Na świecie na depresję choruje 350 milionów osób. W samej Polsce 1,5 miliona z niespełna 38 miliona Polaków. To oficjalne statystyki. Jakie są faktyczne liczby? Eksperci prognozują, że znacznie bardziej przerażające, bo skala niezdiagnozowanego problemu jest ogromna. Każdego roku w samych Stanach Zjednoczonych liczba zachorowań rośnie o 20%. Można przypuszczać, że tempo przyrostu chorych jeszcze bardziej przyspieszy, pogłębione przez przymusową izolację i strach, który zbiera już teraz potężne żniwo. Do tego utrata pracy lub obawa przed zwolnieniem, bankructwem oraz mgliste perspektywy na przyszłość dopełnią całości. Koronadepresja staje się niestety faktem. Bardzo przerażającym faktem.
Jesteśmy gatunkiem stadnym
Izolacja nie jest dla ludzi naturalna. Do normalnego funkcjonowania potrzebujemy interakcji społecznych. To właśnie spotkania z bliskimi osobami wpływają bowiem na nasze samopoczucie, a także odporność.
Przeprowadzono mnóstwo badań i każde stawiało kontakty społeczne na wysokim szczeblu naszych potrzeb. Jakość relacji miała bezpośredni wpływ na nasze poczucie szczęścia, a w przypadku starszych osób pozwalała nawet na wydłużenie życia.
Rok temu w maju przeprowadzono badanie, które wskazało, że aż 40% Amerykanów potwierdziło, że czuje się źle z powodu samotności. Jak wygląda sytuacja dzisiaj, kiedy miliony Amerykanów traci pracę? Można sobie wyobrazić…
udowodniono, że samotność wpływa niekorzystnie na nasze zdrowie tak jak palenie papierosów czy picie alkoholu. Odkryto, że samotność i izolacja społeczna są dwukrotnie bardziej szkodliwe dla zdrowia fizycznego i psychicznego niż otyłość. Izolacja społeczna znacznie zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci (przyczyna została określona jako “recesja społeczna”)
Długotrwała izolacja społeczna negatywnie wpływa:
- na pracę układu krążenia – to właśnie choroby serca są drugą przyczyną zgonów w Polsce,
- przyspiesza starzenie się komórek,
- zwiększa ryzyko śmierci z powodu chorób przewlekłych,
- u wielu osób obniża libido,
- zwiększa ryzyko wystąpienia depresji.
Strach robi swoje
Strach to cenny mechanizm obronny, w który zostaliśmy wyposażeni przez matkę naturę. Pozwala ochronić nas przed wieloma zagrożeniami. Podpowiadał nam, kiedy nierozsądne jest rzucenie się na dzikiego zwierza i kiedy bardziej wskazana od walki jest ucieczka.
Strach u naszych przodków miał to do siebie, że pojawiał się nagle i gdy sytuacja została opanowana, a zagrożenie znikało, on również się ulatniał. Dzisiaj żyjemy w ciągłym strachu podsycanym przez media, które czerpią korzyści z tego, że się boimy.
Człowiek zestresowany w sposób naturalny zaczyna śledzić doniesienia medialne, chce być ciągle na bieżąco. Martwi się, żeby czegoś nie przeoczyć, dlatego wchłania wszystkie czarne informacje, które serwują mu media.
Im bardziej przerażająco wszystko wygląda , tym liczba widzów czy czytelników rośnie. W interesie mediów jest podtrzymywanie chorego zainteresowania odbiorcy. Jest to prostsze, bo pozostaje on pozbawiony wielu zajęć. Zamknięty w domu, z dala od rodziny, bliskich i przyjaciół, którzy mogliby nieść wsparcie. Niestety nawet “zdalnie” nie są w stanie, bo sami najczęściej są sparaliżowany strachem.
Koronadepresja
Nastroje społeczne są najgorsze od lat. Ponad połowa Polaków boi się zwolnienia, tysiące już dzisiaj musi mierzyć się ze skutkami utraty pracy i obniżonego budżetu domowego. Mnóstwo osób jest na przymusowych urlopach, wielu obawia się o to, jak zapewnić dzieciom właściwą opiekę.
W Stanach miliony Amerykanów ustawia się w kolejkach po żywność, na świecie trwają protesty. Ludzie domagają się zniesienia obostrzeń. W wielu krajach to się dzieje, jednak nie we wszystkich, co rodzi naturalne pytania, dlaczego nie u nas?
Ludzie niepewni jutra, zestresowani, atakowani złymi danymi, często zmanipulowanymi, muszą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, która jeszcze jakiś czas temu byłaby nie do wyobrażenia.
Póki co media koncentrują się na liczbie zakażonych, stanie gospodarki, słabych perspektywach na przyszłość, mało się mówi o ludziach w coraz gorszej kondycji psychicznej.
Tymczasem statystyki są dobrze znane. Tam, gdzie wzrasta bezrobocie, gdzie pojawia się prawdziwy strach przed skutkami utraty pracy, tam skala samobójstw rośnie. W izolacji niestety żyje się nam znacznie trudniej. Jak bardzo? Tego nie wiemy, bo sytuacja w jakiej się znaleźliśmy jest bezprecedensowa.
Niestety statystyki dowodzą, że w okresie epidemii bardzo mocno wzrosła liczba telefonów do psychologów oraz na numery telefonów zaufania.
Na szczęście my tego nie odczuwamy, ale przeraża wzrost przemocy domowej w tym czasie :/
Niestety to uboczne skutki pandemii, o których za mało się mówi 🙁
Żadem ze mnie ekspert, a więc to tylko moje odczucia, a mam wrażenie, że poza samą izolacją/samotnością i potencjalnym zagrożeniem, a więc stresem, w naszym kraju sytuację zaognia także polityczna przepychanka, która nikomu nie służy. Nie mówiąc już o kłopotach z pracą i finansami. I jest to niestety czas absolutnie straszny dla osób, dla których dom nie jest bezpiecznym azylem.
Jak nie wirusem to strachem depresją czy świrusem nas wezmą. Wojny nie trzeba …
To prawda. Izolacja nie pomaga. Czasami rano wstaję zadowolona, dopóki mi się nie przypomni, że cały czas trwamy w stanie izolacji. Ile może znieść zdrowy człowiek? To dołóżcie ten cały galimatias choremu i efekt będzie przerażający 😔 a co którzy jeszcze mają siłę to dźwigać- zazdroszczę. Czasami jestem tak przerażona, że nie wiem, co z sobą zrobić. Potrafię mieć kilka ataków paniki w tygodniu, gdzie ostatni raz miałam te stany będąc w ciąży. To straszne uczucie. Na prawdę męczące.
It must be a real thing. Many people are struggling with being stuck inside, it’s so hard xo
szkoda, ze tak mało się mówi o tych negatywnych skutkach…
[…] grupa nas definiuje. Mamy poczucie jej wsparcia i mocy tkwiącej z budowania społeczności. Gdy zabraknie innych, przestajemy czuć się ważne, potrzebne i doceniane, marniejemy. Nie tylko wizualnie, ale […]