Przeczytałam „ jeszcze wczoraj mieliśmy należeć do siebie na zawsze” Piotra Adamczyka (pisarza, a nie aktora) i dodałam w myślach, a dziś nie możemy na siebie patrzeć.
To zdumiewające, przykre i trudne zarazem, że tak wiele par musi mierzyć się ze śmiercią miłości. Przez lata żyją tak, jakby byli dla siebie stworzeni, a potem okazuje się, że ich drogi się rozchodzą. Nie rozumieją, jak mogło tego dojść.
Mimo że ich związek tak świetnie się zapowiadał, oni tak dobrze ze sobą dogadywali, to w pewnym momencie wszystko się zmieniło. Wydawało się to niemożliwe…a jednak rozpadło się, rozsypało i już nie było co zbierać.
Ku zaskoczeniu swoim i otoczenia pewnego dnia obudzili się i doszli do wniosku, że wiele się zmieniło. Nie tylko zaczęli wyobrażać sobie życie bez tej drugiej osoby, ale zaczęli myśleć o nim jako o bardziej udanym i bardziej pożądanym. Coś, co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia, teraz stało się najlepszą opcją. Pojawiła się silna potrzeba zmiany, odejścia…i odzyskania świętego spokoju.
Kiedyś kochali się nad życie
Niektórzy mówią gorzko, że nie ma nic na stałe. Nic nie jest pewne. Wszystko się zmienia. Nawet najlepiej rokujący związek może się rozpaść.
Można kogoś kochać nad życie, oddać mu niemal wszystko. Myśleć o jego dobru, planować niemal każdą chwilę, uwzględniając jego potrzeby, nawet dbać o drugą osobę lepiej niż o siebie, a potem obudzić się i dostrzec, że już „nie mam siły, nie chcę, nie kocham”.
Czy problemem było to, że dawałam siebie za bardzo? Za mało o siebie dbałam? Nie było równowagi w związku? A może chodzi o coś innego?
Nic nie dzieje się od razu
Choć myśl o rozstaniu często pojawia się nieoczekiwanie, spontanicznie, to kiełkuje ona w naszych sercach i umysłach przez MIESIĄCE I LATA.
Początkowo jest zagłuszana przez złość. Pojawiają się kłótnie, sprzeczki. Na wstępie lekkie, więc nie przykładamy do nich większego znaczenia. Być może są zaskoczeniem, bo przecież nigdy się tak nie kłóciliśmy. To pierwszy raz, kiedy on wyszedł z domu wściekły i wrócił po kilku godzinach, a ona zasnęła plącząc w poduszkę z najgorszymi myślami. Jednak zdarzyło się. Pierwszy raz się nie pogodzili tego samego dnia.
Dlatego wkrótce pojawił się kolejny raz. Kolejna kłótnia. Podobna a nawet gorsza.
Każda następna sprzeczka poważniejsza. Przekraczane są kolejne granice. Coraz mocniej się kłócimy, padają coraz mocniejsze słowa, które coraz trudniej cofnąć, przeprosić za nie i uzyskać przebaczenie.
Są słowa, które uderzają nas jak sztylety, rozcinają skórę, ranią serce. I na zawsze pozostawiają po sobie bliznę. Nie sposób ich po prostu wymazać.
Potem dochodzą czyny. Początkowo bzdury, ktoś czegoś nie zabrał, o czymś zapomniał, czegoś nie schował, albo coś wyciągnął. Szklanka była na stole, a nie w zmywarce. I to o nią zaczyna się kłótnia. Jednak to oczywiście nie o nią chodzi.
Rośnie napięcie, dlatego każdy pretekst jest wystarczająco poważny, by wywołać burzę. Są sprzeczki o nic, żale paradoksalnie bez sensu. Ktoś, kto by patrzył z boku, uznałby, że tym ludziom odbiło. Oni sami by powiedzieli to samo, jeszcze kilka miesięcy temu. Jednak teraz nie potrafią odpuścić.
Nie lubią tego związku. A jeszcze bardziej źli są na siebie. Pojawiają się myśli, że łatwiej byłoby zniknąć, gdyby mnie już nie było. Po co to wszystko? Tyle lat razem, tyle emocji, tyle inwestycji w lepsze jutro, a teraz tak po prostu ma się to rozpaść?
