Czy wiesz, że najnowsze wyniki badań wskazują, że aż co 9. rodzic żałuje faktu posiadania dzieci? Powiesz, jak to możliwe? Skąd biorą się tacy ludzie? Nie wiedzieli na co się pisali? A może po prostu “trafiły się” im toksyczne dzieci?
Nie jestem zadowolona z byciem rodzicem. Toksyczne dzieci
Problem niezadowolenia z bycia rodzicem to temat tabu. Nie mówi się o tym zbyt często, bo to takie niewygodne, niemiłe, niepokojące.
Skąd się biorą ludzie, którzy żałują bycia rodzicem?
Być może wśród nich są kobiety, które mówiły, że nie chcą mieć dzieci, ale nikt ich słów nie traktował poważnie? Wszyscy naciskali, przekonywali.
Bo jak tak możesz, pożałujesz, urodzisz, to pokochasz. Kobieta jest stworzona do tego, żeby być mamą, dlatego nie marudź, a bierz się za robotę. Niektóre, mimo perswazji, pozostały pewne swego i nie zdecydowały się na urodzenie dziecka, bo czuły, że to nie dla nich. Inne uległy presji…a potem zaczął się problem, bo instynkt, mimo zapewnień, wcale w magiczny sposób nie pojawił się po porodzie. Zrodziła się natomiast ogromna frustracja i poczucie bycia oszukaną, oraz uwięzioną… w klatce.
Trudno być wtedy dobrym rodzicem. I wychować dobrze dziecko.
Jest też inny problem. Osoby niezadowolone z bycia mamą czy tatą to często ci wszyscy, którzy inaczej sobie wyobrażali życie w rodzinie. Są rozczarowani, bo dziecko nie jest takie, jakie chcieliby, żeby było.
Czasami ich rozczarowanie jest nad wyraz, innym razem uzasadnione. Zwłaszcza gdy pojawia się po latach, gdy dziecko dorasta, i nie zmienia się na lepsze…. I wtedy dochodzi się do bolesnego wniosku, że chciało się tak dobrze, a wychowało się toksyczne dzieci…, z których nie ma żadnej pociechy. A co dopiero mówić o sławnej szklance wody na starość…, której na marginesie bez sensu w ogóle wymagać? Bo dzieci nie rodzi się po to, by nam pomagały na stare lata…
Toksyczne dzieci – geny czy wychowanie?
Toksyczne dzieci nie spadają z nieba. To my je wychowujemy tak, że zyskują toksyczne cechy. To nie zawsze w 100% nasza “wina”, czasami po prostu zyskujemy dziecko o naprawdę trudnym charakterze, które stanowi wielkie wyzwanie dla nas samych.
Poza tym nie jesteśmy gotowe, nie mamy tyle wiedzy, cierpliwości, siły i zapału. Być może same byłyśmy wychowywane w rodzinie o skomplikowanych układach, w której brakowało szacunku i miłości. Niestety toksyczność spija się z mlekiem mamy, a problem występujący w rodzinie przechodzi z pokolenia na pokolenie. Jeśli ktoś ogromną siłą woli nie przerwie pewnego schematu zachowań, to problem będzie narastał.
Toksyczna atmosfera może zacząć uwierać zarówno rodziców, którzy przejrzą na oczy, jak również dorosłe dzieci, które będą chciały wychowywać własne potomstwo inaczej. Momentów przełomowych może być wiele, najczęściej pojawiają się one w obliczu zmian życiowych.
Wychowujesz potwora?
Niestety przykra wiadomość jest taka, że toksyczne dzieci często wychowywane są w domach, w których chce się dla potomstwa jak najlepiej. Wszędzie tam, gdzie mamy rezygnują z siebie, robią wszystko, by synkom czy córeczkom niczego nie brakowało.
One chcą dobrze! Naprawdę się starają.
I to jest niestety ich największa “wina”.
Nie zrozumcie mnie źle.
To nie tak, że mamy przestać dbać o dzieci i nie starać się, ułatwiać im życia. Chodzi o skalę tych działań.
Zabieranie każdego okruszka spod nóg dzieci, żeby nasz maluch się przypadkiem nie przewrócił – to krzywdzenie dziecka. Niepokazywanie, że ma się własne potrzeby – również. W rodzicielstwie trzeba pamiętać o sobie, być asertywną, zmotywowaną, by pokazać dziecku, że świat nie kręci się wokół niego. Dziecko ma być w rodzinie ważne, ale nie najważniejsze. Maluch gdy kończy kilka lat, musi wiedzieć, że mama też ma prawo odpocząć, ma prawo mieć gorszy humor, może powiedzieć, nie teraz, muszę pobyć sama, pobaw się. To nie kwestia egoizmu, ale zdrowego podejścia do przygody, jaką jest wychowywanie dzieci.
