Przeszłość jest dobra. W końcu ją znamy, oswoiliśmy. Bywa, że jej nie lubimy, ale…uważamy ją za bezpieczną przystań. Jaka by nie była, to jest nasza. Gorzej już nie będzie. Wszystko co miało się wydarzyć, już się wydarzyło.. Dlatego można w niej tkwić. Przeżywać ją ciągle na nowo i nowo. Eksperymentować w wyobraźni. Bez ryzyka konsekwencji swoich decyzji. Możemy zgrywać bohaterki, nawrzucać tym, którzy na to zasłużyli, podziękować tym, którym nie zdążyłyśmy, tam, gdzie trzeba się uśmiechnąć i gdzie indziej tupnąć nogą. Poczuć satysfakcję, a zaraz potem rozczarowanie. Bo jednak przeszłości nie da się zmienić. Fantazjowanie w przeszłości to nie życie. To już minęło. Jest teraźniejszość, która ma wpływ na przyszłość. Bo jak śpiewał Grechuta: “Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…” Problem w tym, że aby iść dalej, trzeba spojrzeć wstecz, przeżyć ból, który jest nam pisany i uznać, że…to wszystko zdarzyło się po coś.
Przeszłość jest martwa
Tkwienie w przeszłości to domena kobiet. Uwielbiamy analizować, rozmyślać, zastanawiać się, co by było gdyby. Co można było zrobić lepiej, jakich błędów nie popełnić. Niestety to jeden z największych złodziei dzisiejszych czasów. Może nas okradać przez lata z teraźniejszości i przyszłości. Dlatego tak istotne jest, by opuścić więzienie, w którym sami się zamknęliśmy.
“Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa”. A. de Mello
Pamiętać, ale nie rozpamiętywać
Istnieją dwie podstawowe postawy mierzenia się z przeszłością. Jedna z nich zakłada zapomnienie o tym, co było, wyparcie tego ze swoich wspomnieć. Zakopanie gdzieś głęboko przykrych wydarzeń, by nie czuć bólu i dyskomfortu.
Druga to bolesne rozpamiętywanie tego, co było. Po to, by przeżyć to, co się wydarzyło jeszcze raz. To rozpaczliwe formy ratowania siebie i własnego sumienia, próby naprawienia przeszłości, z góry skazane na porażkę.
Niestety obie te strategie są błędne. Paradoksalnie obie robią z nas niewolników przeszłości. Zarówno mechanizm wyparcia, jak i ciągłego rozpamiętywania nam nie służą. Powinniśmy dążyć do…zmierzenia się z przeszłością, przyjęcia jej takiej, jaka była i zaakceptowanie tego faktu, z poczuciem, że to było. Zamknąć drzwi na klucz. Pamiętać, ale nie rozpamiętywać. Poczuć, że już tego nie zmienimy. Dzięki temu możemy zacząć żyć na własnych warunkach.
Badania pokazują, że musimy zmierzyć się z bólem, poczuć go w pełni, by nadać sens naszej historii. To ważne, bo jeśli nie zmierzymy się z naszą historią, mamy tendencję do nieuświadamianego powtarzania jej. W tym najbardziej bolesnym wydaniu. na przykład choć obiecywaliśmy sobie, że nigdy nie będziemy dla swoich dzieci tacy, jak swoi rodzice, Popełniamy dokładnie te same błędy…
W jaki sposób przeszłość nas niszczy?
Istnieje kilka znanych w psychologii mechanizmów, które kierują naszym zachowaniem, gdy nie zmierzyliśmy się z własną destrukcyjną przeszłością:
- powtarzanie – powtarzamy zachowania i przyjmujemy cechy osób, które wpłynęły na nas we wczesnym okresie życia. Niestety często identyfikujemy się z negatywnymi wzorcami. Powtarzanie często wymusza na nas (nieświadomie) poszukiwanie na partnerów życiowych osób, które pozwolą odtworzyć znany schemat obserwowany między własnymi rodzicami. To dlatego dzieci z rodzin z problemem alkoholowym wiążą się z partnerem, który ma problem…z uzależnieniami.
- reagowanie – patrząc na teraźniejszość przez filtr przeszłości możemy przykładowo patrzeć na nasze dzieci tak, jakby były nami sprzed lat. Dlatego często staramy się im zrekompensować własne braki, wynagrodzić to, co przytrafiło się nam. W konsekwencji reagujemy nieadekwatnie do sytuacji, mamy tendencję na przykład do rozpieszczania, czy przeciwnie – nadmiernego karania, odtrącania.
- prowokowanie – możemy nieświadomie prowokować ludzi do pewnych zachowań. Jeśli wychowywaliśmy się w atmosferze nieufności, będziemy mieli trudność, żeby komuś zaufać. Jeśli mieliśmy poczucie, że świat jest pełen fałszu, będziemy jego objawów poszukiwać. I swoim zachowaniem, nieświadomie, robić wszystko, by potwierdzić swoją wizję świata. Jeśli wychowywaliśmy się w atmosferze wiecznej huśtawki emocjonalnej, będziemy mieli tendencję do jej wywołania w swojej dorosłości, by poczuć to, co kiedyś. I tym sposobem, być…bezpieczną. Żyć w schemacie, którym dobrze znamy.
Zaakceptować, że przeszłość się zmienia
To zdumiewające, ale…trzeba mieć świadomość, że nasza pamięć działa w dość fascynujący sposób. Zmienia nasze postrzeganie przeszłości. Istnieje wiele badań na ten temat.
Z jednej strony mamy tendencję do idealizowania tego, co było. Kiedyś pomidory były bardziej czerwone, dzieci grzeczniejsze, młodzież bardziej pomocna, dziadkowie zawsze dostępni, wakacje weselsze.
“Ludzie zapamiętują to, co chcą zapamiętać, a nie to, co działo się w rzeczywistości. Każdy bowiem barwi ją po swojemu, każdy w swoim tyglu czyni z niej własną miksturę. Dotarcie więc do przeszłości jako takiej, takiej, jaka była ona naprawdę, jest niemożliwe, dostępne są nam tylko różne jej warianty, mniej lub bardziej wiarygodne, mniej lub bardziej dziś nam odpowiadające. Przeszłość nie istnieje. Są tylko jej nieskończone wersje”.
Ryszard Kapuściński
Z drugiej strony pamięć działa tak, że zapamiętamy przede wszystkim te momenty, które wywarły na nas silny wpływ, które dotknęły nas emocjonalnie. Nie tylko pozytywnie, ale też negatywnie. Stąd traumatyczne wydarzenia odciskają mocne piętno i w chwilach grozy zapamiętujemy każdy oddech, spojrzenie, słowo…
Niemniej jednak z przeszłością jest tak jak z prawdą. Każdy ma swoją. Kluczem do świadomego życia jest zaakceptowanie przeszłości, nie uciekanie od lekcji, które ona nam niesie, opłakanie błędów i…skupienie się na tym, co TERAZ. To często jest niezmiernie trudne, wymaga ogromnej pracy nad sobą. Niekiedy niezbędna jest pomoc psychologa, bez której nie da się iść dalej.
niestety tak właśnie zaprogramowany jest człowiek dlatego tak ciężko żyć ‘tu i teraz’, niemniej warto próbować!
Staram się dokładnie tak żyć. Chociaż nie zawsze jest to tak proste, jak się wydaje. 😊
To prawda żyć tak jakby jutra miało nie być 💗pozdrawiam