Tyle historii ile osób, czyli jak to w życiu, bywa po prostu różnie. Często jednak pozornie odmienne życiowe losy mają podobny przebieg. Na przykład tam, gdzie dzieje się źle. Okazuje się, że taki toksyczny tata ma podobne cechy. Niezależnie od tego, jak ma na imię, ile ma lat i w jakim domu mieszka. Na zewnątrz bywa doskonały, gra idealnego, jest szanowany i podziwiany, a w domu organizuje dzieciom systematyczne piekło. Dlaczego? Bo sam ze sobą ma problem.
Toksyczny tata – ma być idealnie!
Toksyczny tata często dba o pozory. Ma być idealnie. Przynajmniej dla świata zewnętrznego. Dlatego kupuje wielkie prezenty, maszeruje z nimi dumnie pod domem pociechy. Zabiera dziecko na wycieczki – krótkie i intensywne. Tak, żeby nie „zmarnować” czasu, ale żeby odhaczyć obowiązek i żeby jak najwięcej ludzi widziało. Chodzi o to, żeby dziecko też zapamiętało, że było gdzieś z tatą. Nieważne, że pół godziny. Zresztą, jak maluch jakimś cudem spróbuje zapomnieć, to tatuś przypomni. Bo klasyczne jest wypominanie. Toksyczny tata zawsze wykrzyczy, brzydko to ujmując wyrzyga co zrobił, jakie to było trudne i ile to kosztowało pieniędzy, czasu, jego poświęcenia. Bo poza tym…
Toksyczny tata nie ma czasu
Toksyczny ojciec generalnie nie ma czasu. Te chwile, które mimo wszystko spędza razem z dzieckiem to jak perełki. Zdarzają się rzadko. Poza tym tatuś jest wiecznie zabiegany. Zawsze ma co innego do roboty.
I to się nie zmienia czy dziecko ma rok, pięć lat, czy trzydzieści. Toksyczny tata nie ma czasu na spacer z dzieckiem, na zabawę, później na kawę i pogaduchy. Ale ma czas dla znajomych, na wyjazdy, spotkania, popijawy.
Relację z dzieckiem ocenia jako coś mało wartościowego. Nawet gdy to dziecko urośnie i samo ma rodzinę. To nic się nie zmienia. To „tylko głupie dziecko, mimo że dorosłe”. Dla niego też nie ma czasu.
Chyba, że…czegoś potrzebuje. Gdy coś chce pożyczyć, chce pomocy lub organizuje ważne wydarzenie, na którym „wypada, żeby dziecko było”, to wtedy się zjawia z szerokim uśmiechem. Przyjeżdża również wtedy, kiedy potrzebuje zdjęć, czy „dowodów”, którymi będzie mógł się pochwalić przed innymi. Uprawia nadmierny „ekshibicjonizm w internecie”. Bardzo dba o swoją opinię. I często właśnie taką ma – „taty na medal”. Nieliczni znają prawdę.
Ojciec sukcesu. Toksyczny tata
Tak to bowiem wygląda, że toksyczny tata jest odpowiedzialny za każdy sukces dziecka. To jego zasługa, naturalnie. Dzięki niemu, dzięki poświęceniu, dobrym genom, a nawet rządom twardej ręki.
Toksyczny tata jest głośny wszędzie tam, gdzie można się pochwalić. Z wdziękiem spija całą śmietankę sukcesu, odbiera pochwały, karmi się oklaskami, nawet w sytuacji, gdy jego realny wkład w sukces jest właściwie żaden.
W domu piekło
Toksyczny tatuś robi wszystko na pokaz. Gdy się jednak zamykają za nim drzwi, zaczyna się manipulacja, szantaż emocjonalny. Typowy jest brak empatii. Czasami oprócz przemocy psychicznej pojawia się również przemoc fizyczna. Dziecko ma być takie, jak chce ojciec.
Nie ma przyzwolenia do bycia sobą. Jest chłód i nieokazywanie emocji.
Dziecko systematycznie słyszy, że jest gorsze, bo ktoś inny to wiadomo wzór do naśladowania.
Toksyczny tata jest wprawiony w porównywaniu do innych. Wszystko mierzy i określa. To dziecko jest lepsze, tamto mogłoby nie istnieć. W ogóle nie niesie wsparcia.
Gdy coś dzieje się źle, to dolewa oliwy do ognia. Podkreśla, że dzieci nie dadzą sobie rady, są stracone, wszystko to ich wina. Nie ma mowy o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności. To one ponoszą pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje. I będą musiały mierzyć się z konsekwencjami.
Dzieci są nerwowe
Toksycznego tatę można poznać po dzieciach. Te w obliczu problemów w rodzinie stają się lękliwe, ciche, przestraszone. Czasami agresywne i sprawiające problemy. Sposoby radzenia sobie z traumą są różne. Od wchodzenia w rolę „posłusznego, uczynnego, żebrzącego o uwagę dziecka wyidealizowanego tatusia”, poprzez „zjawę – dziecko, które udaje, że nie istnieje. Jest bierne i wyizolowane”, a kończąc na dziecku, które radzi sobie z problemami podobnie, jak tata – „agresją i scenami”.
Dzieci wychowywane przez toksycznego tatę niestety same często w dorosłym życiu stosują metody znane z domu. Są przesiąknięte toksycznymi zachowaniami. Najczęściej bywają niepewne siebie, pełne lęku, ciągle borykają się z przekonaniem, że są niewystarczająco dobre. Bywają podejrzliwe w stosunku do partnerów, nierzadko tak długo wiercą dziurę w całym, że wywołują problemy, które obserwowały w domu z perspektyw dziecka. Wchodząc w nie w roli dorosłego, podświadomie próbują sobie z nimi
poradzić. Pośrednio serwują podobny los własnym dzieciom. I wszystko kołem się toczy. Aż ktoś będzie miał wystarczająco siły, żeby to przerwać.
Niestety jest to koszmarna rzeczywistość wielu rodzin za zamkniętymi drzwiami ich domów.
Takiego “tate” należy po prostu zostawić samemu, odejść. Takie osoby się nigdy nie zmieniają.
Mój dom rodzinny i oboje rodzice.
Problem w tym że jeżeli matka już odeszła i broni dzieci przed takim przemocowym ojcem czy to przed przemocą fizyczna, czy psychiczną to w polskich sądach i tak tą opiekę się rozszerza, a same matki posądza o “alienację rodzicielską” i jest karana grzywnami i posądzana o “nadopiekuńczość” i że ma “za silną więź” z dzieckiem pomimo tego że ojciec wcale o te spotkania nie zabiega czy o uwagę dziecka… to jest dopiero patologia wymiaru NIEsprawiedliwości