Gdy miała sześć lat, powiedziała ze złością, że nigdy nie będzie czytać książek, bo książki są nudne. I w ogóle beznadziejne i po co Ty, mamo, je czytasz. Nie spodziewałam się takich słów z ust małej dziewczynki. Uśmiechnęłam się. Zapytałam, czy chce się przytulić. Chciała. Potem znowu powiedziała, już spokojniej, to samo, jakby pragnęła podkreślić, że nie żartuje i nie zmieni zdania – nie będzie czytać i już. Odpowiedziałam, że w porządku, nie musi. Spojrzała zaskoczona i…poszła się bawić. Dzisiaj jest nastolatką i od wielu lat czyta na potęgę. Gdyby mogła, pewnie porzuciłaby szkołę i czytała całymi dniami. Systematycznie zadaje mi pytania, co ciekawego czytam i przynosi mi książki, które twierdzi, że powinnam koniecznie poznać. Jedną z nich jest „Osobliwy dom pani Peregrine”.
Przeczytaj sobie, Mamo
Coraz częściej słyszę – „przeczytaj, mamo”. To córka mi podrzuca ciekawe książki. I ja…je czytam. Żeby potem o tych książkach porozmawiać. Zanim przeczytałam „Osobliwy dom…” autorstwa amerykańskiego pisarza Ransoma Riggsa, wygooglowałam tę pozycję. Okazało się, że ma bardzo dobre opinie. I że nakręcono na jej podstawie film – już o nieco gorszych recenzjach.
W związku z tym, że wychodzę z założenia, że najpierw książka, potem film, nigdy odwrotnie, to przeczytałam. I sądzę, że warto zrobić to samo.
Osobliwy dom pani Peregrine
To historia nie tylko dla młodzieży, może spodobać się także dorosłym, zwłaszcza tym, którzy lubią fantastykę i mroczne klimaty. Warto jednak wiedzieć, że powstała z myślą o młodzieży, myślę, że dobrą grupą odbiorców będą osoby w wieku 12-15 lat.
Opowiada o osobliwcach. Dzieciach obdarzonych szczególnymi darami.
Żyją one na pewnej wyspie, w dość mrocznym miejscu, w starym sierocińcu. Ich opiekunką jest tytułowa pani Peregrine. Rzecz dzieje się w okresie drugiej wojny światowej, w pewnej pętli, w której czas się zatrzymał. Wszystko zaczyna się jednak od historii chłopca i dziadka, którzy dowiadują się, że mają wiele wspólnego z dziećmi z przeszłości.
Na szczególną uwagę zasługują fotografie, autentyczne zdjęcia, które autor znalazł na pchlim targu. Służą one za ilustracje do opowieści, jednak są od nich zdecydowanie lepsze. Nadają opowieści niesamowitego klimatu i tajemniczości. A do tego sprawiają, że historia wydaje się tak mocno autentyczna! Choć to fantastyka w czystej postaci.
Opowieść jest naprawdę ciekawa. Inna niż wszystkie. Lektura trzyma w napięciu, szybko przenosi czytelnika do niesamowitego świata nietypowych ludzi, stworów i zjaw. I co ważne nie kończy się na jednym tomie. Są kolejne opowieści, kontynuujące losy kilkunastoletniego chłopca i jego grupy przyjaciół.
Czytanie z nastolatkiem
Czasami rodzice narzekają, że w pewnym wieku przestają się dogadywać ze swoim dzieckiem. „Mały ktoś”, kto zamieszkiwał ich dom zmienia się w istotę zmierzającą do dorosłości. Dojrzewa i rozkwita w mgnieniu oka. Niektórzy w tym momencie tracą niesamowitą więź z córką czy z synem. Bo młoda osoba zaczyna się buntować, ma swoje zdanie, swój pomysł na siebie…często całkiem inny niż życzylibyśmy sobie.
Czy jest na to sposób? Na pewno oprócz zrozumienia i szacunku…znalezienie nowego sposobu komunikacji. Ciekawym mogą być rozmowy o książkach. Bo gdy mama czy tata czyta to, co dziecko, to jest po prostu ciekawie. Zaczynają łączyć ich historie i emocje, które stają się fundamentem bycia razem.
Kiedyś miałam w planach przeczytanie tej książki, jednak mi do tej pory się nie udało. Może jeszcze kiedyś to zrobię.
Polecam 🙂