Pamiętasz ten czas, gdy byłaś dzieckiem? I chciałaś zostać aktorką, piosenkarką, panią w
sklepie, lekkoatletką? Wyobrażałaś sobie, jak będzie wyglądać Twoje życie w przyszłości.
Miałaś plan na męża i dzieci. Wiedziałaś, gdzie będziesz mieszkać i ogólnie, jaka będziesz.
Czy pamiętasz, jakim dorosłym chciałaś być? Udało ci się zrealizować marzenia? A może
jesteś dalej od siebie niż kiedykolwiek wcześniej? A jeśli tak właśnie jest, to co z tym
faktem zrobisz?
Czy umiesz spojrzeć sobie w twarz?
Nasza psychika działa w taki sposób, że szybko się usprawiedliwiamy. Większość z nas
nie ma problemu z tym, żeby znaleźć wymówkę w każdej sytuacji. Wyjaśni sobie własne
zachowanie, nawet jeśli byłoby najgorsze, w taki sposób, że winne nie będziemy my, ale
otoczenie, czy ciąg nieprzychylnych zdarzeń.
To naturalne, chcemy o sobie myśleć jak najlepiej. To pozwala nam przetrwać w trudnym świecie bez poczucia winy, wyrzutów sumienia, tego ustawicznego podpowiadania w głowie, że czas coś zrobić, zacząć lepiej żyć…
Łatwiej nie mieć refleksji, nie zastanawiać się, założyć ciężki pancerz i udawać lub
faktycznie tak czuć, że nic mnie nie jest w stanie uderzyć. Jestem odporna i ponad każdą próbę – nic mnie nie zrani. To wygodne życie. Jednak czy dobre?
Osoby wrażliwe, bliskie swoim emocjom, niewypierające się ich, doświadczają
rzeczywistości inaczej niż zostało to opisane wyżej. Są w stosunku do siebie bardziej
krytyczne. I o dziwo, one, mimo że najczęściej mają mniej na sumieniu, to właśnie one
miewają problem z odważnym spojrzeniem sobie w twarz. Czują, że mogłyby wiele rzeczy zrobić lepiej. I mają rację. Jednak ich przewinienia są niczym w porównaniu do reszty, która żyje dużo gorzej, a uważa, że przecież tak właśnie może żyć i nic w tym złego.
Czyż to nie paradoks? Osoby, które powinny spojrzeć na siebie krytycznie tego nie robią? A te, które powinny sobie odpuścić ciągle się zadręczają?
Oszukać siebie
By chronić siebie, oszukujemy siebie. Im mamy niższą inteligencję emocjonalną, tym
robimy to skuteczniej. Nie mamy skrupułów i wyrzutów sumienia. O ile dotyczy to nas, to
nasz wybór. Możemy żyć w nieświadomości, nie rozwijać się, wierząc, że takie, jak
jesteśmy, jesteśmy idealne. Najczęściej jednak problem jest znacznie szerszy. Nasze
bezmyślne działanie dotyka innych. Uderza ich w sposób bezpośredni, a my zamiast wziąć
się za siebie i zrobić coś z tym, żeby to zmienić, tkwimy w miejscu. Bo tak. Głupie to
strasznie, ale co zrobić, jeśli nie umiemy zmierzyć się same ze sobą?
Jaka jesteś? Naprawdę?
Jaka zatem jesteś naprawdę?
- Czy masz w sobie nadzieję dziecka?
- Jesteś równie odważna, jak wtedy, kiedy dopiero poznawałaś świat?
- Umiesz prawdziwie się cieszyć?
- Akceptujesz swoje emocje? Wszystkie emocje?
- Równie mocno w siebie wierzysz?
- Ufasz, że ci się uda?
- Widzisz swoje błędy? Masz odwagę się do nich przyznać?
- Masz w sobie to poczucie, że możesz zmienić świat?
- Które marzenia całkowicie odpuściłaś, a za którymi tęsknisz całą sobą?
- Co zrobiłabyś inaczej niż kiedyś?
- Chcesz się nad tym zastanowić, czy nigdy tego nie zrobisz, bo boisz się
odpowiedzi?
Co zrobiła z Tobą dorosłość?
Może wraz z utratą dziecięcej naiwności straciłaś wiarę w siebie i świat? Stałaś się oschła i
wyrachowana? Interesowna i dwulicowa, z tą różnicą, że teraz umiesz się lepiej maskować
niż kiedykolwiek wcześniej? Może uwierzyłaś, że jesteś idealna?
Czy jako dorosła stałaś się lepszym człowiekiem? A może wprost przeciwnie? Przypomnij sobie, czego chciałaś jako dziecko….Co przeszkadzało Ci w dorosłych, gdy byłaś
mała….Pamiętasz? Jakich błędów nie chciałaś popełniać? I co zrobiłaś ze swoim życiem?
Czy dziecięca wersja Twojego ja byłaby dumna z dorosłej Ciebie? Jak odpowiesz na to
pytanie?
Będziesz szczera?
Masz odwagę?
Zrób to.
Nie po to, żeby następnie się krytykować i wypominać sobie błędy, ale po to, żeby zmienić to, co ci nie pasuje, a do czego boisz się nawet sama przed sobą przyznać.