Każdy nastolatek się buntuje. Bardziej lub mniej. Oficjalnie lub wtedy, kiedy mama nie widzi. Szybciej lub później. Jednak buntuje się, bo buntować się musi, żeby dojrzeć. Jaka jest rola rodziców? Przetrwać! A dokładniej pozwolić na bunt i z mądrością towarzyszyć dziecku w dojrzewaniu. Bo dziecko ma prawo się buntować, a rolą rodzica jest dać mu oparcie…zachowując spokój. Zachować spokój mimo wszystko i właśnie wtedy, kiedy wszystko w nas krzyczy.
Dziecko ma prawo się buntować
Okres nastoletni to dla rodzica próba. Po czasie względnego spokoju, kiedy już zdążyliśmy zapomnieć, co to właściwie jest bunt dwulatka, trzylatka czy trudy przedszkolne, przychodzi błogi czas pierwszych lat podstawówki. Właśnie wtedy większość rodziców może złapać oddech…i nieco odpocząć. Niestety nie na długo.…
Bo dość szybko urocze dziecko zamienia się w rozbrykanego, niemal „dorosłego” nastolatka z prawdziwą burzą hormonów w głowie i w sercu. Jednego dnia masz w domu uśmiechniętego malucha, który macha Ci w oknie, z nosem przyklejonym do szyby, a drugiego widzisz kogoś, kto przerósł ciebie i na każde pytanie odpowiada – „dobrze” lub „a co ma być, to co zwykle”. Rzeczywistość tak szybko się zmienia, że naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać….
Metody, które działały wczoraj, dzisiaj nie przynoszą efektu…
Dla Ciebie, jako rodzica, rzeczywistość również jest trudna. Zwłaszcza, gdy uświadamiasz sobie na jak wiele kłopotów narażone jest Twoje dorastające dziecko. Widzisz niebezpieczeństwa i martwisz się. To zrozumiałe…
Sytuacja wcale nie jest prosta również dla Twoje nastolatka, choć udaje on, że wszystko jest „ogarnięte” i „nie masz się co martwić”. Jednak doskonałe przecież wiesz, że emocje czasami zalewają Twoje małe-duże dziecko niczym fala tsunami. I po prostu się martwisz. Ustawicznie. A to nie pomaga w zachowaniu dystansu i zdrowego rozsądku.
Poza tym problemem jest również fakt, że nie da się już tak łatwo kontrolować dziecka, czy czegoś mu tak zwyczajnie, bez słowa sprzeciwu zakazać. Klasyczne wychowanie znane sprzed lat kończy się. Rodzic nadal jest kimś ważnym, ale już w mniejszym stopniu jest „policjantem”, czy „sędzią”, a bardziej staje się dozorcą i przewodnikiem. I o ile ważne to było cały czas, to teraz coraz istotniejsze jest to, co rodzic mówi, ale i jak postępuje. I czy jest autentyczny, szczery, czy tylko wyznaje jakieś zasady, czy też kieruje się nimi w życiu… Nastolatek bez litości wytknie każdą nieścisłość i każdy fałsz w zachowaniu dorosłego człowieka.
Pozwól dorosnąć
Niestety jeśli dotąd byliśmy rodzicem zaangażowanym, uważnym i skupionym na dziecku może być nam trudno odpuścić, a tego niestety wymaga czas, kiedy dziecko zmienia się w nastolatka.
Najpewniej będziemy bowiem przesadzać i wyolbrzymiać każdy problem. Zamiast nieco się wycofać i dać dziecku trochę oddechu, będziemy próbować monitorować cały czas sytuację. A to błąd, bo zwyczajnie tak się nie da….
Z każdym rokiem powinniśmy, dla dobra dziecka i również swojego, dać młodej osobie coraz więcej wolności. Ufać, co nie znaczy zrezygnować z kontroli, jednak robić to dyskretnie i z „bezpiecznej odległości”.
Wierzyć w swoje dziecko. Bo jeśli zwątpimy, nasza córka czy nasz syn błyskawicznie to wyczują…i ze zrozumiałych powodów pokażą nam, co o tym myślą. Będą się czuły zagubione, a my w konsekwencji zmierzymy się z pretensjami i rozczarowaniem z ich strony.
