„Ejajem” w autora, czyli ktoś tu się mocno pogubił

0

Nie znam książek Kasi Bulicz-Kasprzak. Nie miałam jeszcze okazji po nie sięgnąć, jednak jako osoba wrażliwa na słowo i literaturę jestem oburzona tym, co dzieje się w tak zwanym środowisku wydawniczym. A dzieje się generalnie źle.

Okazuje się, że nawet największe i dobrze mi znane wydawnictwa się po prostu gubią. Właściwie, będąc dosadną, musiałabym napisać, że pogrąża ich potrzeba oszczędności i wydawania dużo i niechlujnie. W tym konkretnym przypadku chodzi o audiobook, a nie o książkę, którą czytelnicy chwalą. Rzecz odnosi się do audiobooka czytanego przez AI – „Plewy. Napady. Nafta. Nadzieja”. Szybko odnalazłam fragment do darmowego odsłuchu. I jest dramat, naprawdę, każde słowa dezaprobaty to po prostu za mało…. Tego nie da się słuchać. Książka czytana tak beznamiętnie i mechanicznie to jest po prostu duże nieporozumienie. Wcześniej powieści autorki czytała lektorka, teraz, bez uprzedzenia, wydawnictwo postanowiło, że nowe pozycje będą czytane przez AI. Niezależnie, jak wielki chłam w ten sposób powstał….to się dzieje i to na wielką skalę!

„Ejajem” w autora, czyli ktoś tu się mocno pogubił
„Ejajem” w autora, czyli ktoś tu się mocno pogubił

Autorka przestrzega – nie słuchajcie tego!

Jestem zaskoczona, bo autorka podzieliła się online informacją, że nie wiedziała o tym, że jej książka jest czytana przez AI. Wcześniej wydawnictwo Prószyński, z którym współpracuje od lat, jak zaznacza, współpracowało z lektorką. Dzisiaj, w przypadku tej konkretnej powieści, zdecydowało się wykorzystać sztuczną inteligencję.

I chyba nie będzie zaskoczeniem, jeśli dodam, że wyszło…sztucznie, koszmarnie i beznadziejnie, aż bolą uszy, to oburzające jest to, że wydawnictwo podjęło taką decyzję, bez konsultacji, o czym alarmuje autorka wspomnianej książki.

AI czyta literaturę, powiedziałabym, że po fragmencie, można ocenić, że dobrą, a wychodzi dramat. Nie wiem, jak można to zrobić książce, jak można to zrobić autorowi, który ma zazwyczaj mocno emocjonalny stosunek do literatury. Jak można w ogóle wpaść na taki pomysł!

Problem niestety wydaje się dużo szerszy…

AI zastępuje osoby z branży kreatywnej

Zachłysnęliśmy się sztuczną inteligencją. Jeszcze na nią spoglądamy w Polsce szeroko otwartymi oczami, jednak świat zaczyna się od niej odwracać. Na zachodzie coraz częściej pojawia się bunt, bo AI wcale nie gwarantuje jakości, ale często bylejakość i niskie loty.

W sztuce jako takiej dzieje się bowiem niedobrze. Obrazki generowane przez AI w książkach dla dzieci, na arkuszach podczas egzaminów w szkołach, na plakatach, na reklamach.

Początkowo to może i bawiło, a teraz coraz bardziej drażni. Ponieważ AI potrafi wiele, ale jednak nie jest w stanie oddać tego, co dobry autor. Sztuczna inteligencja na szeroką skalę kreuje i propaguje nijakość, banał, zniesmacza, często pogrąża nas w chaosie i intelektualnym marazmie.

Literatura zawsze była obszarem zachwytu, znaczeń, ważnych przekazów, czegoś więcej…teraz po latach praktykuje się niestety wydawanie dużo i nędznie. Przyszedł czas, kiedy już nikt chyba nie ukrywa tego, jak źle jest. Nie liczy się jakość, nie ma szacunku do odbiorcy, jest po prostu traktowanie czytelnika jako kogoś, kto skonsumuje każdą treść i nie zauważy różnicy.

Nie ma różnicy, po co przepłacać?

Praca nad książką trwa miesiącami, a nawet latami. Autorzy wkładają w cały proces mnóstwo energii i emocji. Na skutek nieodpowiedzialnych decyzji ich praca potrafi być zepsuta w jedną chwilę.

Tak się stało w tym przypadku.

Autorka “Plew” przeprasza, odradza słuchania audiobooka swojej własnej książki. Przykre jest to, że jak twierdzi nikt jej nie ostrzegł i nikt nawet nie zapytał o zgodę. Zauważa również, że stosowanie AI w literaturze i sztuce to droga na skróty, u której podstaw leży kradzież. Zgadzam się z tymi słowami. AI nie tworzy sam, on bazuje na tym, co stworzyli inni, czerpie pełnymi garściami i nie pyta o zgodę.

Poza tym jest coś jeszcze. Autorka zaznacza na swoim profilu na FB, że problem nie dotyczy tylko jej książki, ale wielu ostatnio wydanych.

Niestety rynek z każdej strony zalewa „ejajowy szit” – zaczynając od okładek książek, poprzez plakaty, kursy tworzone przez „ejaja”, a kończąc na audiobookach, które właśnie w ten sposób potraktowano. Szkoda.

Właśnie mierzymy się ze ścianą, może jak się od niej odbijemy, nieco spoważniejemy i otrzeźwiejemy, rozumiejąc, że droga, na którą wkroczyliśmy jest niebezpieczna…długofalowo nie będzie dotyczyć tylko autorów, ilustratorów, lektorów, ale nas wszystkich. I o tym mówią nawet twórcy AI.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj