Życie nie polega na ciągłym wyścigu. To nie sprint i konkurencja z miejscami na podium. Na końcu czeka nas to samo. Wszystkich. Na szczęście w końcu sobie to uświadamiamy. I gdy dociera do nas z całą mocą, że nie ma dwóch takich samych dni, to nagle jesteśmy w stanie przejrzeć na oczy. To działa. Po 40 przestajemy bezsensownie gnać i w końcu zauważamy to, co najważniejsze. Że trzeba wybierać. To jest dla mnie, a tamto nie. I żyć w zgodzie z sobą. Szkoda tracić czasu na zbyt szybki bieg, w trakcie którego niewiele widzisz i czujesz tylko ból…
Widzisz to, co dookoła?
Życie przynosi szeroko wachlarz przeżyć i barw. Można je smakować, na długo zapamiętując ich walory. Można też jeść szybo, zachłannie, ale pod koniec nie wiedzieć, co właściwie się miało na talerzu.
To tak jak z drogą do pracy i traktowaniem tego, co dookoła jak tła. Niby widzimy, ale nie dostrzegamy. Zresztą nie o sam zmysł wzroku chodzi, ale też o inny. O słuch. Niby odbieramy dźwięki, ale nie słyszymy. Czujemy, ale nie uświadamiamy sobie w pełni właściwie co. Jesteśmy oderwani nie tylko od tego, co tu i teraz, ale też od swoich zmysłów i emocji.
Niby jesteśmy, ale jakby nas nie ma. Tak mijają nam kolejne dni. Miesiące, lata. Po czasie zauważamy z trwogą, że zbyt szybko minęło to, co uważaliśmy za najlepsze lata życia. Wszystko zlewa się w jedną, wielką plamę. Niepamięci. Bez sensu? Tak. Szkoda tylko, że tak długo musieliśmy dochodzić do tej prawdy.
Jednak nic straconego. Zmiana może nastąpić już teraz! Jeszcze nie wszystko stracone…
Nie chcę mieć wszystkiego
Życie mamy tylko jedno. Truizm?
No właśnie. Tylko czy rzeczywiście zrozumiały? Mamy tylko jedno życie, które możemy przeżyć tylko raz.
Albo spędzimy je w połowie na niesatysfakcjonującym biegu, w trakcie którego będziemy próbowali złapać wszystko i niczego nie odpuścić. Albo zdecydujemy się pewne rzeczy odpuścić i innym poświęcić tyle uwagi, ile potrzebują.
Życie to sztuka wyboru. Kolejna błyskotliwa myśl. Jednak jak najbardziej prawdziwa. Nie da się mieć wszystkiego, ale można mieć to, co rzeczywiście dla nas ważne. I wybierając tę drugą drogę, decydujemy się na realny, a nie wyimaginowany scenariusz.
Gdy przestaniesz gnać, zauważysz, że nic nie tracisz. Przeciwnie zyskujesz spokój, opanowanie i lepszą perspektywę na jutro. Jaka to ulga.
Szkoda, że wcześniej nie mamy w sobie takiej refleksji.
Dokładnie po 40 przestałam gnać ,przestałam się spinać … i o wiele lepiej mi , polecam😉,, Szkoda tracić czasu na zbyt szybki bieg, w trakcie którego niewiele widzisz i czujesz tylko ból…,, jakie to prawdziwe…
Coś w tym jest, człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę,że istnieją ważniejsze wartości w życiu niż tylko pogoń za pieniędzmi🤔