Niestety źle rozumianą dobrocią i poświęcaniem się możemy wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Toksyczne dzieci nie zawsze wychowują się w rodzinie alkoholowej, gdzie brakuje miłości. Niestety to często maluchy od początku nadmiernie rozpieszczane, którym nie stawiało się jednoznacznych granic.
Toksyczne dziecko czyli jakie?
O toksycznym dziecku mówimy w kontekście dorosłego dziecka.
Po czym poznamy toksyczne dorosłe dziecko:
- po tym, że wymaga pełnego oddania,
- nie znosi sprzeciwu,
- uważa, że rodzic powinien być na jego każde zawołanie,
- widzi same złe rzeczy, nie docenia dobrego,
- uważa, że za jego obecny stan odpowiedzialny jest rodzic, który nie zapewnił mu wystarczająco dobrego dzieciństwa. Zamiast wziąć się za siebie, zacząć zmieniać życie na lepsze, narzeka i wymaga wsparcia,
- uważa, że należą mu się pieniądze rodzica,
- nie szanuje mamy i taty,
- bywa, że publicznie ośmiesza rodziców,
- grozi i manipuluje,
- kłamie,
- wciąga w chore gierki,
- jest zazdrosne.
- niesłowne,
- rozkapryszone, niestabilne emocjonalnie.
Jak sobie poradzić z toksycznym dorosłym dzieckiem? Powiedzieć “nie” i być nieugiętą. To będzie trudne, ale to jedyna dobra droga.
Trzeba asertywnie wyrazić swoje zdanie, okazać zrozumienie dorosłemu dziecku, ale nie pozwolić na przekraczanie pewnych granic. Najprawdopodobniej w konsekwencji tego zacznie się bunt, dziecko okaże niezadowolenie, odsunie się od rodzica. Być może jednak przemyśli sprawę i wróci porozmawiać na spokojnie. A jeśli nie? Też trzeba liczyć się z takim scenariuszem.
Bardzo ważne spostrzeżenia.
“A jeśli nie? Też trzeba liczyć się z takim scenariuszem.” Koniec. kurtyna. I co wtedy? “Eee, nie wiemy. Radzcie sobie sami bo poradnik tego nie wymyślił.”?
Za wszystko poswiecone corce Doznalm tyle przykrosci od corki ze naprawdę jest mi już obojętne czy będzie mieć kontakt ze mną czy nie
Bardzo ważny artykuł i bardzo rzadko pisze się na ten temat a jest to potrzebne dla równowagi.
Ja popełniłam sporo błędów. Przeprosiłam za to i mam wyrzuty sumienia. Prosiłam o szczerą rozmowę lecz niestety moja córka nie potrafi o tym rozmawiać jednak potrafi mi dogadywać nawet w towarzystwie. Jedne co widzę to to , że jak już nie jesteś potrzebna to dzieci mają cię w 4 literach. Oczy mi się otworzyły, wiecznie przepraszać nie będę.
Chcę jeszcze dodać iż gdybym wiedziała to co teraz, to nigdy nie zdecydowałabym się na dzieci. Mam też nadzieję że wystarczająco mocno zakodowałam to sobie aby nie zapomnieć. Jest to niesamowita odpowiedzialność i nigdy nie wiesz co będzie dobre, za co cię oskarżą. Nie potrzeba tu typowej patologi bo teraz może nią być np. to że nie powiedziałaś czegoś w tym konkretnym momencie.
Uff…
Nareszcie artykuł, w którym nie mówi się o toksycznych mamach. Tak, bo wszędzie jest o matkach toksycznych. A gdzie córki toksyczne, które niszczą matki wiecznymi pretensjami za swoje nieudane życie. Usiłujące nakłonić nas matki aby opiekowały się wnukami, bo one nie mają już siły. By oddawały im swoje mieszkania, by miały lepsze warunki choć nic nie robią w tym kierunku. By rodzice dawali im pieniądze bo mają za mało. i obraźliwe słowa do matki: żebyś zdechła. To też jest rzeczywistość wielu matek, które były wystarczająco dobre.