Czy pamiętasz swoich pradziadków? Wiesz, jak mieli na imię? Czym się zajmowali? Jakich mieli rodziców? Idźmy dalej. Czy wiesz, jak Twoi prapradziadkowie spędzali czas? Jacy byli? Co ich nurtowało, co cieszyło? Większość z nas wie niewiele. Może potrafimy wymienić imiona, widzieliśmy zdjęcia, chwyciliśmy strzępy faktów. To tyle. Pamięć o przodkach się zaciera. Im dalej próbujemy sięgnąć pamięcią, tym jest gorzej. Nas spotka ten sam los. Jest szansa, że będą pamiętać o nas wnuki, prawnuki, ale już praprawnuki niekoniecznie…I co w związku z tym? Czy te wnioski są dla Ciebie ok? A może
powodują ból i poczucie niesprawiedliwości, jakie serwuje nam życie?
Jak bardzo żyć dla siebie, a jak dla innych?
Przemijanie to nie jest lekki temat. U jednych wywołuje strach, u innych paraliż myśli, u jeszcze innych histeryczny śmiech. Nie bardzo chcemy o tym myśleć. Długo przez życie idziemy tak, jakbyśmy były nieśmiertelne, miały nieskończenie wiele czasu. Gdy dociera do nas, że jednak nie, nie jest tak pięknie, kiedyś nasza historia się skończy, to albo zamykamy się w sobie, wypierając proste fakty, albo decydujemy się żyć pełniej. Jeśli stawiamy na to drugie, to może to oznaczać naprawdę wiele. Prawdziwą życiową rewolucję!
Czasami zamiast odkładać na „kupkę”, zaczynamy żyć. Wydawać gromadzone przez lata pieniądze, bez cienia żalu. Po to, żeby jeszcze pożyć, jeszcze doświadczyć, nie żałować, że żyło się zbyt zachowawczo i ostrożnie.
Czasami słyszymy, że nie wypada, że tak nie wolno robić. Niekiedy na skutek naszej zmiany zachowania spadkobiercy zaczynają nerwowe ruchy, pojawia się skowyt żalu. Bo jak możesz wydawać mój spadek?
Tam, gdzie pieniądze, tam uruchamiają się skrajne uczucia i pojawią się silne emocje.
Nie zostawię nic dzieciom
Bywa, że sytuacje są po prostu dramatyczne i trudne do wyobrażenia. Rodzice na stare lata zauważają, że ich dzieciom nie zależy na nich, ale na ich majątku. Pod wpływem chwili lub na skutek dobrze przemyślanego planu przepisują swoje domy i mieszkania na instytucje, które gwarantują im dostatnie, bardzo wygodne życie do końca dni. Mówią – nic po sobie nie zostawię, ale pożyję najlepiej jak się da.
Wolą tak niż wegetować. I liczyć każdy grosz.
Oczywiście nie zawsze jest tak dramatycznie. Jednak warto mieć świadomość, że i takie sytuacje się zdarzają. Nie za każdym razem ich powodem jest niewdzięczność dzieci. Czasami chodzi o „zdrowe relacje rodzinne” i pewną harmonię. Decyzja wcale nie musi być podyktowana całkowitą utratą wiary w kolejne pokolenie.
Daniel Craig – znany aktor – poinformował publicznie, że nie odda swojego majątku dwóm córkom. Nie będą one po nim dziedziczyć. Sting również jest tego zdania. W wywiadach mówi wprost – niech dzieci same zarobią na siebie. Podobną decyzję podjął znany inwestor Warren Buffet, który ma zamiar oddać swój dorobek na cele charytatywne. Czy znani nie zostawią nic dzieciom? Nie do końca tak. Zostawią, ale takie środki, żeby zabezpieczyć ich przyszłość i jednocześnie zmobilizować do pracy. Nie chcą by ich
majątek pozwolił ich dzieciom do końca dni „nie robić nic”, bo w odczuciu milionerów – to byłoby działanie na ich szkodę. Podobne decyzje podjęli inni znani miliarderzy.
Nie pamiętasz…
Większość z nas nie jest miliarderami. Nie mamy ogromnych majątków. To, czego się dorabiamy generalnie według tradycji przekazywane jest z pokolenie na pokolenie. Dzięki temu nasi przodkowie mogą mieć łatwiej. Mają szansę na lepszy start. W dzisiejszym dość nieprzewidywalnym i trudnym świecie to duży atut. Osoby, które mają mieszkanie na start – od razu zyskują większy spokój. Żyje się im lepiej.
Pozostawiamy po sobie nie tylko spadek
Czy ma to znaczenie, że to, czego dokonaliśmy najpewniej szybko będzie zapomniane? Ktoś może wspomni, że to mieszkanie to po prababci, a ten dom to budował pradziadek. Być może ktoś postawi świeczkę na grobie. A może wcale nie? Może pamięć o przodkach przeminie? Czy to znaczy, że mamy nie myśleć o tym, jak będzie żyło się kolejnym pokoleniom? Mamy skupić się tylko na tym, co tu i teraz?
Żyć tylko dla siebie, nie dla innych?
A może znaleźć jakąś równowagę, przynajmniej spróbować ją odnaleźć? I żyć zarówno z myślą o teraźniejszości, ale także o przyszłości? Zwłaszcza jeśli sami mieliśmy to szczęście, że ktoś, kto żył wcześniej o tej naszej przyszłości po prostu pomyślał…. Jak sądzicie? Ile jesteśmy winni naszym następcom, kolejnym pokoleniom? Ile zawdzięczamy przodkom?