Jesteśmy zachłanne, głodne pięknych chwil. Jak kraj długi i szeroki pragniemy wrażeń, dobrego życia i wygód. Mówi się nam, że możemy wszystko, a my wierzymy, że to prawda. Dlatego robimy naprawdę wiele, by wycisnąć z życia jak najwięcej. Czy nam się to jednak udaje? Ile z nas tak naprawdę zachowuje radość życia aż do końca i która zostanie w przyszłości zwariowaną staruszką?
Nie chce żyć tak, jak moja mama/babcia
Często refleksja przychodzi już w późnym dzieciństwie, kiedy obserwujemy swoją mamę, ciocię, czy babcię, zmęczoną całodzienną pracą, niemającą czasu na przyjemności, z mężem, który niewiele daje od siebie i wymagającymi dziećmi. Patrzymy i obiecujemy sobie, że u nas będzie inaczej, że będziemy myśleć o sobie i będziemy szczęśliwe. Że nie będziemy biegać z odkurzaczem, czy mopem w rozciągniętej brudnej bluzce, że zawsze będziemy miały czas na spotkanie z przyjaciółmi czy wypad do fryzjera.
Będę żyć na głos i nikt mnie nie uciszy
Jako nastolatki przysięgamy sobie, że swoją postawą zmienimy świat, że zawsze będziemy pamiętać o ideałach, wyznawanych wartościach, że nie damy się zamknąć w sztywne ramy, nie podporządkujemy głupim regułom. Że będziemy żyć głośno, radośnie, nawet jeśli komuś miałoby się to nie podobać, nawet jeśli ktoś miałby powiedzieć, że nie wypada.
I świetnie się bawić
Wierzmy, że mimo upływu lat pozostaniemy w poszarpanych spodniach, będziemy pić piwo z puszki i tańczyć w deszczu. Pewne siebie będziemy szokować i zawstydzać wnuki, pokazując, jak świetnie można spędzać czas. Wyskoczymy z samolotu ze spadochronem, wybierzemy się na koncert i będziemy na bieżąco z nowinkami technologicznymi.
Z czasem wpadamy jednak w wir życia i obowiązków, bo tak trzeba. Wypełniamy rolę przykładnej żony, matki, córki starzejących się rodziców, czy pracownicy roku. Jesteśmy zbyt zmęczone na podróż autostopem, a skakanie z samolotu zamieniamy na codzienne spacery. Czasami przypominają się nam wyobrażenia sprzed lat o dzikiej szalonej przyszłości, jednak nabierają one innego znaczenia.
Zauważamy, że im mamy więcej lat, tym mniej przejmujemy się opiniami innych, Tym jesteśmy bardziej szczere i spontaniczne, tym rzadziej mamy wyrzuty sumienia, że dbamy o siebie. Zauważamy, że im więcej mamy zmarszczek, tym bardziej jesteśmy kobietami.
Nadal możemy skakać na bungee, ale nie po to, by coś komuś udowodnić, bo już wiemy, że nie musimy tylko możemy. Rozumiemy, że bycie szaloną staruszką to stan umysłu. Możemy cieszyć się życiem na swoich warunkach. Tak, by w każdym momencie życia mieć poczucie, że żyjemy w pełni, wykorzystując każdą daną chwilę.
mam wrażenie, że kobietom z wiekiem przybywa pewności siebie i odwagi, a u facetów jest dokładnie odwrotnie. może generalizuję, ale tak widzę otoczenie. wypada życzyć więcej niż odrobiny szaleństwa na starość chyba…
Też tak myślę 🙂
Ja na pewno nie żyję jak moja mama…Ile razy słyszałam, że to już ci nie pasuje…Co to znaczy nie pasuje…nigdy się nie przejmuję co inni mówią i zawsze radzę wszystkim ignorować czyjeś wywody
I tego warto się trzymać 🙂
Wydaje mi się, że często musimy przeżyć życie, żeby zobaczyć jakie błędy się popełniło i żeby żałować, że czegoś nie zrobiliśmy.
No tak, tylko szkoda, że często orientujemy się “po czasie”….ech…
Myślę, że ważne jest, by żyć w zgodzie z samym sobą. Świetny artykuł. I bardzo podoba mi się fragment, w którym piszesz, że kobiecość przychodzi z wiekiem. 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Ja właśnie myślę jak będzie moje życie wyglądało na starość ? Co do jednego jestem pewna, nie przeżyłam tylu przygód do moja mama. Boje się, że nie będę miała co opowiadać swoim dzieciom. Żyje się tylko raz, ale nie co dzień o tym pamiętam i żyje tak jakby nigdy się nie miało życie skończyć
Właśnie. To chyba częsty problem. Takie mądre zdanie, że każdy ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, kiedy uświadamiasz sobie, że masz tylko jedno…
Prawda, jestem za
Super, taka będę i nikt mi w tym nie przeszkodzi
Ale artykuł fajny