Cała Polska zamarła. Ba, cały świat jest w fazie oczekiwania. Niezależnie od tego, czy wszyscy zgadzamy się co do tego, że kwarantanna jest konieczna, to jest ona faktem. Nie było jej dotąd nigdy wcześniej. Na pewno nie w takim wymiarze, w takiej skali. Mierzymy się z czymś zupełnie nowym.
I staramy się poradzić z przymusowym odseparowaniem najlepiej, jak umiemy. Dlatego chronimy najsłabszych. W tym osoby najbardziej narażone – seniorów. Zamyka się szkoły, by dzieci, które w ogóle nie mają objawów choroby lub przechodzą ją delikatnie, nie roznosiły wirusa. Zamyka się granice. Wiele punktów usługowych. Oferujemy pomoc sąsiadom, działa cała sieć wsparcia, roznoszone są ulotki, wywieszane plakaty. O seniorach mówi się online, zwraca uwagę na potrzebę pozostawania w domu. Dlaczego? Bo to właśnie w grupie 70+ wirus czyni największe spustoszenia.
Oczywiście te wszystkie starania nie są tylko po to, by uchronić grupę powiększonego ryzyka, ale nas wszystkich. Jednak fakty nie kłamią. 80% osób przechodzi chorobę łagodnie. Najbardziej narażeni są seniorzy i osoby przewlekle chorzy, z osłabioną odpornością.
To dlaczego, jeśli robi się tak wiele, to nadal seniorzy stanowią sporą grupę spacerowiczów, osób chodzących po sklepach, często o laseczce, z wyraźnym wysiłkiem?
Czy to właśnie nie seniorzy i osoby słabsze w pierwszej kolejności powinny pozostać w domu?
Dzisiaj miałam okazję zapytać dwóch seniorów przed sklepem, czy pomóc im zrobić zakupy, tak, by nie musieli wchodzić do większego sklepu. Odpowiedziało mi lekceważące machnięcie ręką. Już im proponowali, ale…oni codziennie wychodzą. “Są starzy. Im nic nie będzie. A jak nawet, to nie szkodzi…Mogą już umierać”.
Bo starsze osoby trudno zmienić? Nawet w obliczu ogłoszonej pandemii?
To wszystko zależy od człowieka, zresztą, jak zawsze. Moja babcia jest osobą 70+ i bardzo rygorystycznie przestrzega wszelkich zaleceń odnośnie zachowywania się i postępowania w obliczu zaistniałej sytuacji.
Sama nie rozumiem takiego podejścia właśnie starszych osób. Przecież to skrajnie nieodpowiedzialne podejście. Nie rozumiem i chyba nie zrozumiem…