Dlaczego po latach obejrzałam z dziećmi Karate Kid?

1

Oglądanie Karate Kid z roku 1984, bez późniejszych części, to była jak podróż w czasie. W kilka chwil przenieśliśmy się do całkiem innej rzeczywistości. Czegoś, co dawno minęło i pewnie już nie wróci. Zdecydowaliśmy się na rodzinny seans nie z powodu sentymentu. Przyczyny były całkiem inne.

Karate Kid

Kiedyś…

Kiedyś dzieci wychowywało się inaczej. Czy gorzej? To już pewnie zależy, gdzie i przez kogo. A także kto ocenia.

To, co na pewno było inne to zdaje się większa liczba interakcji międzyludzkich, w tym bijatyk, sprzeczek. Na podwórku chłopcy dawali sobie „w gębę”. Bicie się, chodzenie na solo, rozwiązywanie szybko za pomocą pięści różnych konfliktów było normą. Obowiązywał kodeks honorowy, ale też zasady…chuliganów. Mimo dość sporej niepewności, wiadomo było co po kim można się spodziewać. Gdzie jest niebezpiecznie iść, a gdzie w ogóle lepiej nie pokazywać się po zmroku. Na kim można polegać, z kim się warto trzymać.

Karate Kid pokazuje cały ten świat. Zasady, brak zasad, dobrych i złych. No i oczywiście bijatyki.

Nauka wytrwałości

Jednak to, co najważniejsze to pokazanie już w kultowym filmie sprzed lat, że wytrwałością, pracą, systematycznością można naprawdę wiele osiągnąć.

Jeśli czegoś bardzo się chce i nie stroni się przed działaniem, można wiele. Wystarczy zaufać autorytetowi i nauczyć się szlifować, polerować i malować ogrodzenia…;)

Odwaga

Karate Kid to również film pokazujący, że warto być odważnym. Czasami bowiem zwykłe rozmowy nie przynoszą skutku i trzeba postawić na czyny. Bywa, że trzeba wejść w świat osób myślących inaczej. I aby zyskać spokój, należy pokazać im, że na wszystko nie wolno sobie pozwolić. Trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie „nie”!

Karate Kid to film w prostej formie pokazujący, że nie można sobie na wszystko pozwalać. Uczy mówienia „dość”, odwagi pójścia inną niż wszyscy drogą. Uczy odwagi do bycia sobą, to niewstydzenia się własnego pochodzenia i rodziny. To obraz ukazujący dorastanie i poszukiwanie siebie.

Obrona

Wreszcie chyba największy atut tego filmu, w którym „tylko się biją” to uświadomienie, że karate służy do obrony, nie do ataku. Osoba trenująca wcale nie lubi się bić, a na pewno nie robi tego, by komuś zrobić krzywdę. Nie robi też tego, by innych „ustawiać”, ale żeby bronić swojego świętego prawa do spokoju, bezpieczeństwa i bycia sobą.

Z tych wszystkich powodów chyba warto powrócić do Karate Kid po latach. To film mający już 38 lat. Odkurzony, obejrzany w rodzinnym gronie, może paradoksalnie dać równie sporo emocji i wzruszeń, jak przed laty. Inny świat, inne zasady, ale…potrzeby podobne. By żyć bez strachu.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj