Mieć “wielkie wejście” to na pewno nie przyjść przed czasem. To kazać na siebie czekać. Przyjść, gdy inni są już na miejscu. I zmusić ich, żeby spojrzeli właśnie na nas.
W wielu kręgach spóźnianie się jest dobrze widziane, jednak tylko takie kontrolowane. W tym znaczeniu lepiej przyjść kwadrans po czasie niż przed czasem. Bo gdy spóźniamy się za bardzo, to siłą rzeczą, okazujemy komuś lekceważenie. I możemy drugą osobę nieźle zirytować!
Nie lubimy na kogoś czekać
Umawiamy się to się umawiamy. Szanujemy swój czas. I nie lubimy, gdy notorycznie musimy na kogoś czekać. To często miesza nam w planach, utrudnia funkcjonowanie, prowadzi do rozdrażnienia. Irytuje bowiem to, gdy sami umiemy się zorganizować, tak wszystko zaplanować, by być o czasie, a ktoś za każdym razem każe na siebie czekać. Gdyby to było 10 minut, ale często trwa pół godziny, godzinę…No tak się nie da funkcjonować!
Spóźnianie nie budzi sympatii. Wymusza pewne refleksje. Każe zastanowić się nad intencjami osoby spóźniającej się. Często sprawia, że zaczynamy o niej źle myśleć – odbieramy ją jako egoistkę, kogoś niegodnego zaufania.
Jeśli się spóźnisz, powiadom o tym
Istnieje niepisana zasada, że warto parę minut się spóźnić, gdy jesteśmy zaproszeni do kogoś do domu. Po co? Aby dać gospodarzom czas na ostatnie przygotowania.
Jednak już na spotkanie biznesowe czy “na mieście”, należy przychodzić punktualnie.
Nikt nie chce być zmuszony do czekania w miejscu publicznym czy w biurze. Każda mijająca minuta, którą w ten sposób tracimy jest powodem dużej frustracji.
Z tego powodu tak istotne jest, by w razie, gdy wiemy, że się spóźnimy:
- uprzedzić o tym,
- przeprosić,
- nie wymyślać głupich powodów typu, że w sobotę o 19 były korki na mieście,
- darować sobie niestworzone historie. Nie traktujmy swoich bliskich jak wariatów, wciskając im jakieś “śmieszne wytłumaczenia”.
Sposób na spóźnialskiego?
A co w sytuacji, gdy mamy znajomą, która notorycznie się spóźnia?
Prośby o przybycie na czas mogą być niewystarczające. Tendencja do spóźniania się, jak informują badacze, jest bowiem wpisana w geny tej osoby. Jest częścią niej samej. Okazuje się, że ma często związek z optymizmem. Spóźnialscy sądzą, że mają czas, że ze wszystkim zdążą, dlatego przeceniają swoje możliwości…
Wszystko stracone? Musimy pogodzić się z tym, że ktoś się notorycznie spóźnia?
Niekoniecznie!
Spóźnianie się jest szczególnie niekorzystne dla osób czekających na spóźniającą się osobę. Może zaburzać relacje i prowadzić do utraty zaufania.
Może zatem znaleźć sposób na spóźniającego? Po prostu podać inną godzinę spotkania, na przykład pół godziny wcześniej? Umówić się na 12, a samej przyjechać o 13? Może to coś da? Może samej się spóźnić dla przykładu kilka razy?
Jak sądzicie?
Tak, mnie najbardziej irytuje spóźnianie się kogoś i nie uprzedzenie o tym.