Parafrazując słowa Ernesta Hemingwaya, denerwowanie się to mszczenie się na sobie za głupotę innych. Tak mówią i w to wierzą. Dodają, że nie warto się wściekać. Po drugie zaznaczają, że jak masz miękkie serce, to musisz mieć twardą d… przygotowaną na to, że będziesz po niej mocno obrywać. Niektórzy podsumowują te rozważania – “nikt Cię nie zrani, jeśli na to nie pozwolisz”. Byłoby wspaniale, prawda? Wkładać codziennie przed lustrem lśniącą zbroję i być oporną na ataki z zewnątrz. Doświadczać jak to jest, gdy spływa po nas jak kaczce…. Po prostu żyć nie umierać. Jednak czy tak się da?
Możesz się uodpornić
Czy da się żyć tak, żeby być mniej podatną na ataki z zewnątrz? Mniej się przejmować i nie dawać się tak łatwo złamać? Śmiać się przeciwnościom w nos, a jeszcze bardziej osobom, które chcą nam zaszkodzić?
Nie jest to takie proste…
Pewne jest natomiast to, że czas i doświadczenia uczą nas odporności. Początkowe kąpiele w gorącej wodzie i niecierpliwość przechodzą w spokój i opanowanie. Zazwyczaj, bo przecież nie zawsze. Nie każdy ma tyle szczęścia.
Z wiekiem uświadamiamy sobie, że w naprawdę wielu sytuacjach po prostu nie opłaca się unosić. Nie zawsze jest sens wylewać żale, bo druga strona i tak tego nie zrozumie, co najwyżej okrutnie wykorzysta sytuację przeciwko nam.
Dlatego twardy tyłek zwyczajnie się przydaje. Podobnie jak odrobienie lekcji, jak nie przejmować się opinią innych. Jednak czy to sprawi, że przestajemy odbierać ciosy? Staniemy się nietykalne?
Niestety nie. One nadal będą w nas uderzać, może nawet bardziej, bo inni będą próbowali nas złamać, udowadniając, że wcale nie jesteśmy takie silne, jak nam się wydaje. Jednak naszą przewagą będzie to, że będziemy umiały sobie z tymi prowokacjami poradzić. A to już wiele zmienia.
Nikt nie może Cię zranić, jeśli na to nie pozwolisz?
Psychologowie mówią, że to nie wydarzenia w nas uderzają, ale interpretacja ich. Można sobie bowiem wyobrazić, że kradzież samochodu nas nie załamie. Przeciwnie, stwierdzimy, że to nic takiego, kupimy sobie nowy. Zwłaszcza, jeśli mamy wystarczająco środków na to, a auto było ubezpieczone.
Prawdą jest, że to my nadajemy sens wydarzeniom. To, co nas spotyka to tylko pewne sytuacje. Nasz odbiór ich może być diametralnie różny.
Dlatego prawdą jest, że to my decydujemy, czy ktoś nas zawstydzi, zasmuci, zirytuje. Emocje są nasze i to my za nie odpowiadamy.
Jak jest w praktyce?
Wygrani ci, którzy naprawdę nauczyli się dystansować. Potrafią nie brać wszystkiego do siebie. Umieją tak się nastawić, by uniknąć rozczarowania.
Skąd biorą siłę? Często postawa taka jest wynikiem wielu upadków, zranień, przykrości. Gdy doświadczamy ich bowiem naprawdę sporo, zwłaszcza z jednej strony, od konkretnej osoby, to uczymy się, by nie wymagać od niej zbyt wiele. I albo całkowicie rezygnujemy z kontaktu, albo nastawiamy się na kontakt, w którym bierzemy, to, co dobre, a resztę olewamy.
Zerwanie kontaktu jest proste, gdy dotyczy on znajomych. Gorzej gdy ciosy uderzają w nas ze strony rodziny….Wtedy mamy już nieco mniej opcji i często właśnie decydujemy się na ograniczony kontakt, w którym odporność i dystans stanowią o przetrwaniu.
Uczymy się, jak jednym uchem wpuszczać, a drugim wypuszczać. Siłą rzeczy zamykamy nieco serce, co czyni wybrane relacje nie tak otwartymi i szczerymi jak dotychczas. Nie ma jednak innego wyjścia, robimy to w celu przetrwania. Nie da się inaczej.
Bo nieprzyjmowanie do siebie przykrości i kontrolowanie emocji jest kluczowe, gdy ktoś jest dla nas niewystarczająco dobry, by nie napisać wredny. To forma samoobrony. Pozwala przetrwać z godnością jedno, drugie czy dziesiąte spotkanie, jeśli jesteśmy na nie skazane.
Jednak z drugiej strony założenie pancerza z automatu czyni nas mniej dostępnymi, na czym niestety mocno traci dana relacja. Nie ma mowy już o bliskości, sympatii, miłości w takim wydaniu, w jakim byśmy tego oczekiwały. Niestety coś za coś…
Dlatego to prawda, nikt nas nie zrani, jeśli na to nie pozwolimy. Zranić nas może bliska osoba. Gdy zdystansujemy się do niej, ma ona mniejsze pole do manewru. To właśnie wtedy przychodzi stan, kiedy przestaje nas obchodzić, co o nas mówi. Nie reagujemy na zaczepki. Dystansujemy się. Rodzi się swego rodzaju OBOJĘTNOŚĆ. Bez niej odporność nie byłaby możliwa. Jednak tam, gdzie pojawia się obojętność, tam nie ma już Dojrzałej miłości.
Otóż to. Brawa za ten artykuł 🙂
Zgadzam się. 😊
Świetny artykuł. Staram się jednym uchem wypuszczać, mieć dystans, ale też czasem mam potrzebę odreagowania w samotności, w najgorszym wypadku tracę cierpliwość i robię się cyniczna, chociaż nie lubię siebie takiej.
duzo w tym trafnej prawdy
Bardzo ciekawy artykuł, to tylko utwierdza mnie w fakcie, że wiele zależy od mnie i mojej ,,głowy”
Poto do kobiet dołączają faceci żeby jej wspierać szkoda tylko że stwórca nie zostawił na nich instrukcji obsługi było by łatwiej w życiu się dotrzeć😉
Jasne. Same się ranicie obwiniając potem cały świat i wszystkich wokół. Panujecie nad sobą to nie będzie potem utyskiwania.