Kobiety chcą czuć się silne. A to utrudnia budowanie relacji

0

Napisał do mnie Adam*. Od razu zaznaczę, że napisał do mnie z zarzutem. „Zawsze piszecie tak, jakby tylko faceci byli źli, a tymczasem to kobiety wolą uciekać, grać na alibi, unikać konfrontacji, ryzykować, kłamać. To kobiety widząc najszczersze uczucie, wolą pozostać w strefie komfortu, żeby czuć się silne i niezależne, jakby cierpienie lojalnego faceta było ich radością”. Te słowa przypomniały mi ripostę mojej babci, która kiedyś z całą stanowczością powiedziała: „Niejedna baba jest dużo gorsza od chłopa. Naprawdę, lepiej uważać. Bo oskubie, obgada, świat nastawi przeciwko. Chłop powinien myśleć głową, a
nie tym w spodniach, kogo wybiera za żonę”. Można byłoby na tym zakończyć. Jest jednak jeden problem.

Kobiety chcą czuć się silne. A to utrudnia budowanie relacji

Walka z przeznaczeniem

Problem polega na tym, że to wszystko nie jest takie proste. Kobiety przez lata były istotami gorszymi, bo pozbawionymi praw. Odmawiano nam wszystkiego, ambicji, edukacji, możliwości rozwoju, pieniędzy, prawa stanowienia o sobie, decydowania. Miałyśmy siedzieć cicho i pięknie wyglądać. Uznawano nas za gorsze. Wyśmiewano nas. Znaczyłyśmy tylko tyle, na ile pozwalał nam mężczyzna – ojciec, brat, mąż.

Jeśli trafiłyśmy słabo, partner okazał się tyranem, nasze życie przemieniało się w piekło. I prawdę mówiąc nikogo to nie obchodziło. Taki był kobiecy los.

Teraz to się zmieniło. Pod wieloma względami odżyłyśmy. Żyjemy inaczej niż nasze prababki. Możemy wziąć życie za rogi. Jesteśmy niezależne, przebojowe, pewne siebie.

Często radzimy sobie w życiu dużo lepiej niż kiedyś. I wielu kobietom to się po prostu podoba.

Boimy się

Czujemy lęk przed oddaniem kontroli. Nie chcemy polegać na kimkolwiek oprócz siebie. Pragniemy być silne i niezależne, bo tylko w ten sposób zyskujemy poczucie, że damy sobie radę. Tak, jesteśmy szczęśliwe.

Nasz lęk jest zrozumiały.

  • Historia pokazała, że kobieta musi sobie radzić.
  • Zbyt często była wykorzystywana, raniona.
  • Pozostawiana sama sobie. Nawet w małżeństwie.
  • Wykorzystywana.
  • Ignorowana.
  • Im mniej wiedziała, tym miała niższą pozycję.
  • Braki w wykształceniu były powodem uznawania ją za gorszą.
  • Wielu mężczyzn wykorzystywało fakt, że kobieta pozostawała w domu i opiekowała się dziećmi. Takiej „kury domowej” nawet w stosunkowo współczesnych czasach wielu nie szanowało i nie szanuje nadal.
  • Im bardziej zależna była kobieta, tym musiała siedzieć ciszej i się nie sprzeciwiać.

Kobiety oczywiście nauczyły się sobie radzić. Przestały mówić wszystko partnerom. Nigdy nie przedstawiały całej prawdy. W myśl zasady całej d…nie pokazuj. Miej swój świat, swoje sekrety. Naucz sobie radzić nawet w najtrudniejszych sytuacjach.

Po latach trudów i niesprawiedliwości zechciałyśmy jednak czego innego. Szczerości, możliwości działania zgodnie ze swoim sumieniem. Przestałyśmy ukrywać, że mamy marzenia, pragnienia i cele. Powiedziałyśmy głośno, że też jesteśmy ważne. I nie mamy zamiaru o tym fakcie zapominać. To wielu mężczyznom się nie spodobało. Bo nagle pozycja wielu panów w rodzinie zmieniła się.

