Sporo się mówi w mediach o buncie dwulatka, trzylatka, sześciolatka, trzynastolatka czy siedemnastolatka. Dlaczego nikt nie mówi o buncie czterdziestolatki? Przecież wraz z wiekiem nie przestajemy się buntować! Przeciwnie nadal to robimy, ale jesteśmy dużo bardziej skuteczne! I osiągamy to, co chcemy!
Bunt przeciwko konwenansom
Przeciwko czemu się buntujemy?
Na pewno przeciwko dziwnym twierdzeniom, czego nam wolno, a czego nie należy robić, co wypada, a czego nie wypada.
Zrzucamy gorsety. I świetnie się przy tym bawimy.
Bunt przeciwko bezsensownemu marnowaniu czasu
Gdy ktoś nadwyręża Twoją cierpliwość, to się buntujesz. Jak? Na wiele sposobów. Gdy mówi za długo, zbyt zawile, po prostu prosisz, żeby szybciej zmierzał ku końcowi. Gdy czujesz, że pewne aktywności to dla Ciebie marnowanie czasu, to je odpuszczasz. Porządkujesz też swoje otoczenie i oddychasz z ulgą.
Bardziej cenisz każdą chwilę, dlatego nie oddajesz decyzji o jej zagospodarowaniu innym.
Bunt przeciwko głupocie
Po 40 męczy jak nic także głupota ludzka. To dziwne, bo przecież powinnaś zdążyć się przyzwyczaić. Nic z tego! Nadal jej nie rozumiesz, zwłaszcza w tej najbardziej ekstremalnej formie. Nie ma nic gorszego niż nieświadome głupstwa, które przybierają maskę mądrości. Jak robić głupoty, to tylko ze świadomością, że się na nie decydujemy. Po co? Na przykład dla zabawy!
Bunt przeciwko nudzie
Nudzić się? Nie ma mowy. Przecież jest tyle możliwości, tak wiele opcji. Szkoda czasu na nudę, chyba, że tę z kategorii słodkiego nicnierobienia. Taka forma regeneracji jest niezastąpiona i dla ciała i dla ducha.
Bunt przeciwko mówieniu, co mam robić
To zdumiewające, jak wiele osób wie, co dla mnie najlepsze i wcale się z tym nie kryją. W swojej nieomylności pouczają, krytykują, wyśmiewają, a tak naprawdę próbują kontrolować. Czasami szantażem, innym razem manipulacją. Teraz już wiem, jak się przeciwko nim bronić.
Bunt przeciwko przedmiotowemu traktowaniu i wyzyskiwaniu
Trzeba się szanować. Mieć granice wytrzymałości i mocno ich pilnować. Wraz z dojrzałością przychodzi bunt przeciwko traktowaniu nas kobiet, jak darmowej bazy usługowej, co to posprząta, ugotuje, popilnuje, zaopiekuje się, weźmie za kolegę mozolny projekt… i zapomni o sobie.
Bunt czterdziestolatki zmienia życie
Niektórzy mówią, że po 40 nam odbija, inni określają to inaczej – po 40 mamy odwagę sięgać po to, co nam się należy. I przestajemy się godzić na dogadzanie wszystkim wokół. W końcu zaczynamy myśleć o sobie, a nie tylko o innych i z wielkim zapałem spełniamy marzenia. A że innym czasami to przeszkadza? To już ich problem!
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. 😊
Zbuntowałam się przed własnym ślubem, nie chciałam hucznego wesela, tylko małe przyjęcie. Nie chciałam kamer i fotografa. Uważałam, że do szczęścia, nie jest mi to potrzebne. Jedynie sesja już po ślubie. Wbrew przewidywaniom cioteczek, że jaki ślub takie życie itp. Do dzisiaj nie żałuje i z mężem, śmiejemy się z tego do dzisiaj 😀 😀
Kiedys nazywali to kryzysem 40 latki…bunt brzmi dumniej👌🤣☝️
Zgadzam się ze wszystkim
To ta pora, kiedy już czas najwyższy, a nawet mus się zbuntować i żyć dla siebie
Zgadzam się z tym, jestem tego najlepszym przykładem i dobrze mi z tym
Idealnie ,pora i czas , jestem za
Wszystkim rybom urodzonym w lutym oprócz zdrowia życzę aby twardo stompaly po ziemi aby marzenia staly się realne oraz aby spotkaly swoją drugą połówkę jablka
Dla tych po czterdziestce to jest nasz czas więc do dzieła 😜😜😜
Jestem zbuntowaną czterdziestką. Tak twierdzą ci, którzy nie mogą sobie mną porządzić i narzucać mi swojej woli. Ja twierdzę, że jestem zupełnie przeciętna osobą, która postanowiła żyć po swojemu.
a ja już się bałam że coś ze mną nie tak
Wlasnie teraz przechodze taki bunt…wreszcie wiem czego chce i czego juz nie chce.
Tego nawet nie należy nazywać buntem. Już znamy swoje ograniczenia i możliwości. To świadome nazywanie rzeczy po imieniu, którego się nie wstydzimy a wypowiadamy na głos.
Cała prawda właśnie przez ten bunt przechodzę haaa
To nie bunt-to zaprzestanie wchodzenia każdemu w du**.
To już pora zawalczyć o siebie
o właśnie … już blisko… jak trzasnę drzwiami to się wszyscy obudzą … bo ja za dobra jestem
Jaki bunt ahahaha…to już się tylko robi co chce…piękny wiek
Bunt? Bo się zaczyna żyć normalnie? Jaki to bunt. Pomijam fakt że to co się działo w życiu do tej magicznej 40 pomijając sytuację skrajne jest własnym wyborem. O jakim buncie tu mowa to nie pojmuję.
Bunt, świadomość, przekora- jak zwał, tak zwał, ważne że mi to dobrze “na głowę” robi i skrzydełka jakby z roku na rok mocniejsze…większe 😁 i wiecie co jeszcze? Paradoksalnie- łatwiej się ze mną żyje, złagodniałam mimo, że “nie” jest częściej używane 😊
To nie bunt.To po prostu większą świadomość tego,że czas mija i ,że warto jakiś czas pożyć dla siebie,a nie po to,żeby zadowalać wszystkich wokół.
Ja swoje zmieniam… Jeszcze nie jest tak jak bym chciała ale już jest lepiej niż bylo
A co dopiero piedziesieciolatki
Chcemy czy nie nas dopada a bliskie nam osoby przechodzą test sprawnościowy chcą czy nie 😉😅
Uwielbiam swój bunt. I jest on ze mną od zawsze, choć po 40tce zdecydowanie przestałam się przejmować tym co ludzie powiedzą. Żyje po swojemu ☺️
Ja się buntuję!
Od byłego zawsze słyszałam, że mi “odbija” to delikatne stwierdzenie…
Dlatego kończę z tym i z nim!😅
Właśnie zmieniam swoje życie!😁
Słyszę nie raz że jestem jakaś dziwna, super jestem nareście dla siebie i jeśli coś robię bo chcę A nie muszę . A to co ludzie gadają to mi lotto 😉