostu jest skuteczne,
- nicnierobienie mamy w genach, nasi przodkowie wiele odpoczywali. My też powinniśmy. Dla zdrowia fizycznego i psychicznego.
Przyznaję, że mam problem z nic nie robieniem, ale powoli się tego uczę. 😊
Ja się nauczyłam nie rozbić nic. Choć mam mało kiedy taką możliwość, ale czasem się uda 🙂