O współuzależnieniu zwykliśmy mówić w kontekście uzależnienia od alkoholu. W takim ujęciu nałóg jest potrzebny nie tylko osobie pijącej, ale biernie uzależnionej. Trzyma w potrzasku. Jednak to nie wszystko. Można być współuzależnionym na wiele sposobów – od seksu, pieniędzy, napadów złości, od pracy. Powód jest zawsze ten sam. Głód miłości i puste zbiorniki od lat…
Głód miłości
Poczucie pustki ma swoje źródło. Podobnie jak pracoholizm, uzależnienie od jedzenia, hazardu, alkoholu czy narkotyków. U źródeł każdego z nich leży ssący, trudny do zaspokojenia głód miłości i potrzeba bycia dostrzeżonym, zauważonym i docenionym.
Głód miłości ma zazwyczaj swój początek w dzieciństwie. Potrzeba pełnej akceptacji jest bowiem tak silna jak potrzeba powietrza. Pozwala na przetrwanie. Osoba, która nie jest zaspokojona emocjonalnie, przez całe życie poszukuje czegoś, co pozwoli pozbyć się pustki. Najczęściej ma być to osoba, która uratuje ją z opresji, dopełni jako osobę i uczyni szczęśliwą. Innym razem szuka się poczucia bezpieczeństwa w pracy, w pieniądzach, czy używkach. Znajduje się pewny obszar, który pochłania bez reszty, co pozwala zapomnieć, chociaż na chwilę, o dojmującej pustce. Niestety tylko na chwilę. Bardzo szybko przychodzi refleksja, że większa ilość gotówki wcale nie uwalnia od lęku. Kolejny szczebel kariery nie daje poczucia bezpieczeństwa…Ciągle jest strach przed utratą tego i potrzeba starania się jeszcze bardziej.
Potrzeba życia nieswoją historią
Przejmujący głód miłości przechodzi z pokolenia na pokolenie. Opisuje się go, porównując do zbiorników. Jeśli wewnętrzny zbiornik mamy i taty jest pusty lub prawie pusty, bo nie miał go kto wypełnić, to ten sam problem przechodzi na dzieci pary. One również odczuwają głód miłości. Z ich dzieci problem przechodzi na wnuki i tak dalej. Rodzina przez lata żyje tymi samymi schematami i powtarzającymi się historiami. A wszyscy pytają – czemu ona wpadła w to samo bagno, przecież znała jego śmiercionośne odmęty aż za bardzo?
Zazwyczaj musi dość do przełomu w jednym pokoleniu, kiedy dana osoba zauważa rzeczywistość taką, jaką jest, a nie zniekształconą – jak jej bliscy- i postanawia przerwać przeklęty krąg. Ku rozpaczy innych. Typowy jest bunt, zaprzeczanie i próby nakłonienia jej do zmiany decyzji. Stąd tak trudno się wyrwać. Z tego powodu udaje się tylko nielicznym.
Często momentem otrzeźwienia jest kryzys wieku średniego, kiedy w końcu dochodzi do pytania, co ja właściwie robię, co ja z tego mam, i po co mi to? Tuż za tymi pytaniami kiełkuje refleksja, że nie chcę żyć niedokończoną historią przodków. Nie chcę powtarzać tych samych błędów. Chcę żyć lepiej.
“Instynkt domu u istoty ludzkiej nie jest natury geograficznej. Działa w zupełnie innych obszarach aktywności naszych umysłów. Zamiast poszukiwać fizycznego miejsca naszych narodzin i dzieciństwa, usiłujemy zrekonstruować je w naszym obecnym życiu. Thomas Wolfe powiedział: “Nie możesz znowu iść do domu”.
I nie musimy. Nosimy nasz dom ze sobą. Wszyscy posiadamy tkwiącą w nas głęboko potrzebę odtworzenia znajomej, pierwotnej sytuacji rodzinnej, nawet jeśli jest ona destrukcyjna i bolesna. To jedna z najtrudniejszych rzeczy, z jakim musi się zmierzyć współuzależniony”. R. Hemfelt, F. Minirth i P. Meier, “Miłość to wybór. O terapii współuzależnień”.
Czy jesteś współuzależniona?
Sprawdź, czy jesteś osobą współuzależnioną. Osobę taką:
- niezmiennie pociągają te same destrukcyjne jednostki– choć przyrzekała sobie, że nigdy nie powtórzy błędów rodziców,
- początki związków, jakie buduje, są przesadnie intensywnie, jak fajerwerki – co daje znak o pustce zbiorników miłości.
- w związku panuje przesadna zazdrość,
- relacja jest tak absorbująca, że porzucane są inne – w pierwszej kolejności przyjaźnie,
- osoba współuzależniona uważa, że odpowiada za myśli i działania drugiej osoby – “gdybym go nie zdenerwowała, nie uderzyłby mnie”
- ma poczucie pustki – czuje się niepełna, ma wrażenie, że ciągle jej czegoś brakuje,
- przyjmuje kogoś winę – “To Twoja wina, że piję” słyszy i wierzy w to,
- wypiera gniew – często przybiera on u niej formę depresji. Depresja to gniew skierowany do wewnątrz,
- wierzy, że nie jest tak źle, jak na to wygląda – osoba współuzależniona ubarwia rzeczywistość, wypiera niewygodne fakty, mówi – to tylko mały problem, on kontroluje sytuację, choć wyraźnie widzi, że tak nie jest,
- myśli magicznie, wierzy, że gdyby bardziej się starała, to on nie przesiadywałaby tyle w kasynie, nie pracowałby tak długo, itd.
- akceptuje przykrości jako normę – on po prostu taki jest, tylko czasami mnie obraża i poniża, to nic takiego,
- wierzy, że jej nic jest, to on ma problem – jeśli budujesz związek, w którym druga osoba ma problem, to Ty również go masz.
“Małżeństwo jest mnożeniem, a nie dodawaniem. Jedna druga razy jedna druga daje jedną czwartą.Rozbicie plus rozbicie nie daje scalenia.”R. Hemfelt “Miłość to wybór. O terapii Współuzależnienia”
W kontekście tych rozważań polecam szczególnie tę książkę – R. Hemfelt, F. Minirth i P. Meier, “Miłość to wybór. O terapii współuzależnień”.
Bardzo wartościowy post. 😊
Podoba mi się ten cytat w tekscie: „MAŁŻEŃSTWO JEST MNOŻENIEM, A NIE DODAWANIEM. JEDNA DRUGA RAZY JEDNA DRUGA DAJE JEDNĄ CZWARTĄ.” To chyba prawda. Jeśli obie strony nie zaangażują się na całego to nie będzie pełny związek. Dlatego nie warto nikomu dawać namiastki miłości. Unieszczęśliwisz jego i siebie
[…] Czy jesteś współuzależniona?, kobietytomy.pl […]