Głód miłości podpowiada nam destrukcyjne rozwiązania?

0

Głód miłości to dotkliwe odczucie, które nie daje spokoju. Bo gdy występuje, to w sposób naturalny, co nie jest przecież zaskoczeniem, dążymy do zaspokojenia swojej potrzeby. Efekt jest niestety zazwyczaj najgorszy z możliwych. Podobny do tego, gdy idziemy do sklepu głodne. Jesteśmy wtedy szczególnie podatne na wybieranie najgorszych, najmniej wartościowych, a przy tym najbardziej kalorycznych produktów spożywczych. Ani się obrócimy, a w naszym koszu lądują niemal same puste kalorie.

Podobnie jest również w życiu…. Uporczywy głód miłości zazwyczaj źle podpowiada i całkowicie zaćmiewa nasz zdrowy rozsądek, na koniec gdy w końcu zaspokoimy swoje potrzeby, pojawia się pustka i poczucie winy. Do czego to prowadzi?

Głód miłości podpowiada nam destrukcyjne rozwiązania?

Przyciąganie nieodpowiednich mężczyzn

Przede wszystkim głód miłości prowadzi do przyciągania nieodpowiednich mężczyzn. Tak bardzo chcemy, że często idziemy po najmniejszej linii oporu, nawet o tym nie wiedząc. Łapiemy się już na pierwszy, prymitywny komplement. Pragniemy wierzyć, że wypowiadane słowa są szczere, a nie stanowią jedynie środku do celu. Nie chcemy być zabawką w czyichś rękach, jednak często na to właśnie pozwalamy. Jesteśmy zdesperowane i zrobimy wszystko, żeby poczuć się lepiej. Czasami nawet widzimy nieczystą grę drugiej osoby, ale jednocześnie chcemy się łudzić, że my ją zmienimy. Odmienimy drugiego człowieka.
Przy nas ten oto mężczyzna na pewno się zmieni.

Niestety gdy jesteśmy głodne, nie jesteśmy sobą. W konsekwencji tego jesteśmy zbyt zdesperowane, żeby rozsądnie myśleć. Przyciągamy niewłaściwych mężczyzn. Raz po razie powtarza się ta sama zła historia.

W końcu dochodzimy do powszechnie znanej opinii, że facet to świnia, wszyscy mężczyźni są tacy sami i nie należy sobie nimi zaprzątać głowy. Podobnie zresztą to działa u zranionych mężczyzn. Oni też po złych doświadczeniach, które się wiele razy powtórzyły wyrabiają sobie jednoznaczne, złe zdanie o kobietach.

Zaprzeczanie miłości

Głód miłości bardzo szybko prowadzi do zaprzeczania, że w ogóle miłość istnieje. Po tym, jak już przyciągnęłaś do siebie niewłaściwych mężczyzn i po serii rozczarowań związanych z relacją z nimi przychodzi czas na zaprzeczenie. Nie udało się wystarczająco dużo razy, więc dla zachowania twarzy i jednocześnie poczucia kontroli nad tym, co się dzieje, musisz uwierzyć, że wszyscy mężczyźni są beznadziejni, a prawdziwa miłość nie istnieje . Chodzi o to, żeby miłość maksymalnie sobie obrzydzić, aby już nie chcieć nigdy sobie tego robić – nie wchodzić w relacje i nie krzywdzić się własnymi rękami.

To bez dwóch zdań mechanizm obronny, który ma za zadanie nas chronić przed rozczarowaniem.

Mężczyźni mają podobnie. Ilu tu, choćby na tej stronie, wypisuje, że prawdziwych kobiet to już nie ma.

Wśród przedstawicielki płci pięknej są tylko same pijawki, żadna nie jest godna uwagi. Każda tylko myśli o tym, jakby to obskubać biednego mężczyznę z wszelkich pieniędzy. Panowie twierdzą, że kobiety są przeklęte i właściwie nic dobrego nie wnoszą w ich życie. Im bardziej czują się skrzywdzeni i im bardziej nie chcą powtórki ze wcześniejszych doświadczeń, tym mocniej się bronią, żeby tylko nie dać sobie przyzwolenia na miłość.

Traktowane z góry ludzi

Głód miłości obraca się przeciwko innym i nam samym również w odmienny sposób. Pompuje nasze ego do granic absurdu i każe nam wierzyć, że dosłownie nikt nie jest nas wart. Zaczynamy wtedy mówić, że jak mężczyzna, to tylko taki 15 na 10, idealny, przystojny, o zestawie doskonałych cech. Zapewniamy, że my absolutnie nie idziemy na żadne kompromisy, albo książę, albo nikt. Normalni faceci nie mają szans, co najwyżej spojrzymy na nich z góry. Nie wzbudzą w nas żadnych emocji, bo co do zasady nie ich
szukamy.

W tym wypadku głód miłości ma dużo bardziej charakter psychologiczny niż biologiczny. Z potrzebami ciała jakoś sobie radzimy, natomiast z uczuciem samotności już nie. Same przed sobą chcemy poczuć się lepiej, wierząc, że nie ma odpowiednio dobrego kandydata dla nas. Tak jest łatwiej żyć. I w sumie o to chodzi…, żeby było łatwiej?

Zaklęte koło

Można też inaczej. Zamiast zachowywać się jak zranione zwierzę, które bez celu biega w każdym możliwym kierunku, zatrzymać się. Zająć się sobą, uspokoić emocje, zrozumieć, co się dzieje. Głód miłości zamienić na głód poznawania siebie. Przypatrzeć się sobie, zainwestować w siebie, pomedytować, pomodlić się, wyjść do lasu, pochodzić po górach.

Zrozumieć, co się z nami dzieje i znaleźć inne rozwiązanie. Nie szukać na zewnątrz, ale w sobie. Dojść do takiego momentu, kiedy pokochamy i polubimy się w pełni. Same ze sobą poczujemy się lepiej. I dopiero wtedy, gdy tak się stanie, iść „w
świat”. Dzięki temu zyskamy całkowicie inny start. Unikniemy podstawowych błędów, które przyciągną do nas niewłaściwe osoby. Nakarmione będziemy lepiej widzieć i wybierać to, co dla nas dobre. Oto w tym właśnie chodzi!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj