Życie nie jest idealne. Nie wszyscy rodzice kochają swoje dzieci. Nie każda mama czy tata potrafią wyjść ponad swoje wady, niedoskonałości, wbić się wyżej niż przeciętność i zawalczyć o swoje dzieci i rodzinę.
Wtedy niestety dochodzi do rozstania. Emocjonalnego, niekoniecznie fizycznego.
Dorosłe dziecko, porzucone emocjonalnie przez swoich rodziców w przeszłości, świadomie opuszcza swoich rodziców, gdy jest już duże i samodzielnie. Nie traktuje w życiu dorosłym mamy i taty jak rodziców. Nie umie. Być może ich szanuje, ale nic więcej. Za dużo się wydarzyło.
Rodzice nie są już rodzicami. Mogą być jednak dziadkami. Jednak czy tej rola sprostają?
Gdy chcesz dla swoich dzieci jak najlepiej
Nawet jeśli nie oceniasz własnych rodziców najlepiej, być może dojdziesz do wniosku, że warto dać im szansę. Może nawalili jako mama i tata, ale jako babcia i dziadek się sprawdzą?
W końcu kochasz swoje dzieci jak nigdy nikogo. Chcesz im dać wszystko to, czego sama nie doświadczyłaś. Bezwarunkową miłość, pełne wsparcie, szacunek, pomoc. Pragniesz dla swoich dzieci jak najlepiej.
Dlatego dajesz szansę swoim rodzicom. Być może sprawdzą się? Dojrzeli, pewne rzeczy zrozumieli, wyciągnęli wniosku? Mają już swoje lata, masę doświadczeń za sobą. Może to dobry pomysł?
Dzieci też na tym zyskają. Będą miały dziadków, którzy będą ich kochać. Być może poczujesz lekką zazdrość, że nie doświadczyłaś podobnych uczuć swoich rodziców w stosunku do Ciebie, ale przełkniesz gorycz i będziesz się cieszyć radością swoich dzieci.
Czasami właśnie tak jest. Słabi rodzice są doskonałymi dziadkami. To jest dobry finał każdej smutnej historii. Niestety nie zawsze tak się kończy.
Dziadkowie, którzy nawalają
Czasami słabi rodzice są także słabymi dziadkami.
Nie odrabiają ważnych lekcji. Nie wyciągają wniosków.
I popełniają te same błędy:
- próbują manipulować wnukami,
- nastawiać ich przeciwko rodzicom,
- krytykują, wyśmiewają,
- wyraźnie faworyzują innych wnuków,
- zapominają o urodzinach, nie przyjeżdżają na przyjęcia urodzinowe,
- mącą i psują.
Zamiast dawać mądrość, ciepło i dobroć, niosą rodzinne spustoszenie.
I takich dziadków nic nie zmieni. Ani nasza chęć, by dzieci miały kochających dziadków, ani nasza wiara, że jako dorosłe osoby możemy swoich rodziców “naprawić”. Naiwnością jest sądzić, że oni się zmienią, skoro nie zmienili się przez lata.
Jedyny sposób na dziadków, którzy nie respektują woli rodzica, to izolacja i ograniczanie kontaktów. Smutne, ale inaczej się nie da. Niestety…
Trzeba chronić swoje dzieci.
Na szczęście moi rodzice nie są tacy. .
Kiepski rodzic bedzie kiepskim dziadkiem. Zawsze. Niestety. Wszyscy kiepscy rodzice jakich znam sa równie kiepskimi dziadkami.
Lepiej bym tego nie ujęła…dokładnie..
Mam wrażenie że często nie byłam dzieckiem…. Ale dla mnie zawsze byli rodzicami
Dobrze, że są ludzie dla których rodzice wiele znaczą. Są bardzo kochani. Mimo wszystko
Wyobraź sobie sytuację, że twoje dziecko dorasta, a ty jesteś babcią/dziadkiem wymagającym jego opieki. Role się odwracają. To dziecko zaczyna traktować cię tak, jak ty traktowałeś je kiedyś.
Nie wystarczy spłodzić, by być ojcem. Nie wystarczy urodzić, by być matką.
Ja mam to szczęście będąc dojrzałą kobietą nadal być dzieckiem… Moi rodzice są cudowni, jako rodzice i dziadkowie… I oby to trwało jak najdłużej
ja nie byłam dzieckiem, nawet będąc nim. tata zaczął mnie traktować jak dziecko, gdy byłam mocno dorosła. z matką nie mam więzi. czasem po prostu jest “twarz dla ludzi”, czyli tzw. “dwie twarze”, ale trzeba grać i niech inni jak najmniej wiedzą. takie coś ciągnie konsekwencja dalej, p. całe życie. nienawidzę 26 maja, choć sama mam dzieci.
