Już nie trzydzieścioro znajomych i piętnaścioro przyjaciół, ale dwie, trzy osoby. Tyle ci wystarczy, żeby czuć szczęście. Bo z czasem nie godzisz się już na bylejakość. Nie chcesz już więcej oszukiwać, przede wszystkim siebie. Nauczyłaś się bowiem nazywać rzeczy po imieniu. I już wiesz, kto jest kim. Tak naprawdę.
Przyjaźń na zawsze
Gdy byłaś młodsza, wierzyłaś w bezinteresowność i szczerość. W to, że można na kogoś liczyć. Że jeśli ty z siebie dajesz wiele, to ta druga osoba też. Wierzyłaś w czyjeś piękne słowa, były one dla ciebie wielkie i takie prawdziwe…. Zapewnienia z kolei uważałaś za kluczowe, pewne jak w banku. Przecież nikt nie może być tak fałszywy i tak zepsuty, żeby do ciebie się uśmiechać, a za plecami działać na twoją szkodę.
Było dobrze, dlatego byłaś przekonana, że tak zawsze będzie, że to się nie zmieni. Już do końca dni będziecie się rozumieć i wspierać. Lubicie się i tak już pozostanie.
Potem zaczęło się życie. I naiwność pękła jak bańka mydlana. Zauważyłaś, że tym wszystkim, których zwykłaś nazywać przyjaciółmi wcale nie zależy na Tobie. Oni dbają o siebie. Gdy mają wybierać – ty, czy ja, to oczywiście, że wybiorą „ja”. Nawet jeśli jednocześnie mieliby Cię zdeptać, wykorzystać i wystawić na minę. To zrobią to. Nawet się nie zawahają.
Przyjaźń zbyt często nie wytrzymuje na giełdzie korzyści. Gdy trzeba działać odważnie i od razu, nie oglądać się za siebie, to żadne świętości nie istnieją…. Gdy przychodzą do głosu pieniądze czy inne korzyści, wtedy nie ma czasu na nostalgię, czy „głupią” lojalność.
Zmieniłaś się.
Miałaś okazję obserwować, jak rozsypuje się przyjaźń „na zawsze”. Zrozumiałaś, że nie można być pewną nikogo. Nawet najbliższej osoby. Nie możesz być pewna nawet samej siebie.
Przyjaźń wielkie słowo
I tak zaczęło się kruszyć. Część osób sama się wyniosła. Bo nagle okazałaś się dla nich za słaba, za brzydka. Dali ci do zrozumienia, że masz za mało kasy, za mało się liczysz. Oni robili wielkie kariery, a ty nie. Może zostałaś z dziećmi w domu, może wybrałaś świadomie bardziej spokojne życie. I choć miało być na zawsze, okazało się z czasem, że zbyt wiele was dzieli niż łączy.
Ty przestawać poznawać ich, oni ciebie. I się skończyło.
Potem sama zaczęłaś sprzątać swoje życie. Rozejrzałaś się dookoła. I zrozumiałaś, że wiele osób, która Cię otacza to nie są przyjaciele. To osoby, które nawet trudno nazwać znajomymi. Nie interesujesz ich wcale. Oni są z Tobą z całkiem innego powodu. Najczęściej dlatego, że im się to opłaca…
Przeanalizowałaś swoje życie i…przestałaś używać słowo przyjaciel. Zrozumiałaś, że zbyt często nazywałaś przyjaciółmi ludźmi, którzy wcale nimi nie są.
Złapałaś dystans. I pokorę. Wiesz już, że o prawdziwych przyjaciół szczególnie trudno…Chyba jeszcze trudniej niż o prawdziwą miłość.