To inna osoba
Coraz częściej patrzą na siebie z niechęcią. Nie doceniają siebie, nie widzą starań drugiej strony. Wszystko jest złe. Pojawia się pogarda, poczucie, że ten ktoś obok jest gorszy ode mnie. Nie nadaje się do niczego. Zmienił się. To nie jest osoba, w której się zakochałam.
Po miesiącach kłótni, płaczu, prób negocjacji, próśb, gróźb…przychodzi następny etap. Zniechęcenie i obojętność. Uczucia niczym depresja. Niech wychodzi, będzie spokój. O nie, już wrócił, zaraz będzie się czepiał. Nie dzwonię, gdy mam problem, i tak mi nie pomoże, poradzę sobie sama. A może zapytać, czy sąsiad pomoże mi odpalić auto, pewnie da radę z kablami i akumulatorami.
W domu mróz, lód w oczach, chłód. Dotyku nie ma, a gdy pojawia się przytulanie, to ciało woła o pomoc. Nie wie, co się dzieje. Nie czuje nic, nie chce tego. Jakby się sprzedawało? Zostaw, idź.
Wszystko się zmienia
I nagle wszystko się zmienia. Na spotkaniu z przyjaciółkami zaczynają śmieszyć kawały o facetach, żarty o przystojniaku przy barze nie są już puszczane w niepamięć. Mimo że wcześniej żaden facet nie był odpowiedni, a każdy poza ukochanym był „ble”, to teraz się to zmienia.
Myśli zmieniają tor. Jesteś zaskoczona, ale Twoje ciało też reaguje inaczej. Bierzesz pod uwagę inne opcje. Denerwujesz się od razu, bo przecież masz faceta, a tu uznajesz, że ten czy tamten całkiem fajny, świetny kumpel, serce bije jakby mocniej. Co się z Tobą dzieje?
Przecież nigdy nic nie zrobiłaś. Nigdy nie zdradziłaś, nie pomyślałaś nawet tak na serio…a teraz…
Być może jeszcze nie wiesz, ale Twoje ciało i podświadomość zdecydowały. Choć ty jeszcze tkwisz w niesatysfakcjonującej relacji, w której przekroczone zostały niemal wszystkie granice, to Twoja dusza wie więcej. Wie, że już nie kochasz, nie wierzysz, straciłaś nadzieję…
I po latach bycia z jedną tą samą osobą widzisz, że ten związek umarł. Z zaskoczeniem zauważasz, że już Ci obojętne, czy on ma kogoś. Gdyby Cię poprosił, pomogłabyś mu się nawet spakować. Już go nie kochasz, choć tkwisz jeszcze w tej relacji, być może jeszcze się łudząc, że to, co was łączyło wróci…
Bo kochałaś go całą sobą, uwielbiałaś miłość, która wydawała Ci się tak wielka, że nie może się skończyć…a jednak. Skończyło się.
Dobrze, że poruszasz tak ważny temat.
Za dużo możliwości, internet, telefony, Facebooku, Instagrama, messengery… Dziś bez żadnego wysiłku znajdziesz kogoś lepszego 🙂 kiedyś ludzie mieli tylko siebie i to co w zasięgu wzroku i dłoni. Poświęcali się tylko sobie i rodzinie a teraz na każdym kroku tylko czytają “jesteś wyzwolona, nie daj się ograniczać, spełniaj się życiowo, nie jesteś kura domową, musisz żyć pełną piersią itp itd. a później jest jak jest .
Miłość ta prawdziwa nie umiera nawet gdy drugiej strony nie ma już na tym świecie.Umieraja relacje biznesowe,umieraja umowy na wzajemne świadczenie usług długo i krótkoterminowe.
A jaka to jest ta prawdziwa miłość
Kiedyś ludzie nie mieli nic prócz siebie teraz mają wszystko prócz siebie
Teraz jest kasa, kasa. Długo nic. Miłości nie ma. Za kasę-jest!
To proces.Nie wierzę, że to się dzieje z dnia na dzień.