Jak to jest, że tak wiele osób zamyka się na świat, na inne osoby? Przechodzisz obok, nie widzą cię. Nie powiedzą cześć, udają, że nie słyszą dzień dobry. Wychowują dzieci tak samo: głowy w dół, wpatrzone w smartfona, zero uśmiechu, tylko udawanie, nie znam cię, nic mnie nie obchodzisz…. Skąd się to bierze, że jesteśmy coraz bardziej zamknięci w sobie?
Zmęczeni życiem
Niektórzy mówią, że winne jest zmęczenie. Przebodźcowanie, za dużo się dzieje, za wiele
informacji przypływa do nas, jest tego tak dużo, że mamy po prostu dość. To samopoczucie z kategorii – nie mów do mnie z rana. Tylko, że ten ranek trwa od wschodu do zachodu słońca, a właściwie nie kończy się nigdy.
Nieszczęśliwi
Podobno jesteśmy też nieszczęśliwi. Życie nas przerasta, rzeczywistość nie wygląda tak, jak tego byśmy sobie życzyły. W konsekwencji chodzimy naburmuszone i obrażone na cały świat. A skoro dzień nie jest dla nas dobry, to z jakiej racji miałybyśmy kogokolwiek pozdrawiać, czy do kogokolwiek się uśmiechać?
Chcę więcej
Bywamy też wiecznie niezadowolone, przygnębione tym, co mamy i niepocieszone z powodu tego, czego nie posiadamy. Stąd zamykamy się na świat, uważając, że wszyscy inni mają więcej i żyje się im lepiej niż nam…
Podejrzliwi
Zamykamy się na innych z powodu podejrzliwości. Nie ufamy nikomu i nie chcemy nikogo
poznawać. Nie wiedzieć, czemu? Może uważamy, że wszyscy mają wobec nas złe zamiary?
Być może boimy się także ośmieszenia, niezrozumienia? Dlatego profilaktycznie zamykamy się na innych… Za bardzo zostaliśmy zranieni i zbyt wiele razy ktoś zrobił nam krzywdę?
Złe wychowanie
Nasze zamknięcie na świat to również efekt wychowania. Tacy jesteśmy, bo tacy byli nasi rodzice i przodkowie. Równie zamknięci, gburowaci i nieuprzejmi, nieumiejący się uśmiechnąć, czy zagadać…. Niestety przykład szedł z góry, a w tej sytuacji nie miał kto nas czegoś nauczyć.
Jesteśmy zamknięci, zamykamy się na innych, wolimy funkcjonować w swoim hermetycznym świecie, niż wystawić choćby nos poza jego obszar….
Co tracimy, zamykając się na ludzi?
Mijamy się obojętnie na ulicy. Coraz rzadziej się też spotykamy tak po prostu. Dawniej domy były otwarte, a niezapowiedziane wizyty były normą, dzisiaj są w złym smaku.
Kiedyś można było tak po prostu do kogoś wpaść na kawę. Wiadomo było, że salon trzeba mieć w miarę ogarnięty, bo może ktoś przyjść…Dzisiaj czasy są inne, pracujemy na zmiany, często po pracy odwodzimy dzieci na dodatkowe zajęcia. Nie mamy czasu ani możliwości tak po prostu się spotkać, nie chcemy też na ostatnią chwilę zmieniać planów… Niektórzy twierdzą, że w konsekwencji zamykamy się na innych.
Nasze życie z jednej strony jest bardziej uporządkowane, z drugiej jednak często bardziej
samotne…