Nigdy nie patrzę na liczbę stron przed lekturą książki. Po prostu siadam i czytam. Nawet jeśli do domu docierają tak zwane “cegły”.
Objętością kryminału, o jakim chciałam Wam napisać, zainteresowały się jednak moje córki. Starsza otworzyła “Norę” Katarzyny Puzyńskiej i powiedziała z powątpiewaniem na głos: “813 stron!? Mamo, Ty na pewno chcesz to przeczytać?!”. Potwierdziłam skinieniem głowy, a po trzech dniach byłam po lekturze. Nie dlatego, że tym sposobem chciałam coś udowodnić dzieciom, ale dlatego, że “Norę” Katarzyny Puzyńskiej pochłania się szybko i z przyjemnością, a szybka lektura nie odbija się czkawką.
“Nora” czyli kryminał dla każdego?
“Nora” to 9 tom sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa – jak można przeczytać na okładce książki.
9 tom? A ja nie znam autorki, a tym bardziej osławionej sagi. Czytać? Nie czytać? Niewiele się zastanawiając, jednak przeczytałam. I nie żałuję. Wnioski są następujące:
- można zacząć lekturę sagi od 9 tomu i po kilku stronach nie ma to znaczenia, że nie czytało się 8 wcześniejszych,
- jeśli jednak chcecie przeczytać pozostałe części sagi, podobno warto zacząć od początku, bo “Nora” mocno nawiązuje do poprzednich części, wyjaśniając zagadki znajdujące się we wcześniejszych tomach.
Kto jest winny?
Dobry kryminał, według mnie, to taki, w którym fabuła jest mocno powikłana. W taki sposób, że czytelnik podejmuje trud odgadnięcia – kto zabił – jednak mu się to nie udaje. Gdy już jest niemal przekonany, że zna odpowiedź, na jaw wychodzą nowe fakty udowadniające, jak bardzo się mylił. Wszystko dlatego, że autor sprytnie wodzi za nos każdego śmiałka, chcącego rozwikłać zagadki.
Tak właśnie konstruuje fabułę Katarzyna Puzyńska, tworząc “Norę”.
Druga mocna strona dobrego kryminału to, według mnie, bohaterowie. Puzyńska świetnie radzi sobie z przedstawieniem małej społeczności prowincji, sprawnie rysuje sylwetki policjantów, czyniąc ich bardzo barwnymi i prawdziwymi. Można się z nimi zżyć tak bardzo, że po lekturze przychodzi żal, że to już koniec…
O czym jest “Nora”?
Opowieść zaczyna się od zaginięcia nastolatki Bereniki Borkowskiej, BIBI, która w opinii rodziców uciekła z domu, a w ocenie koleżanek na pewno wpadła w kłopoty. Na jaw wychodzi romans nastolatki z dużo starszym od siebie nauczycielem oraz mocno skomplikowane relacje z rodzicami.
Po kilku dniach zostaje zamordowana młoda dziewczyna, przy której zostaje znaleziona bransoletka Bibi. Czy to Berenika ją zabiła, a teraz się ukrywa? A może obie dziewczyny są ofiarami?
Okazuje się, że to nie koniec wątpliwości, bo ofiar jest więcej, a potencjalnych oskarżonych zbyt dużo, by móc jasno powiedzieć, co się stało w Lipowie...
Ciekawi?
Przeczytajcie tę książkę. Warto.
Warsztat Katarzyny Puzyńskiej już po pierwszym spotkaniu zachęca czytelnika do sięgnięcia po kolejne książki. Myślę, że jeszcze nieraz wrzucę Puzyńską do torebki…:)
Też nie czytałam nic tej autorki, ale zachęcona Twoją recenzją, chętnie przeczytam 🙂
W takim razie biorę się za tę serię 😀 Uwielbiam 800-stronicowe książki 😀
Przede mną jeszcze ta lektura oraz inne pani Puzyńskiej. Ciągle było mi z nią nie po drodze. Mam jednak jej twórczość w planach. Tego typu historię lubię jednak czytać w okresie jesienno-zimowym, kiedy aura jest taka mroczna i tajemnicza, bardziej wczuwam się w klimat.