Dlaczego nie umiemy odpoczywać?

1

Stres już na autostradzie. Na lotnisku. Przed wejściem do samolotu. Przepychanie się na dworcu PKS. Odgradzanie na plaży, byle dalej od innych, byle mieć właśnie ten kawałek plaży, a nie ten dalej. Bieg po górach. Kto pierwszy ten lepszy. Jakie tam rozglądanie się po drodze? Chodź, nie ma czasu na czytanie tych tabliczek. Pot leje się po plecach. Uff już na górze. Teraz najważniejsze fotki. Potem zakwasy. Nos w smartfonie. Pośpiech. W restauracji nerwowe spoglądanie za kelnerem. Dlaczego oni dostali danie szybciej? Zamówili przecież później. Chyba to nie będzie dobre miejsce. Mogliśmy iść dalej. Za małe te porcje. I drogo. Za drogo. Człowiek haruje cały rok i nie stać go na spokój nawet w wakacje. W hotelu za mały pokój, łóżka niewygodne, widok nie ten. Zresztą wkurzasz mnie. Ty, no Ty, nie patrz tak. I dzieci też. Ciągle czegoś chcą. Jakby nie mogły się trochę same pobawić. Nawet ten telefon, wiecznie coś dzwoni, pika. I po co to wszystko? Jakby świat się umówił. Urlop. Też mi coś. Wakacje życia. Phi. Potem znowu pakowanie, światło prosto w twarz w drodze powrotnej. Dopiero co jechaliśmy, a już trzeba wracać. Dlaczego nie umiemy odpoczywać?

Dlaczego nie umiemy odpoczywać?

Szczurzy pęd

Nie ma wątpliwości, że żyjemy w bardzo zwariowanych czasach. Przesyconych danymi, informacjami, możliwościami. Atakowanymi newsami, umilaczami czasu, opcjami. Jest tyle do zrobienia, zawsze.

Coraz „lepiej” programowane aplikacje, które działają jeszcze bardziej uzależniająco niż wcześniej.

Coraz mocniejsze przekonanie, że chciałoby się to i tamto i że potrzeba na to pieniędzy. Trzeba pracować dłużej i intensywniej, żeby móc sobie na to pozwolić. Biegamy za pracą, za kasą, za uznaniem, awansem, po to, żeby w końcu mieć to, czego pragniemy. Gdy już to osiągamy, pojawia się kolejny cel i następny.

Pętla zaciska się coraz bardziej.

Coraz mniej czasu, coraz większe oddanie…pracy. Pracujemy jako naród niemal nieustannie. W porównaniu do innych narodowości Polacy są szczególnie zaharowani. Wielu z nas nie przestaje myśleć o pracy również na urlopie. Jesteśmy online, odbieramy telefony, odpisujemy na maile. To rzadko, ale zdarza się. Częściej myślami krążymy wokół tego, co nas czeka po powrocie. Planujemy, analizujemy kolejne kroki. Uczymy się, dokształcamy, sięgamy po książki nie z potrzeby relaksu, ale by ciągle w siebie inwestować. Niby nic złego. Ten typ tak ma. Jednak w końcu, chcąc czy nie chcąc dostajemy zadyszki.

Bo potrzebujemy odpoczynku jak nikt na świecie, a nie umiemy się zrelaksować.

Zdenerwowani, ze spalonymi ramionami, schodzącą skórą z nosa, z rozbieganym wzrokiem, z ochotą na to, czego nie ma w all inclusive. Zapatrzeni w dal, ale tylko na chwilę. Bo za moment piękne widoki zamieniamy na mały ekranik. Zagubieni, sfrustrowani, robimy sobie krzywdę. I niby to wiemy, ale jednak nie do końca!

Nie chcę i chcę pracować

Dochodzimy do takiego stanu, kiedy mamy wszystkie klasyczne objawy przepracowania – budzimy się w nocy, miewamy napady wilczego apetytu, jesteśmy rozdrażnione, niestabilne emocjonalnie. Nie poznajemy swoich reakcji, rozkojarzamy się. Kupujemy na potęgę, żeby poprawić sobie nastrój. Sięgamy po używki…

Pragniemy odpoczynku. Jednak gdy go w końcu mamy, nie umiemy odpuścić. Mamy poczucie, że jednak urlop jest nie taki, jak powinien być. Że cała ta otoczka męczy, że wszystko dzieje się za wolno, ci ludzie tak ciągną nogami po chodniku, jakby nie mogli sprawniej się przemieszczać. Chodzą tu i z powrotem, bez celu. Co za marnowanie czasu! Jakie to głupie! Kupują jakieś bzdury, patrzą się w niebo, leżą bez
ruchu! No bez sensu.

Odpoczynek traktujemy jako aktywność tak niską i tak tandetną, że nie sposób poświęcać jej uwagi. Takie mierne potrzeby przecież nas nie dotyczą. My tego nie potrzebujemy!

Na urlopie nie ma czasu na nudę, spokój, ciszę, wszystko jest zaplanowane, spięte (dopięte) na ostatni guzik. Urlop przypomina bardziej zadanie do wykonania, a nie czas odpoczynku. Dlatego gnamy po górach, doświadczamy intensywnie, byle więcej, byle szybciej. Wkurzamy się na każdą drobną niedogodność, na ludzi, na siebie, na wszystko.

Wkurzona jak na urlopie

Nie umiemy odpoczywać, bo trudno zatrzymać się, gdy przez miesiące gnamy i nie mamy jak złapać oddechu. Jesteśmy tak przyzwyczajone do robienia kilku rzeczy naraz, że gdy przychodzi moment odpoczynku, czujemy się dziwnie.

Przepracowane, zmęczone nie mamy nawet wystarczająco energii, żeby na urlop się wybrać. Irytuje już fakt pakowania, podróży, guzdrające się dzieci, zła pogoda – bo za ciepłu lub za zimno. Zamiast się uśmiechać i korzystać z czasu wolnego stresujemy się tym, co było lub tym, co na nas czeka.

Łatwo wtedy o konflikty. To na urlopie, kiedy nie ma schematu dnia typowego dla czasu pracy, często dochodzi do zgrzytów. Zauważamy, że nie bardzo mamy o czym z sobą rozmawiać, że jakoś ten wspólny czas nie cieszy, że za czymś innym tęsknimy. Nasze reakcje wydają się nieracjonalne, ale właśnie takie są.

Jak odpoczywać?

Niestety prawda jest brutalna. Do urlopu trzeba się przyzwyczaić. Wpisać relaks w tryb dnia. Nie tylko latem, ale przez cały rok. Jeśli nadwyrężamy siebie, przepracowujemy się w ciągu roku, to potem trudno nam odnaleźć się w tygodniu, kiedy w końcu można spędzić czas poza domem.

Zaniedbania odbiją się czkawką. Mimo to nie wolno rezygnować z urlopu. Odpoczynek jest nam potrzebny. Im trudniej nam spędzić urlop, tym bardziej go potrzebujemy. Być może rozwiązaniem będzie wyłączenie telefonu? Medytacja, joga, wyciszenie się? Mądra książka?

Niezależnie od tego, co wybierzemy, warto zawalczyć o siebie. Odmawianie sobie relaksu to prosta droga…do krótkiego życia.
Niestety. Brutalne, ale prawdziwe.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj