Prosta recepta na sukces w miłości to znaleźć odpowiednią osobę. I zaakceptować ją w pełni. Nie próbować jej zmieniać.
Znalezienie odpowiedniej osoby to jedno. Zaakceptowanie jej w pełni to drugie. A trzecie to wszystko to, co dzieje się później. Okazuje się bowiem, że prawdziwa miłość sprawia, że stajemy się lepsi. Dla siebie i dla ukochanej osoby. Innymi słowy – przestań zmieniać na siłę, zaakceptuj, a…zaczną się czary. Prawdziwie kochająca Cię osoba zmieni się, a Ty pokochasz ją jeszcze bardziej (o ile w ogóle to możliwe). Bo miłość dojrzała zmienia nas na lepsze. I to jedna z jej tajemnic.
Błędne założenie
Wielu z nas popełnia mnóstwo błędów, gdy szuka miłości.
Po pierwsze szuka idealnej osoby.
Oczywiście niestety takiej nie znajdzie, bo nie ma ideałów. Każdy ma wady, rzecz w tym, by znaleźć taką osobę, której wady jesteśmy w stanie zaakceptować.
Drugi błąd to ustawiczne próby zmiany partnera. Mamy kogoś odpowiedniego, ale niewystarczająco, dlatego manipulacją, prośbą i groźbą staramy się go „ulepić” w taki sposób, by był odpowiedni. Wydaje się nam, że zmienimy go. To jeden z głównych problemów kobiet, które sądzą, że zmienią partnera na lepsze. I tak bardzo fiksują na tym punkcie, że dzieje się wprost przeciwnie.
Nikt nie lubi być naciskany, zmuszany. Mężczyzna, nad którym taka kobieta się „pastwi” prędzej ucieknie, żeby mieć w końcu święty spokój niż zmieni się w ideał, którego ona chce mieć. To tak po prostu nie działa. Gderaniem, marudzeniem i wiecznym niezadowoleniem to można co najwyżej kogoś zirytować i doprowadzić do szewskiej pasji niż zmienić.
Akceptacja
W relacjach między partnerami obowiązują klasyczne, uniwersalne zasady. Podobne do tych, które stosujemy w relacjach z dziećmi lub przyjaciółmi.
Jedną z ważniejszych zasad jest akceptacja. Gdy akceptujemy uczucia dziecka, ono jest spokojniejsze. Gdy maluch płacze, mówienie mu „nic się nie stało”, to nie najlepszy pomysł. Przytulenie i powiedzenie, że „to musiało boleć, ale zaraz minie” – działa dużo lepiej. Zaprzeczanie, że nie ma powodu do płaczu, nic się nie stało, co najwyżej niesie przekaz – nie znasz się, nie umiesz ocenić sytuacji, ja wiem lepiej, co czujesz. A przecież nie o taki przekaz nam chodzi!
Uczucia bywają nieracjonalne. Czasami jesteśmy zazdrosne, smutne, rozdrażnione i możemy nie wiedzieć, dlaczego. Nauka akceptacji uczuć własnych i innych ułatwia wyrażanie ich i jednocześnie radzenie sobie z nimi. Zauważone emocje, wyrażone, mogą minąć. Nie są kumulowane w środku nas samych i nie obracają się przeciwko nam.
Podobnie do emocji wygląda kwestia akceptacji „ludzkiego” oblicza partnera. Możemy wymagać od mężczyzny cudów, ale prawda jest taka, że mamy do czynienia z człowiekiem z krwi i kości – z emocjami, niedoskonałościami, lękiem, rozczarowaniem. Osoba dojrzała wie o tym. I umie ten fakt zaakceptować. Nie zmienia na siłę partnera. Akceptuje go i docenia. A taka spokojna i przyjazna postawa wszystko zmienia. Bo pozwala na to, by partner…sam z siebie się zmieniał na lepsze. Bez nacisku, w swoim tempie.
Kiedy się rozwijamy?
Dzieci najlepiej się rozwijają w atmosferze spokoju i akceptacji. Kiedy wiedzą, że cokolwiek zrobią, to będą kochane. Nie czują presji, przymusu. Motywacje buduje się w nich wewnętrznie, a nie w formie kija i marchewki. Chodzi o to, by dziecko zrozumiało, dlaczego warto o siebie dbać, zdrowo się odżywiać, uczyć się. To dużo trudniejsze – zadbać o to, by dziecko zrozumiało – niż zakazać i nakazać.
Budowanie wewnętrznych potrzeb i motywacji jest na dłuższą metę po prostu skuteczne. Tresura i ciągły nadzór – dają chwilowe efekty, ale gdy rodzic przestaje patrzeć – nie działają.
Czy miłość nas zmienia?
Nauka mądrej relacji z dzieckiem w pewnym stopniu pomaga nam w relacjach z dorosłymi. Nie dlatego, że jesteśmy dużymi dziećmi, ale dlatego, że przez całe życie potrzebujemy tego samego. Spokoju, miłości, akceptacji.
I tutaj uwaga. O ile dzieci kocha się bezwarunkowo, o tyle miłość między partnerami bezwarunkowa nie jest. Kochamy drugą osobę za coś: za to, że jest ambitna, zaradna, umie nas rozśmieszyć, ma podobny pogląd na życie, łączą nas pasje, wspólne cele, zainteresowania. Powodów może być mnóstwo.
Niemniej to, co łączy sposób podejścia do partnera z podejściem do dzieci to potrzeba akceptacji, spokoju, wyrozumiałości, cierpliwości i wiary w drugą osobę. Zamiast gderania, warto nieco się wycofać, dać się wykazać. Nie przesadzać z inicjatywą. Dać przestrzeń. Osoba dojrzała, gdy dostanie szansę, wykaże się. Jeśli jej zależy, zadba o związek. W atmosferze akceptacji i wsparcia da z siebie więcej niż pod naciskiem i pod wpływem szantażu.
Co jednak jeśli mamy do czynienia z patologicznym pasożytem, który żeruje na drugiej osobie i czerpie tylko z jej zaangażowania i pracowitości, nie dając nic od siebie? Ma doskonałe warunki, wsparcie i spokój, a nic się nie zmienia na lepsze…? Tu wracamy do wstępu tego wpisu: „Prosta recepta na sukces w miłości to znaleźć odpowiednią osobę”. Widocznie masz obok siebie kogoś niewłaściwego. I czas to zrozumieć. Nawet jeśli ta świadomość boli…
Bardzo ciekawy artykuł, który przeczytałam z zainteresowaniem.
Ja tam twierdze, że nas ogłupia
Miłość zmienia ale nie dajmy się temu bo czasami odmieni nas na źle
Stanmy sie najpierw sami taka osoba ktora chcielibysmy na partnera😉a reszta poleci
Kluczowe słowa- odpowiednia osoba.