Zero retuszu. Zero ściemy. W końcu

1

Jak to jest, że na zdjęciach wykonanych smartfonem wyglądamy dużo lepiej? Nasza skóra nie ma tylu zmarszczek, a niedoskonałości nie widać? Patrzymy i od razu czujemy się lepiej. A gdyby tak wyrzucić wszystkie lustra i przeglądać się w ekranie telefonu? Fajnie tak żyć z filtrem, który działa lepiej niż najlepszy krem? No niekoniecznie. Bo to ściema. Norwegia postanowiła z nią zawalczyć. W jaki sposób? Nakazując oznaczanie zdjęć jako reklamę, jeśli zostały one zretuszowane, poprawione, udoskonalone. To kwestia uczciwości. I ma dotyczyć wszystkich.

Retuszujesz? Oznaczaj!

W Norwegii ustanowiono prawo, które nakazuje zaznaczanie w mediach społecznościowych i w reklamach na fotografiach, że dane ujęcie zostało poddane retuszowi. Nie ma znaczenia, czy powiększono usta, oczy, zmniejszono obwód ud czy brzucha, a może wygładzono zmarszczki, usunięto znamiona- ma być to odnotowane. Każda ingerencja ma kończyć się etykietowaniem fotografii. Za łamanie prawa przewidziane są kary grzywny.

Czy to dobry pomysł?

Na pewno pokaże skalę zjawiska “korygowania”, która jest ogromna. Unaoczni, jak wiele zdjęć jest poprawianych i jak niewiele dane kreacje, które często stanowią przyczynę problemów z akceptacją, mają wspólnego z rzeczywistością. To dobry krok, żeby pokazać, co jest prawdziwe, a co nie. W ten sposób będzie można powrócić do prawdziwego, realnego wizerunku i w końcu ograniczyć skalę fałszu online.

W kontrze do ideału będzie można w końcu rzetelnie pokazać nieidealną doskonałość, prawdziwą twarz kobiecości.

Dobry pomysł? Jak sądzicie?

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj