Żyjemy w dziwnych czasach, kiedy łatwiej kupić nowe niż naprawić stary, sprawdzający się przez lata sprzęt. Niektórzy mówią, że podobnie jest ze związkami. Tak bardzo przyzwyczajamy się, że ciągle trzeba mieć nowe, że zanika umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Tym razem nie będzie jednak o ludziach, ale o przedmiotach…Coby nie mówić, niestety tak jest: gdy psuje się lodówka czy pralka, koszty naprawy zazwyczaj są wysokie i bardziej opłaca się kupić nowe…. Niektórzy nawet mówią, że dzisiaj po prostu tworzy się gorsze sprzęty niż dawniej. Producentom nie opłaca się produkować zbyt trwałego sprzętu. A my nie mamy wyjścia – co chwilę musimy kupować nowe.
Antyczna lodówka? Czas na nowe
Nasza lodówka odmówiła posłuszeństwa. W sumie to nawet nie do końca. Chłodzi dobrze, zamrażarka mrozi…tylko postanowiła budzić cały dom po nocach z powodu alarmu utraty temperatury. Czerwone migające się diody, uporczywy sygnał, który każe wstać z łóżka…i włączyć “super mrożenie”. I tak przez kilka nocy.
Wspaniałomyślnie zaproponowałam Mężowi, że wezwiemy specjalistę. Bez trudu znaleźliśmy numer. Mąż odstawił lodówkę od ściany, przy okazji posprzątał za nią (tyle, jeśli chodzi o zyski). Pan przyjechał, otworzył zamrażarkę, pokiwał w skupieniu głową i powiedział, że naprawa będzie kosztować 2000 złotych. Że ile???
Dodał, że producenta naszej lodówki już dawno nie ma. Sprzęt jest stary, choć zadbany, że mamy się cieszyć, że działał 9 lat…a najlepiej używać aż całkiem się zepsuje, bo te nowe urządzenia działają maksymalnie 5 lat i nadają się na śmietnik, że on sam jeździ do lodówek po dwóch latach od zakupu. A współczesne lodówki mają te rurki jakieś tam zabudowane w taki sposób, by trudno było do nich dotrzeć (trzeba rozłożyć całą lodówkę co generuje koszty), a ich żywotność obliczona jest na maks 5 lat…
Efekt? Lodówka po wizycie pana, słysząc, że pójdzie na śmietnik, przestraszyła się. Od ponad tygodnia alarm nie włączył się. Decyzja o zakupie nowego sprzętu została przesunięta w czasie…do chwili, kiedy znajdziemy godną następczynię, bo wszystko wskazuje na to, że czas świetności sprzętu minął.
Skórzana kanapa do renowacji
Jako przeciętna kobieta, która widzi zbyt dużo, zauważyłam niewielką dziurkę na skórzanej kanapie. Wiadomo materiał się zużywa, upływ czasu robi swoje.
Znowu zasięgnęłam wiedzy w internecie, po kilku chwilach wyświetliła się strona z informacją o renowacji wyrobów skórzanych. Przykładowy cennik atrakcyjny…Robię zdjęcia, wysyłam wiadomość, czekam na telefon od specjalisty.
Pan z lekkim zaskoczeniem informuje, że kanapę może poddać renowacji, ale wygląda za dobrze, że nie poleca tego rozwiązania, bo nie będzie efektu “wow”. Najlepiej jakbym poczekała aż się bardziej zużyje i wtedy ją oddała do naprawy. Koszt? Całkiem spory, bo połowę wartości kanapy…Całkiem inny niż zamieszczony w prezentowanym na stronie www cenniku. Opłaca się?
Cyfrówka
Jednak o tym, że nie warto naprawiać przekonała mnie już w pełni naprawa cyfrówki wyceniona na kilkaset złotych. Aparat dobrej marki, przemiły pan przekonywał, że warto, bo dzisiejsze sprzęty są dużo gorszej jakości i szybko się psują…Dałam się przekonać.
Problem w tym, że aparat po naprawie wytrzymał bez zarzutu miesiąc i znowu odmawia posłuszeństwa. Skutek? I tak zostaliśmy zmuszeni do zakupu nowego sprzętu. A stary? Na śmietnik albo na części…
Nie opłaca się naprawiać
Dawniej używało się odkurzacza przez lata i działał. Gdy coś się psuło, naprawa kosztowała grosze. Wielu z nas ma gdzieś na działkach, strychach stare lodówki, które pozostały w super stanie po kilku dekadach. Sama mam okładkę na książkę z czasów “panieńskich” mojej mamy, która jest wprost niezniszczalna. Te dzisiejsze nie wytrzymują jednego roku normalnego szkolnego użytkowania córek.
Choć podobno celowe postarzanie sprzętów w opinii producentów to mit, to trudno odmówić trafności spostrzeżeniu, że dzisiejszy sprzęt jest zdecydowanie mniej trwały i szybciej się psuje. Znane są również przypadki z historii, choćby głośna historia powstawania pończoch, które wskazują, że w epoce naszych praprababek trzeba było zmienić technikę produkcji, bo uzyskiwane produkty były zbyt dobre i ludzie nie musieli kupować nowych, bo stare były niezniszczalne…To producentom się nie opłacało.
Są też inny powody, które każą nam wierzyć, że sprzęty dzisiaj nie te. Nagminnie psujące się sprzęty tuż po okresie gwarancji, dziwne techniki produkcji zmuszające do wymiany niepotrzebnie kilku droższych elementów, zamiast jednego taniego, brak części zamiennych, wysoki ich koszt, tworzenie jednorazówek, których nie da się rozkręcić, itd.
Producentom na rękę jest, gdy kupujemy coraz to nowszy sprzęt…A my uczymy się, że niezbyt stare trzeba wyrzucać. Mamy inne wyjście?
To jest chore, nie tylko patrząc na nasz portfel, ale też na zaśmiecanie środowiska. Miałam kiedyś ruską pralkę, która chodziła 20 lat, później jeszcze sąsiad ją zabrał i chodziła. Teraz to wszystko jakieś nieudane, aż strach :/
Dokładnie! Kiedyś sprzęty były o wiele trwalsze i wytrzymywały znacznie dłużej. Teraz producenci niestety idą w ilość a nie w jakość automatycznie zmuszając nas do zakupu kolejnego sprzętu, bo niby jak wytrzymać bez pralki czy lodówki.
Ja też miałam problem z uszkodzonym aparatem, całe szczęście, że był jeszcze na gwarancji i mogłam odetchnąć z ulgą 😛
Jedynie co teraz opłaca sie naprawiać to relacje międzyludzkie, pozostałe rzeczy raczej po prostu się wymienia 🙂
Z butami niestety jest podobnie… cóż, zawsze jest pretekst aby iść na zakupy… albo wykupić dodatkowe ubezpieczenie na kolejny rok;)
Też to zauważyłam. :/
Też zwróciłam na to uwagę. Kupiłam laptop, który zapowiadał się naprawdę dobrze, potrzebowałam z dobrą kartą graficzną do obróbki zdjęć. Okazał się strzałem w kolano! Ciągle noszę go do jakiś informatyków, by doprowadzić go do porządku, ale nerwy mam nadszarpnięte przez niego! :/
To prawda, kiedyś sprzęty kupowało się na lata i działały bez zarzutu, teraz jak coś wytrzyma 5 lub 10 lat to jest długo. A czasami tak jest, że jak się coś zepsuje to drożej jest to naprawić niż kupić nowe, więc bardziej opłacalne iść do sklepu i kupić nowość jak i tak mamy wydawać pieniądze na konkretną rzecz.
Coś w tym jest niestety. Moja pralka zepsuła się dokładnie dwa tygodnie po zakończeniu gwarancji. Naprawa – jak pół pralki, ale naprawiłam, bo szkoda było wyrzucić, skoro była w dobrym stanie.
To prawda. Kiedyś różne sprzęty wytrzymywały spory kawał czasu – niestety, w przypadku pralki czy lodówki nie ma wyjścia i trzeba po prostu kupić nową, mając tą świadomość, że pewnie za kilka lat znów będzie do wymiany.
Oczywiście że mamy inne wyjście i absolutnie nie powinniśmy gnać za tym co mówią inni “bo za stary”. A czy człowieka też można wyrzucić bo jest za stary .. i tak, wiem.. porównanie bardzo do d**y ale jednak na tym polega życie. Ludzie nie rozmawiają i nie naprawiają swoich relacji, oni po prostu palą mosty. Jeżeli chodzi o meble to teraz jest tyle rzeczy odnowionych, mają nowe życie i służą ludziom naprawdę przez długo. A poza tym stare rzeczy w architekturze powracają do łask – nawet stare lodówki po renowacji prezentują się świetnie. W takich sytuacjach dobrze jest mieć złotą rączkę w domu, która bez kosztów i wzywania fachowców chociaż spróbuje coś naprawić 🙂
niestety jest to wszystko przykra prawda, sprzęt jest dzisiaj tak skonstruowany żeby psuł się tuż po upływie gwarancji, mam naprawdę mnóstwo takich doświadczeń:/ kupuję nowy komputer co 2-3 lata bo po tym czasie stary się wykańcza, a potrzebuję do pracy, odkurzacze czy miksery psują się po max. 2 latach
jest to z wielu powodów frustrujące i nie widzę jak można to obejść, bo kupienie znacznie droższego sprzętu kompletnie nie gwarantuje dłuższego działania