Życie jest skomplikowane. Na pewno nie czarno-białe. Niezależnie, o czym mówimy, to…trzeba od razu zastrzec, że “trudno powiedzieć” i “zależy”. Nie sposób kogoś oceniać, nie mając szansy kroczyć przez życie w jego butach. Z boku może wydawać się coś proste, ale jak przyjrzymy się szczegółom, to tak łatwo już nie ma… Niestety. Są jednak uniwersalne rady i twierdzenia, które sprawdzają się niezależnie od sytuacji. Oto jedna z nich – jeśli ktoś chce, znajdzie sposób, a jeśli nie chce, znajdzie wymówkę. Innymi słowy, jeśli mu zależy, będzie w Twoim życiu. Po prostu. Mimo burzy i zawieruchy.
Kobiece starania
Wiele kobiet żyje w przeświadczeniu, że mężczyzna to takie “stworzenie”, któremu od samego wstępu trzeba ułatwiać życie, wskazać drogę. Pokazać, że warto. W konsekwencji często przyjmuje to groteskowy obrót.
Kobieta wmawia sobie, że on jest nieśmiały, że nie umie, dlatego, trzeba mu pewne rzeczy ułatwić. Ułatwienie nie kończy się jednak na zachęcie, ale na “podkładaniu się” z “rozpaczliwym wołaniem weź mnie”. Kobieta się narzuca, nęci, przekonuje do siebie na różne sposoby. I kompletnie odbiera sobie atrakcyjność, zabiera aurę tajemniczości. Jest tak zdesperowana, że nawet początkowo zainteresowany mężczyzna, czuje, że coś nie gra i…ucieka.
Oczywiście nie zawsze tak jest, bywają wyjątki, ale one również potwierdzają regułę, która brzmi następująco – jak ktoś chce, to znajdzie sposób, a jeśli nie chce, to znajdzie wymówkę. Po prostu.
Będzie w Twoim życiu. Jeśli zechce
Ta zasada nie dotyczy tylko związków. Zdesperowaną można być w trakcie poszukiwaniu znajomych, przyjaciół i także w staraniach utrzymywania z nimi kontaktów.
Słysząc ciągłe “zgadamy się”, “zadzwonię, na pewno”, można odbierać to, jako obietnicę, robiąc wszystko, a nawet więcej, by kogoś zachęcić do spotkania. Czasami się to udaje, bywa nawet fajnie, ale szybko pojawia się rozgoryczenie, dlaczego znowu ja? Czy spotkanie udałoby się, gdyby inicjatywa wyszła z tej drugiej strony? Dlaczego ja nie mogę przyjść “na gotowe”, chętnie wpadłabym tym razem do sąsiadki/przyjaciółki…
Oczywiście w przyjaźni nie chodzi o to, by prowadzić dziennik i zapisywać w nim, kto kiedy i w jaki sposób. Jednak gdy to jedna strona przeważnie wychodzi z inicjatywą, wszystko organizuje, dzwoni, pyta, pisze, a druga jest bierna, to powinno dać nam to do myślenia.
Warto wtedy zrobić kilka kroków wstecz, usunąć się w cień, poczekać, dać czas. Pozwolić się komuś innemu wykazać. Po co? Ze względu na szacunek dla siebie i innych.
Boisz się, że w ten sposób spotkania się skończą? Być może tak właśnie będzie. Czy zatem warto? Oczywiście. W ten sposób dasz sobie szansę na refleksję i na zastanowienie się, kto jest kim. I czy na pewno warto zabiegać o coś za dwoje? Odpowiedz sobie teraz, patrząc w oczy – nie warto. Chcieć muszą dwie osoby. No nie da się inaczej…
Bardzo słuszny artykuł. 😊
Proste. Prawdziwe.
Pod warunkiem, że masz poczucie, że ta osoba jest wobec ciebie fair. I nie chce twojej zguby, jak to już nie raz bywało
też tak myślę
a co jeśli NIKT nie zadzwoni przez miesiąc, kilka miesięcy, rok?
Dokładnie tak….choćby skały srały ….proste.
Zgadzam się, ci co chcą będą w naszym życiu i my w ich wszystko zależy od chęci i szczerości obu stron. Czy tym osobom na sobie zależy.