Cechą charakterystyczną każdej perfekcjonistki jest to, jak podchodzi do rzeczywistości. Istnieją dla niej tylko dwie opcje – wszystko albo nic. Stany pośrednie jej nie zadowalają. Nie dają poczucia spełnienia i wystarczająco mocnego kopa satysfakcji. Skutek? Wieczne poczucie niedosytu.
Jest coś jeszcze, co ją ogranicza…Strach. O to, że będzie niewystarczająco dobra, że nie da rady, nie sprawdzi się, bo inni ją wygryzą, pokażą jak mało znaczy…. Momentem wyzwolenia staje się chwila odpuszczenia, kiedy idealistka decyduje się puścić życiowe lejce i zdać się na los. Choć początkowo jest przerażona, szybko okazuje się, że w jej otoczeniu znajduje się kilka osób, które jej pomogą. Wezmą na swoje barki ciężar ponad miarę, które przez lata niczym Atlas dźwigała, nie dając sobie prawa do chwili wytchnienia. Dociera dla niej prosta prawda, że można odpuścić i świat się nie zawali. Przeciwnie spasowanie wszystkim wychodzi na dobre.
Nie musisz robić wszystkiego sama
To zdumiewające, jak wiele kobiet żyje w poczuciu, że musi dawać sobie ze wszystkim doskonale radę. Są święcie przekonane, że odpowiadają za cały przekrój rzeczywistości, od A do Z. Nie tylko za to, jak wyglądają i jakie są, ale również za szczęście swojego partnera, dzieci, a także rodziców i nawet dalszej rodziny. Czują się odpowiedzialne za atmosferę w pracy, dobry humor w domu, udane wakacje, smaczne posiłki, a nawet ekologiczne podejście do życia.
Wierzą, że to one powinny spajać rodzinę, rozwiązywać jej najważniejsze problemy, zadowalać każdego jej członka, odgadując jego potrzeby, zanim on je sam wyartykułuje. I teoretycznie świetnie.
Któż nie chciałby mieć obok siebie niezawodnej pomocnicy, sprzątaczki, pocieszycielki i animatora do zadań specjalnych. Problem w tym, że robiąc przysłowiowe wszystko, odbieramy innym możliwość wzięcia odpowiedzialności za swój wkład w rodzinne szczęście. Po latach budzimy się z roszczeniowymi dziećmi u boku i partnerem, który mówi, że przestał nas lubić, bo zamiast wesołej partnerki ma obok siebie męczennicę bez fantazji.
Ludzie lubią tych, którym pomagają
Sztuka odpuszczania powinna stać się naszą tajną bronią nie tylko ze względu na zdrowy egoizm, nasze dobre samopoczucie i radość życia, na którą bezpośrednio wpływa. Nawet nie ze względu na wyrobienie odpowiedzialności w innych członkach rodziny, którzy bardziej się zaangażują, ale po to, by zrozumieć, jak wiele możemy doświadczyć dobra od innych.
Wbrew pozorom, ludzie lubią pomagać, chcą czuć się potrzebni. O ile pomoc nie jest ponad ich siły, chętnie zrobią coś, by wywołać uśmiech na naszej twarzy. I co ciekawsze mało kto lubi samowystarcząjące osoby, takie, które zawsze doskonale radzą sobie w pojedynkę. Psychologowie już dawno odkryli, że większą sympatią darzymy tych, którym możemy pomagać i którzy potrafią z tej pomocy korzystać.
Odpuściłam i świat się nie zawalił
Charakterystyczne dla perfekcjonistki jest poczucie, że sama musi ze wszystkim sobie radzić, bo tylko ona jest w stanie “ogarnąć rzeczywistość”. Jeśli czegoś nie dopilnuje, to nie będzie dobrze, z pewnością zakończy się to katastrofą, a jej skutki będzie odczuwać jeszcze przez lata. Jest niczym fatalista, pesymista, który nie odczuwa nawet na moment wytchnienia. Czuje, że musi czuwać, zachować pełną kontrolę sytuacji, a najlepiej również przewidywać zagrożenia. Jest idealną asekurantką, która przygotowuje się na każdą sytuację.
Momentem wyzwolenia jest chwila, kiedy z poczucia zmęczenia lub rozczarowania rzeczywistością perfekcjonistka odpuszcza. I nagle okazuje się, że nie trzeba przygotować wykwintnego trzydaniowego obiadu, by każdy się najadł. Nie trzeba kontrolować na każdym kroku dzieci, bo odpuszczając i pozwalając im zadbać o siebie, uczymy je odpowiedzialności. Nie ma potrzeby, by matkować mężowi, bo to zabija związek i czyni go pustym od środka. Czas odciąć pępowinę i potraktować poważnie rodziców, wierząc, że dadzą sobie radę. Pora przestać zbawiać świat. Spojrzeć na siebie i pokochać się na nowo. Bez tego wypalenie przyjdzie szybciej niż się można spodziewać. W ten sposób inni uwierzą w siebie, zyskają większy szacunek i radość z dawania dobrego najbliższym.