W punkt!! Nie byłam dzieckiem ,a moje dzieci wnukami….przykre
Znam ten bol jak nic to co dostajesz za młodu to zwracasz na starość do tych co to zrobili tyle w temacie
Ważne żeby swoim dzieciom nie zafundować tego samego… znaleźć w siebie pokłady siły, miłości i cierpliwości a przede wszystkim zrozumienia i akceptacji.
Ja nigdy od matki nie usłyszałam że mnie kocha ona w pewnym momencie powiedziała że dzieci nie lubi. To babcia mnie wychowała. Teraz jak jesteśmy dorosłe mówi ma was kto kochać macie chłopów ale wtrącać się do wszystkiego chce nie mam z nią kontaktu dla mnie to nie matka.
Nigdy nie czułam że mam mamę, a moje dzieci nie czują że mają babcię. Choćbym stawała na rzęsach…. Nie cierpię dnia matki, dnia babci, musimy udawać kogoś kim w ciągu roku nie jesteśmy 😔 Właśnie się zbliża dzień babci i co mam zrobić? Zmuszać swoje dzieci do okazania miłości komuś kto na co dzień nie chce ich znać?😔
W samo sedno. Nie mam więzi z rodzicami. Niech Tak zostanie. Wychodzę na prostą!
To prawda nie ważne jacy byli ale.zawsze.pozostana. rodzicami do końca naszych dni.
Czasami też nic nie musiało się wydarzyć, aby więź emocjonalna była słabsza lub niemal żadna. Ludzie z tzw. zimnego chowu na ogół nie mają żalu do swoich rodziców, ale w relacji z nimi także nie wychodzą poza szacunek dla ojca czy matki. Bez podkładu w postaci miłości, emocjonalnej pępowiny itp. Po prostu: na emocje nigdy nie było miejsca i nie ma go nadal.
Poza tym warto pamiętać, że naszym obowiązkiem jest w którymś momencie odgryźć pępowinę. Nie stworzymy samodzielnie funkcjonującej rodziny czy związku, jeśli jedną nogą wciąż jesteśmy w domu rodzinnym. Na jakimś etapie życia ten dom musi pozostawać ważnym elementem tła, tak jak rodzice, nie wybijając się jednak na pierwszy plan.
Tylko tu TAKŻE NA NAS ciąży pewne zobowiązanie. Jako rodzice, musimy pomagać dzieciom w uwalnianiu się od nas. Powinniśmy sami coraz bardziej schodzić na poziom tła. Nadal będąc do dyspozycji, nadal stanowiąc wsparcie – ale nie z własnej inicjatywy, lecz w sytuacji, gdy nasze dzieci o nie poproszą.
A uwalnianie swojego dziecka od nas samych jest trudniejsze od naszego uwalniania się od rodziców… Choć jeśli nam się uda, mamy szansę uczynić lepszym życie naszych dzieci.
Gorzej, gdy rodzic uważa dziecko za swoją własność, wciąż ingerując w jego rzeczywistość – niż kiedy pewien chłód separuje rodziców i dzieci. Ten chłód pozwala na zbudowanie niezbędnego dystansu. A brak dystansu nie pozwala na zbudowanie zdrowej relacji z partnerem czy partnerką…
Rodzice, którzy uznają dzieci za swa własność potrafią zniszczyć więcej niż ci odlegli… Tak mi się przynajmniej wydaje. Choć jak zawsze – mogę się mylić i głupio gadać.
Przykre.niestety tak bywa.Dorosle dzieci nie umieja sie uporac z taka trauma.Nie kazda kobieta powinna byc matka.
Smutne to, ale często bardzo prawdziwe 😔 jedni spełniają się w obu rolach, inni tylko w jednej, a jeszcze inni w żadnej z nich
Wiem to z doświadczenia
Ja nie mam kontaktu z matką od lat widuję ją czasami na mieście i najgorsze jest to że mnie nie poznaje ,nie było z jej strony miłości ciepła ,była dla mnie chłodna a nawet kiedyś mi powiedziała że swoimi narodzinami życie jej zniszczyłam i mogła mi głowę ukręcić i do kibla spuścić to słowa mojej matki przykre ale nie stety .Jest babcią i prababcią żadnej wnuczki nie widuje zero kontaktu nie wie nawet że została prababcią .Lecz te zachowanie u niej też się z jakiś przyczyn wzięło wiem z jakich nie będę tu opisywać tego ale rozumie ją lecz nie usprawiedliwiam .
Oj, ile ja mam do przepracowania. Wszystko się zgadza, nawet się zastanawiam, jak dam radę się nimi opiekować gdyby zaniemogli ? Ale wiem też, że wybaczenie ulecza mnie samą, bo przez ciągły żal i pretensje, sama cierpię. Metoda uwolnienia i wybaczenie sprawi, że ja będę żyła lepiej. Druga sprawa, że nasi rodzice też mieli jakiś ” bagaż” z dzieciństwa tylko byli tego nieświadomi. Strasznie to ciężka praca – to przebaczanie- ale nie poddaję się 😔
· Odpowiedz