Lubimy narzekać. Choć to kompletnie nic nie daje, co udowodniły wielokrotnie badania. Nie przynosi ulgi, przeciwnie – sprawia, że czujemy się gorzej i stajemy się mniej produktywne. Obniża się nam nastrój, wpadamy w najczarniejszy pesymizm. Może nawet wiemy, że nie warto, ale co z tego, skoro nic tak nie łączy jak wspólne narzekanie. Dobrze sobie razem pomarudzić. Przecież gdy nie narzekasz, to jakaś dziwna jesteś. W końcu narzekanie to nasz sport narodowy. Jego skrajną formą jest użalanie się nad sobą, które jak nic dręczy otoczenie. Bo użalanie się nad sobą jest bez bezsensu. Co więcej jest szkodliwe.
Użalanie się nad sobą do niczego nie prowadzi
Osoba użalająca się nad sobą może spotkać na swojej drodze dwa typy osób.
Pierwsza to ta, u której marudzenie będzie wywoływało potrzebę pomocy. Reprezentuje ją bardziej naiwna grupa osób, która nie poznała się jeszcze na osobach znanych z użalania się nad sobą. Uruchomi się u niej potrzeba niesienia pomocy, uruchomienia pokładów zaangażowania. To jednostki zmieniające świat, bohaterki i bohaterzy. Że zazwyczaj nic kompletnie z tego nie mają, nawet nie usłyszą głupiego dziękuję? To nic. Liczy się ich poczucie spełnienia misji.
Jest też druga grupa osób. To Ci, którzy już dokładnie wiedzą, co myśleć o osobach wiecznie użalających się nad sobą. I albo ignorują takie narzekanie, po prostu nie komentując tego, albo unikają kompletnie kontaktu z wiecznymi malkontentami. W tym drugim przypadku po to, by się niepotrzebnie nie denerwować i nie musieć oddawać swojej energii na coś, co ich mocno irytuje.
Osoby nastawione na działanie w naturalny sposób będą miały problem ze zrozumieniem kogoś, kto wiecznie gada, ale niewiele robi – niewiele albo nic – by zmienić swoje życie.
Na czym polega użalanie się?
Użalanie się nad sobą jest naturalne. Wiąże się z poczuciem krzywdy. To forma współczucia okazanego sobie. Gdy jest chwilowe, wszystko gra. Każdy ma czasem trudniejszą chwilę, w trakcie której rozsypuje się na drobne kawałki, ale dość szybko bierze się w garść.
Notoryczna postawa użalania się nad sobą jest w swojej formie toksyczna. Odbiera nam bowiem sprawczość, sprawia, że nie mamy nadziei na zmianę. Czujemy się oszukane, pozostawione same sobie, ale nie bardzo wiemy, jak poprawić naszą negatywną pozycją. Czasami nawet i wiemy, ale z jakiegoś powodu tego nie robimy, bo wysiłek, który musielibyśmy w to włożyć nas przerasta.
Jaka ja jestem biedna
Nie brakuje w naszym otoczeniu ludzi, którzy wiecznie są poszkodowani. Zawsze im ciężko. Uważają, że mają w życiu za dużo na głowie. Marudzą i skupiają na sobie całą uwagę. To na nich należy patrzeć, im współczuć. Klasycznie wzdychają, przewracają oczami, chodzą znużeni, ich twarz jest pełna cierpienia.
Ignorują zupełnie fakt, że inne bliskie osoby robią równie wiele, a nawet więcej niż one i nie narzekają. Radzą sobie. Nikt nie musi wysłuchiwać ich litanii narzekań. Z szacunku do bliskich nie obarczają ich własnymi kłopotami. Te rozwiązują w naprawdę najbliższym gronie.
Sposób na użalanie się nad sobą?
Każda wiecznie użalająca się osoba powinna zrobić jedną prostą rzecz. Wziąć się za siebie. Zrobić jeden mały kok, by zmienić swoje życie. Zacząć od czegoś niewielkiego. Skupić się na celu.
Mniej gadać, lamentować, a więcej robić. Zrozumieć, że sama odpowiada za swoje emocje i nie powinna nimi manipulować, sterować innych. Porzucić tę słabość, nieszczerość i zrozumieć, że samo się nie zrobi.
- Narzekanie nic nie daje.
- Użalanie się nad sobą to formą nieszczerości, słabości.
- Jedyny sposób to zająć się sobą – niezależnie czy jest się osobą użalającą się nad sobą, czy kimś kto jest świadkiem użalania.
I tyle.
Użalając się nad sobą można zmarnować całe życie.