Ja ostatnio zgłaszając się do kogoś po pomoc, dostałam sygnał, że na pewno sama sobie z tym poradzę. Sprawa wisi w powietrzu, bo sobie z tym nie radzę, a mam opór szukać gdzie indziej pomoc. Może to strach kolejnego odrzucenia, ale… Wspominając wiele sytuacji, często dostawałam sygnał, że mam sobie sama ze wszystkim radzić. Fakt, jak odpuszczę, świat się nie zawali, ale z drugiej strony ja nie pójdę do przodu i tak człowiek sam się męczy.
Jolu, niestety masz rację. Można spotkać się z odmową. Ale według mnie trzeba pytać dalej. Przyjąć odmowę na klatę, bo każdy ma prawo odmówić i się nie zrażać. Łatwo napisać, wiem, ale trzeba walczyć. I jak zwykle znaleźć gdzieś ten złoty środek.
Choć nie mam problemu z tym, by brać na siebie wszystkie obowiązki świata, miewam odczucie, że jeżeli zawalę na jakiejś linii, zawali się też świat. Dlateego często mimo to decyduje się na uszczęśliwianie wszystkich wokół, chwilami zapominając o sobie. Trochę tego w sobie nie lubię. :/
Kiedyś miałam straszny problem z odpuszczaniem. Wszystko sama, bo przecież na wszystkim znam się najlepiej. I niewiele brakowało, aby nabawić się przez to powaznych problemów ze zdrowiem. Przystopowałam. Poprosić o wsparcie to żaden wstyd – nie jesteśmy robotami i nie musimy dźwigać na swych barkach wszystkich problemów świata.
Jestem z tych osób. :/
Perfekcjonizm potrafi wykończyć.
Ooo to o mnie 😉
🙂
Stan odpuszczenia potrafi być bardzo wyzwalający… Człowiek sobie nie zdaje sprawy jak jest to potrzebne i ważne. Pamiętam po sobie jak frustrujące było ciągłe sprzątanie porozrzucanych klocków lub nawet całych budowli – syn zostawiał je “na wystawę”, a ja namiętnie je za nim sprzątałam. To samo było z wiecznie upalcowanym małymi rączkami lustrem. Któregoś razu odpuściłam. Uznałam, że zamiast latać co dwie godziny ze szmatką i to lustro pucować, umyję je raz/dwa razy w tygodniu. Świat się nie zawalił, a ja poczułam się lżejsza. Trudno, mam małe dziecko, mam w pokoju zawsze porozrzucane zabawki. Żyję;)
Oj to prawda szczególnie w związkach, my kobiety tak mamy, że wszystko chcemy robić…za wszystkich a potem płacz.
Znam pewną perfekcjonistkę, życie z nią nie jest przyjemne.
Czasami robię sama i staram się żeby tak było, ale jak wiem, że z czymś sobie nie radzę lub nie dam rady to bez problemu proszę o pomoc 😉
Niestety to dosyć powszechny problem… Odpuszczanie sobie nie leży w naturze ” silnych kobiet ” ale przecież robotami nie jesteśmy i wcześniej, czy później taka postawa potrafi wpędzić w ” kozi róg “. Nabawić się stresu jest łatwo, ale poradzić sobie z jego skutkami nie jest prosto, dlatego warto, małymi krokami, dążyć do ułatwienia sobie życia, bo inni też, wbrew pozorom, potrafią zrobić to nie gorzej od nas 🙂
Bardzo trafne spostrzeżenia…
U mnie zależy od sytuacji, czasami odpuszczam czasami walczę…
Ja nigdy nie pretendowalam do bycia perfekcjonistka.
Witam, świetnie tu się sprawdzi moje podejście,po pierwsze,nie przejmujmy się opinią ludzi na których nam nie zależy,po drugie odpuścić wszystko i wszystkim, przede wszystkim dla siebie . Oj duży balast odpadnie !!! Polecam
Dokładnie sztuka odpuszczania powinna stać się naszą tajną bronią,nie tylko na zdrowy egoizm,nasze dobre samopoczucie i radość w życiu.
Łapię życie, jest cudowne. Świetna połowa koło mnie od 23 lat, cudowne dzieci, poukładane z moralnym kręgosłupem. Fajna praca do ktorej idziesz z ochotą. I Ja sama w tym wszystkim, totalnie spełniona. Wystarczy odpuścić
[…] olewania i odpuszczania bardzo pomaga. Nagle, gdy pewne rzeczy zostawimy własnemu biegowi, okazuje się, że świat się […]
[…] zadbać o siebie. Zacząć w końcu od ja. Zrelaksować się. Pomyśleć, do cholery, świat się nie zawali. Wszystko poczeka, chcę teraz zadbać o […]
Ja też odpuściłam ,a czas pokaże co dalej