„Nie przesadzaj. Nie płacz, przecież nic się nie stało. To nie boli”. Gdy miałam 5 lat i rozcięłam sobie kolano, upadając.
„Na pewno nie było tak źle. Pewnie czegoś nie dosłyszałaś. Źle zrozumiałaś”. Gdy miałam 10 lat, wracaliśmy do domu, a ja próbowałam wytłumaczyć, że nigdy nie zaprzyjaźnię się z daleką kuzynką, która ewidentnie też tego nie chciała.
„Złość piękności szkodzi. Jesteś dziewczynką, pamiętaj, nie wypada. Jak Ty się w ogóle zachowujesz. Tak nie można!” – gdy wściekła, oddałam koledze, który wiecznie mnie zaczepiał.
„Pamiętaj, kobieta ma zawsze pod górę. Niestety, nam przystoi trochę mniej. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej. Bo…wiesz, może stać Ci się krzywda” – gdy młodszy brat mógł wyjść, a ja nie, bo jestem dziewczyną.
„Znowu ryczysz. Przecież ogarnij się. Ile można. Musicie się dogadać, a Ty znowu histerie uskuteczniasz. Przecież dasz radę, napiszesz jeszcze raz”. Gdy starszy brat wyrzucił mnie sprzed jedynego komputera w domu i cała kilkugodzinna praca na zaliczenie przepadła.
Ciągle to słyszymy. Nie przesadzaj. To na pewno nie tak. Co tak histeryzujesz. Uspokój się. Przecież nie rób scen. Ta sytuacja to nic takiego. Jeszcze wiele takich rzeczy Cię spotka. Im szybciej się przyzwyczaisz, tym lepiej dla Ciebie. My kobiety mamy przes…, w końcu to zrozum. Uodpornij się. Siedź cicho. Itd. Itp. Ciągłe wbijanie nas w ziemię. Na początku przez matczyny obcas, babciny kapeć, ojcowską silną rękę i szyderczą, wygraną minę kolegów, którzy wiedzą, że im wolno więcej.
Granice
Wiele z nas zostało wychowanych tak, by nauczyć się siedzieć cicho. Nie wychylać się. Ustępować, bo podobno dziewczynka powinna odpuszczać. Złość piękności szkodzi, więc nie grymaś. Nie denerwuj się, daj się innym wykazać.
Z czasem z większym lub mniejszym bólem odkrywamy, że można stawiać granice. Można, a nawet trzeba. Zazwyczaj ku wielkiemu zaskoczeniu całego otoczenia – tych wszystkich, którzy dotychczas korzystali z tego, że tych granic nie było.
Gdy oni zauważają, że nie żartujesz i granice będą już z Tobą na stałe, to się zaczyna. Ich bunt i zdenerwowanie rosną! Słyszysz, że jesteś terrorystką albo histeryczką, że się wywyższasz, zdurniałaś, zgupiałaś, opowiadasz bzdury, coś sobie wymyśliłaś, przecież nigdy tak nie było, nikt nie ma problemów, tylko Ty, wiecznie się czepiasz, nic Ci nie można powiedzieć, bo taka delikatna jesteś, przewrażliwiona, poprzewracało Ci się to i owo tam i ówdzie (czytaj w d…). Że to się leczy, że psychiatra i takie tam…
Gdy próbujesz stawiać granice, to Cię atakują. Nacierają na ustawiony przez Ciebie płot z całą mocą, żeby go obalić. Robią to oczywiście w poczuciu silnego przekonania, że tak trzeba, że mają rację. Przy okazji sięgają po niskie zagrania, działając tak, jak potrafią najlepiej. Oczywiście obrażają, wyzywają. Nie potrafią rozmawiać, krytykują. Nawet przez myśl im nie przejdzie, że rozmowa to nie sposób walki, pokazywania, kto ma rację. Że można rozmawiać z szacunkiem, a cała konwersacja może się zakończyć w schemacie win-win. Oni tego nie rozumieją.
Zajmij się sobą
Zajmij się sobą – to podstawa. Musisz zacząć od siebie. Jak w samolocie. Gdy coś się dzieje, to ratujesz siebie. Zakładasz sobie maskę, by móc pomóc innym. Jeśli zadziałasz w odwrotny sposób, umrzesz. Po prostu.
Granice pozwalają Ci przetrwać. To nie egoizm, nie fanaberia, ale potrzeba.
Powinnaś nauczyć się odmawiać. Nie musisz być zawsze miła. Nie zawsze uprzejmość trafia do innych. Czasami trzeba zmienić taktykę. Dlaczego?
Niestety panuje pogląd, że bycie miłą to oznaka słabości. I właśnie osoby, które tak uważają, nierzadko wykorzystują i bezlitośnie szydzą z „dobrych”. Nie ma innej drogi, by ukrócić ich wredne działania, jak wystawiając rogi. Nawet jeśli ich się nie ma, to czasami na potrzebę chwili należy je stworzyć. Czasami słowo „nie” mówione grzecznie i kulturalnie, jest po prostu niesłyszalne. I wtedy trzeba ryknąć.
Nie, nie przesadzasz. Powiedz NIE! Wykrzycz to ludziom, którzy udają, że nie słyszą.
Bardzo prawdziwe i niestety ponadczasowe teksty. Dobrze, że o tym piszesz.
:*
Po stokroć się zgadzam. Granice są bardzo ważne i choć niełatwo je stawiać, zwłaszcza względem najbliższych, to naprawdę trzeba. Dla siebie, dla swojego zdrowia i radości z życia. Inna sprawa, że stawianie granic uważam za unisex. 😉 Seksizm to po prostu kolejny problem, który połączony ze stawianiem granic daje iście wybuchową mieszankę. Jednak uważam, że warto z tym walczyć, nie być biernym na takie zachowania, uświadamiać też innych o tym czym jest seksizm i jak bardzo jest on wpisany w codzienność, w obyczaje, w żarty i zachowania. Często my same jesteśmy do niego przyzwyczajone i tylko czasami czujemy jak uwiera niczym za ciasne buty… Mądrze napisałaś i oczywiście od razu zaczęłam o tym myśleć. 🙂