Dystans i spokój
To co najtrudniejsze to…zachować dystans i spokój. Pozwolić czasami upaść, potem wstać i wyciągnąć wnioski… Każda, nawet wyjątkowo trudna sytuacja jest do opanowania. A większość nastoletnich „dramatów” jest szczególnie wybuchowych, ale tak naprawdę rozpatrywanych na chłodno przypomina napompowany do granic możliwości balon.
Wbrew pozorom dziecko wcale nie chce od nas magicznych recept, wielkich rad. Zazwyczaj pragnie być wysłuchane i zrozumiane. Chodzi o to, żeby być obok. Nie oceniać, tylko zachować spokój.
Być oparciem, ale też wzorem. Nawet największe słowa są na nic, jeśli nasza postawa im przeczy.
Nastoletnia córka krzyczy? Właśnie wtedy powinniśmy wykazać się dojrzałością i nie odpowiadać krzykiem. Tymczasem najczęściej krzyczymy, tłumacząc w ten sposób, że nie wolno…podnosić głosu.
Szesnastoletni syn wyrzuca nam w twarz lotem błyskawicy słowa-pretensje jako w jego opinii nasze wszelkie przewinienia? Nie zaprzeczajmy, nie odwracajmy kota ogonem, wysłuchajmy. Powiedzmy coś w stylu – „rozumiem, możesz mieć taką opinię, przyjmuję to, choć moje zdanie jest inne. Rozumiem jednak, że możesz to tak widzieć…Jak sądzisz, co możemy zrobić, żeby to razem naprawić? Zastanówmy się…”. Przytulmy dziecko, nie odtrącajmy, nawet jeśli czujemy się zranieni…
Chodzi o to, żeby brać słowa dorastającego dziecka na poważnie, nie bagatelizować ich, nie podkreślać, że to banały, że nie ma sensu się tym zajmować, itd. Chodzi też o to, żeby kochać bezwarunkowo, cokolwiek by się nie wydarzyło…
Traktować swoje dziecko poważnie
Dla nastolatka każda rzecz może być istotna. Nawet ta, która wydaje się nam błaha i niewarta uwagi. Jeśli dziecko coś zajmuje, to najczęściej na 100%. Jeśli coś oburza, to na maksa. I z drugiej strony – jeśli cieszy, to młody człowiek nie będzie potrafił ukryć swojego zadowolenia. I to akurat dobra wiadomość. Bo możemy ten fakt wykorzystać, spędzając z dzieckiem czas w taki sposób, w jakim sprawia nam to przyjemność.
Szczerość dziecka, jego spontaniczność, a nawet bunt, to coś, co paradoksalnie powinniśmy docenić, a nie z tym na siłę walczyć. Wszystko to jest tym, do czego dorastający człowiek ma po prostu prawo.
My, jako osoby, które mają już za sobą burzliwe dojrzewanie i dorastanie, powinniśmy zdać egzamin, który stawia przed nami życie. Bo w procesie dojrzewania naszego dziecka chodzi także o naszą zmianę. O to, żebyśmy stawali się lepszymi, bardziej świadomymi ludźmi.
Co jest najważniejsze?
Ano to, aby:
- zachować spokój,
- dystans,
- mieć świadomość, że trudny nastoletni czas nie będzie trwał wiecznie,
- wykazać się mądrością,
- bardziej słuchać, mniej „sypać złotymi radami z rękawa”,
- mieć w sobie mnóstwo empatii i wyrozumiałości,
- nie rezygnować z wychowania, nastolatek mimo że często udaje, że nie słucha, co do niego mówimy, to jeśli nie przespaliśmy poprzednich lat, nadal jesteśmy dla niego ważnym autorytetem,
- zadbać o siebie, żeby mieć siły na czasami trudną i wybuchową w skrajne emocje codzienność z nastolatkiem.
Przygotować się, że na różnych etapach życia nasza relacja z dzieckiem…się zmienia.