Oddać niezależność

I tu znowu pojawia się problem, będący kościom niezgody między kobietami a mężczyznami. Okazuje się bowiem, że:

  • Nie da się być w 100% niezależną kobietą, budując związek.
  • Wchodząc z kimś w relację, ryzykujemy. Czym nam się to podoba, czy nie.

Nie chcemy tracić niezależności, a czujemy, że bliski związek nam ją odbierze. Będzie trzeba bowiem myśleć o kimś innym, respektować jego prawa, pragnienia, chodzić na kompromisy. Bliskość wymusi na nas otworzenie się na drugą osobę, zaufanie jej…i tym samym otwarcie przyłbicy. Zrzucenie zbroi, która nas chroniła – może być zbyt wielkim wyzwaniem. Boimy się zranienia. Jednocześnie czujemy, że nie da się być w związku „jedną nogą”. Prawdziwa relacja wymaga wskoczenia do wody z wysokiego mostu. I zaufanie, że będzie dobrze. I że to dobra decyzja.

Asekuranctwo

Kobiety się boją. Dlatego zwodzą, unikają zobowiązań, wielkich słów. Coraz rzadziej jako pierwsze wyznają miłość. Pozostawiają sobie otwartą furtkę, plan b. Nie chcą wielkich zobowiązań. A do tych należy też rodzenie dzieci. Z obawy o bycie zależną od kogoś – rezygnują. Nie chcą powtórzyć losu swoich babek, które niestety zawierzyły mężczyznom i nie wyszły na tym najlepiej.

Kobiety się zabezpieczają. I trudno się temu dziwić. Wchodzą w relacje, wyliczając, co im się opłaca, a co nie. Myślą już na samym wstępie, co w sytuacji rozwodu, jak mądrze zadbać o swoją karierę, finanse.

Z jednej strony to zrozumiałe, jednak z drugiej często budzi sprzeciw drugiej osoby. Jest też niebezpieczne, choć nie chcemy o tym słyszeć. Ma bowiem formę samospełniającej się przepowiedni.

Mężczyzna widząc, że kobieta mu nie ufa, przestaje angażować się w relację tak, jakby mógłby. Sam również zabezpiecza swoje interesy na boku. Staje się nieufny, wieszczy nieszczęście. I to często właśnie z powodu tej nieufności przychodzi definitywne rozstanie, które kończy wszystko.

Już na samym wstępie relacji brakowało bowiem wiary, otwartości, szczerości. Po latach para się rozstaje z przekonaniem, że bardzo dobrze zrobiła, że dobrze zadbała o swoje interesy. A co jeśli jej zapobiegliwość stała się głównym źródłem późniejszych problemów?

W relacji zyskujemy bowiem wszystko. Podwójny smutek, ale również podwójną radość. Wielkie ryzyko, ale też mnóstwo satysfakcji i szczęścia. Nie da się wyciąć tylko smutku i rozczarowania i pozostawić miłych emocji. Nie ma też miłości bez ryzyka. Bo albo bierzemy w pakiecie wszystko, albo nie mamy nic.

Trzeba zaryzykować

Przykra prawda jest taka, że każda relacja to ryzyko. Nie ma bliskości bez pokazania się w pełni, bez szczerości, nadziei i wiary.

Nie możemy być pewne, że wszystko dobrze się potoczy. Każda osoba może bowiem nagle pokazać swoją drugą, nieznaną nam twarz, trzeba jednak wierzyć, że będzie dobrze. Nastawić się optymistycznie.

Zaufać swojej intuicji. Bo skoro wybrałam Ciebie, to powinnam dać szansę temu, co między nami się zaczyna. Niestety – nie ma innej drogi. I to jest ta zła wiadomość, której wiele kobiet nie chce usłyszeć. I żyje tak, jakby można było mieć ciastko i zjeść ciasto.

*imię zmienione

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj