Jesteśmy dla siebie niemili? Co się stało z naszą kulturą?

0

Patrzymy na siebie jakbyśmy się nie znali. Przechodzimy obok jak nieznajomi. Czasami powiemy dzień dobry, ewentualnie cześć. Po drugiej stronie jednak, wcale nie rzadko, pojawia się znaczące uniesienie brwi ku górze. Zaskoczenie. Co ta osoba ode mnie chce? Niekiedy pośpieszne odwzajemnia się powitanie, innym razem ignoruje się je i szybko odwraca wzrok. Bez wstydu, czy zażenowania przed nieukrywaną ucieczką. Bo przecież się nie znamy, a właściwie nie chcemy znać. Na co nam takie znajomości? Zresztą jakie „dzień dobry”, skoro dzień wcale nie jest dobry? Przestańmy udawać, że jest inaczej, bo nie jest świetnie. Zwłaszcza teraz, w dzisiejszym trudnym, pełnym niepewności świecie. Ty się witasz, to Ty jesteś dziwna. Nie ja, która Ci nie odpowiadam….Prawda?
Dlaczego staliśmy się dla siebie tacy oschli? Dlaczego kultura osobista to coś, co dzisiaj coraz częściej uważamy za zbędny balast? Wyrzucamy go za burtę, wcale nie patrząc na jego spadanie na dno, zapominając o nim całkiem i na dobre? Dokąd nas to prowadzi? Dzięki temu żyje się nam lżej?

Jesteśmy dla siebie niemili? Co się stało z naszą kulturą?

Nie lubimy udawać

Być może nie lubimy udawać? Gra pozorów jest nie dla nas? Po co mam być miłą, skoro nie chcemy znać tych osób?

Sąsiedzi są beznadziejni, więc ich mijamy w milczeniu. Pani w sklepie to przegryw, szkoda naszej energii na uprzejmość. Kto by tam się witał, wchodząc do windy, i tak nie znamy tych osób. Przytrzymywanie drzwi osobie z siatkami? Przecież spieszy się nam, zawsze i wszędzie. Za dziękuję wystarczy przecież spojrzenie, nawet nie trzeba się uśmiechać.
To proste poglądy wielu osób. Żeby nie napisać odwrotnie – to wiele poglądów prostych ludzi.

Dobre wychowanie nie ma znaczenia

Po co nam uprzejmość? Mamy przecież tyle przykładów starszego pokolenia, co to mówiło dzień dobry, kłaniało się, całowało rączki, dygnęło, ściągało kapelusze i rękawiczki podczas podawania dłoni. Nawet rozpoczynali small talk, nie wiedząc, że tak to się nazywa, byli w tym dobrzy. Coś tam o pogodzie, o pięknym dniu i takie tam. Niby nic, a jednak trzeba było się uśmiechnąć, przystanąć, coś tam powiedzieć. Poznać drugą osobę.

Jednak co z tego, skoro już za zakrętem nie ukrywało się własnego zdania. I mówiło o tej, co do której się uśmiechało, że to taka i owaka. Po prostu beznadziejna! Plotki, oczernianie, a wcześniej teatrzyk dla nic niepodejrzewającego widza.

Mówimy, że nie chcemy w tym uczestniczyć. Całkiem zapominając, że nie każdy i nie każdego obgaduje. I izolowanie się czegoś jednak nas pozbawia.

Mówimy, że nie mamy czasu

Jesteśmy zdania, że nie mamy czasu na kurtuazję i proste rozmowy. Znamy kogoś, dopóki nam się to opłaca. Później już danej osoby nie poznajemy. Nie ma mowy o bezinteresownej pomocy, bo co to ja pomoc charytatywna?

I tak trwamy w tym przeświadczeniu. Mijamy innych, patrząc w telefon, wpadamy na siebie, nie przepraszamy. Kroczymy prosto, innym razem zgarbieni, prosto przed siebie. Nie mówimy dzień dobry, cześć. Nie zagadujemy. Nie pytamy o samopoczucie. Przecież to wścibstwo! Osoby niżej postawione (gorzej zarabiające, wykonujące mniej szanowane prace) traktujemy z góry. Czujemy się lepsi od innych.

Dobre wychowanie, które kiedyś było wyróżnikiem wyższych sfer obecnie uważane jest coraz częściej za stratę czasu. Nie chcemy bowiem udawać i bawić się w kurtuazję.
Czy żyje się nam lepiej?

Trochę jednak chyba nam szkoda. Bo uśmiech zamiast być sygnałem sympatii stał się czymś podejrzanym. Proste dziękuję i przepraszam słyszy się rzadziej niż kiedykolwiek wcześniej. Zobojętnieliśmy na kulturę i na siebie nawzajem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj