Słowa mogą zbliżać lub dzielić. Mogą uwrażliwiać i pozbawiać empatii. Czasami są jak bolesny policzek w twarz, innym razem jak serdeczne poklepanie po ramieniu. Możemy porozumiewać się na nieskończenie wiele sposobów, poruszać mnóstwo tematów, ale niestety często nie korzystamy z tej możliwości. Traktujemy prawdziwe, głębokie rozmowy jako zło konieczne, które zabiera nam czas.
W długoletnich związkach, co pokazuje praktyka wielu osób, często przestajemy rozmawiać. Wymieniamy tylko komunikaty. Kupiłeś mleko? Kto zawozi dzieci na wakacje? Byłaś z psem u weterynarza? Powód jest prosty – tak jest szybciej i wygodniej. Poza tym, o czym tu gadać, skoro znamy się aż za bardzo i porozumiewamy się często bez słów? Tak jest też wygodniej, lenistwo to ludzka cecha, a czasami po prostu nie chce się nam starać…
Taka postawa niestety się na nas mści. Okazuje się bowiem, że mówić trzeba i to…często. Nawet jeśli wydaje się, że nie ma o czym. Dlaczego?
Bo związek to nie jezioro, ale rwąca rzeka
Związek się zmienia. Zmieniamy się też my. Dojrzewamy, zaczynamy dostrzegać nowe możliwości, inaczej patrzymy na świat. To, co było priorytetem kilkanaście lat temu, dzisiaj może nie być takie istotne.
Tymczasem wiele par wpada w tę samą pułapkę. Uważa, że skoro pewne rzeczy “kiedyś przegadało”, to już nie ma sensu do nich wracać. Tymczasem to nieprawda. To, o czym aktualnie marzysz, co jest dla Ciebie ważne, czego się boisz, co Cię stresuje, co nowego chciałabyś spróbować – to są tematy, które zasługują na rozmowę.
Bo czasami trudno rozmawiać
Mamy różne sposoby komunikacji. Jednej osobie wystarczy hasło “pogadajmy” i już otrzymujemy mnóstwo zdań, przemyśleń, jak na tacy. Nie każdy ma jednak taką łatwość mówienia.
Nie brakuje osób, nawet w związkach, które otwierają się w określonych sytuacjach. Czasami trzeba pobyć razem dłużej niż przez pół godziny dziennie, posiedzieć w ciszy, poprzytulać się, popatrzeć w oczy, nie naciskać, poczekać. Pójść gdzieś razem na spacer, pobyć w otoczeniu natury, wyjechać na weekend, pośmiać się. Czasami trzeba wyjść na rower, razem pobiegać, czy nawet spotkać się z przyjaciółmi, by pod wpływem “działania”, jakiś “wydarzeń”, stworzyć dobry grunt do podjęcia ważnych tematów.
Każda relacja to żywa struktura, która wymaga różnego typu stymulacji. Nie zawsze wystarczająca jest sama prośba o rozmowę. Czasami trzeba po prostu dać sobie czas i możliwości, by ważne słowa dojrzały i się pojawiły.
Bo łatwo coś przeoczyć
Ostatnio uderzyło mnie medialne doniesienie na temat mężczyzny, który planował zamordowanie własnej żony. Myślę, że większość czytających słyszało tę historię. Kobieta nie miała o niczym pojęcia, przez wiele miesięcy, kiedy partner wszystko planował, niczego się nie domyśliła. Była w prawdziwym szoku, gdy policja powiedziała jej, że mąż (dla pieniędzy) planował ją “łagodnie” pozbawić życia rękami wynajętego mordercy.
To ekstremalny przykład. Nie brakuje jednak tych “lżejszych”, które pokazują skalę innego zjawiska. Zdrad, których dokonują mężczyźni, czy kobiety, a ich partnerzy nie mają o niczym pojęcia. Oczywiście są osoby, które umieją doskonale grać, maskować się, mydlić oczy, tacy aktorzy z najwyższej półki.
Nie da się jednak ukryć, że wszystkie historie łączy jedno – osłabienie więzi. Najczęściej na pewnym etapie uwaga zdradzanej osoby jest po prostu skupiona na czymś innym, osoba ta nie ma czasu dbać o związek, jest jej wygodnie, że partnera nie ma obok. Tymi słowami oczywiście nie zmierzam do tego, że osoba zdradzona jest winna sytuacji, bo odpowiedzialność ponosi przede wszystkim ten, kto oszukuje. Raczej próbuję pokazać, że w większości przypadków zdradę poprzedza oddalenie emocjonalne i brak dobrych rozmów.
Czyli następuje czas, kiedy nasza komunikacja jest bezwartościowa, zbyt szybka, mało dokładna, powierzchowna. Przestajemy słuchać się nawzajem, nie patrzymy sobie w oczy. Rozmawiamy, ale znad telefonu, wymieniamy szybkie komunikaty, nie przystajemy, by sprawdzić, czy to, co słyszymy oznacza na pewno to, na co wskazują słowa. Podobnie działa unikanie ważnych, choć trudnych tematów. Oddala nas od siebie. Praktyka bowiem pokazuje, że tematy tabu nie najlepiej wpływają na stabilność związku.
Na koniec uwaga…
Dobra, prawdziwa rozmowa nie musi być długa, wypełniona górnolotnymi słowami, męcząca, nie musi przypominać kazania czy wykładu.
Nie chodzi o czas, jaki na nią poświęcamy, ale o nasze zaangażowanie, otwartość na drugą osobę, wrażliwość na jej słowa. Chodzi o prawdziwe słuchanie, zadawanie pytań, by sprawdzić, czy dobrze rozumiemy oraz by dowiedzieć się więcej.
Dobra rozmowa to ta, której patronuje z jednej strony ciekawość, a z drugiej chęć poznania pozornie dobrze znanego człowieka. Zazwyczaj w jej trakcie pojawiają się ciepłe uczucia i po jej zakończeniu mamy wrażenie, że najbliższa nam osoba jest jeszcze nam bliższa. Choć wcześniej wydawało się to niemożliwe.
Bardzo mądry i trafny wpis, uważam że warto rozmawiać 🙂 Niestety często przez technologie się od siebie oddalamy 🙁
Rozmowa to podstawa w związku. Bez niej stajemy się sobie obcy.
Dobrze wymieniać się myślami i wyjaśniać sobie wzajemnie uczucia, choć po wielu latach związku czasami można się porozumieć bez słów 🙂
Też myślę, że rozmowa w związku jest bardzo ważna, zawsze można podzielić się swoimi uczuciami, emocjami czy po prostu się lepiej poznać, gorzej jak jedna strona nie ma ochoty na rozmowy i nawet nie próbuje tego zmienić…