Odbiera nam spokój, wywołuje burzę. Sprawia, że tracimy kontrolę nad sobą. Intensywnie angażuje nasze ciało. Zaciska zęby, pięści, napina mięśnie, przyspiesza puls i oddech, podnosi ciśnienie krwi, sprawia, że robi się nam gorąco, zmusza do działania. Nie pozwala usiedzieć w miejscu. Złość mąci, kłuje, powoduje dyskomfort. Trudno ją ignorować. Aż prosi się, by wstać i coś zrobić.
Tymczasem we współczesnym świecie nie tego się od nas oczekuje. Zamiast działania pod wpływem emocji oczekuje się od nas opanowania. Ignorowania impulsów, pełnej kontroli. Tylko, żeby nie dać się ponieść emocjom…
Przecież to działanie wbrew sobie.
I co teraz? Poddać się emocjom? Nie bardzo. Kontrolować je? Tak, ale mądrze. Jakie są znane sposoby na złość? Takie, które zawsze działają?
Przyznać się do tego, co czujemy, czyli akceptacja
Po pierwsze akceptacja. Nie ma nic gorszego niż wypieranie się własnych emocji. Z prostego powodu, to nie działa.
Bywa, że musimy zachować kamienną twarz. Jednak miejmy ją tylko tak długo, jak trzeba, ani chwili dłużej.
Potem przyznajmy się do tego, co się stało. Tak, zdenerwowało mnie to. Mogło. Nawet jeśli mnie to dziwi, to bywa, zdarza się. To emocje, one bywają irracjonalne, pozornie niezrozumiałe, ale zawsze nam coś komunikują.
Posłuchać ciała, czyli poddanie się
Nasze ciało wie, co robi. Gdy się denerwujemy, nasze mięśnie się napinają, zaczyna nas nosić. Stajemy się pobudzone, często rozkojarzone, myślimy tylko o powodzie naszego zdenerwowania.
I wtedy czujemy, że musimy wyjść, dać upust nagromadzonym emocjom. I warto to zrobić, co prawda można stłamsić w sobie emocje, ale prędzej czy później będzie trzeba dać im się ulotnić.
To ważne, bo stłamszone uczucia nie giną. Jeśli nie pozwolimy im wybrzmieć, to prędzej czy później dadzą nam w kość. Obrócą się przeciwko nam.
Dlatego:
- wypoć emocje,
- zmęcz się,
- wykrzycz je,
- narysuj je,
- opisz je,
- wychodź je i wybiegaj.
Wyciągnięcie lekcji, czyli zadbanie o siebie
Złość to reakcja na próbę przekraczania naszych granic. Pojawia się wtedy, kiedy czujemy, że coś nam zagraża, że dzieje się coś, na co się nie godzimy.
Złość próbuje nas zmotywować do reakcji, gdy coś narusza nasze zasady, ideały, poczucie wartości czy integralność. Złość jest dobrym komunikatem, którego nie warto ignorować. Trzeba mu się przyjrzeć i zrozumieć, a na końcu zadbać o siebie.
Złość to nasz sprzymierzeniec. Nie wróg.
Podpisuję się pod każdym słowem, które tu padło.
ooo tak! bardzo ważny post 🙂 wkurza mnie strasznie jak jestem zła i muszę to z siebie wyrzucić i słyszę od męża ‘nie złośc się’…. a mi na maksa pomaga podniesienie głosy wyklinanie i przeżywanie haha ;D byłabym chora jakbym musiała to wszystko trzymać w sobie
Ciekawy artykuł 🙂