Czy po 40 kochamy inaczej?

0

„Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą…” to znany fragment Hymnu o miłości, odczytywanego przy okazji ślubów w kościołach na całym świecie. Pokazuje do czego mamy dążyć i jak kochać. Opisuje miłość idealną. Tylko kto potrafi kochać właśnie w taki wzorowy sposób? I czy z wiekiem uczymy się, jak to robić? Czy po 40 kochamy inaczej?

Czy po 40 kochamy inaczej?

Na pewno po 40 bardziej starannie dobieramy obiekty uczuć

Większość z nas się uczy. Obserwuje i wyciąga wnioski. Bardziej cenimy swój czas i zaangażowanie. Nie dajemy się tak łatwo nabrać na miłość, która niby ma być czymś doskonałym, ale nie jest. Patrzymy bardziej krytycznie. I widzimy prawdę, której wcześniej nie dostrzegałyśmy.

Nie wymagamy już cudów. Wiemy, co może dać nam drugi człowiek, a co należy wymagać przede wszystkim od siebie.

Mamy świadomość, jak to się je, co jest prawdą, co jest naprawdę wartościowe, a co jest ściemą.

Niektóre kobiety opisują to tak, jakby po latach odzyskały wzrok. I zaczęły widzieć rzeczywistość w innych barwach. Jaśniej i rozsądniej. Już nie dają się tak łatwo nabrać, skusić na prowizorkę, ułudę uczuć.

Wybierają mądrzej. Oczywiście błędy nadal się zdarzają, ale już dużo rzadziej. I jeśli one są, to nie mają takiej mocy, jak wcześniej.

Po 40 najpierw ja

Budowaniu wartościowej relacji sprzyja zmiana podejścia do siebie i otoczenia. Coraz mniej się przejmujemy opinią innych. Coraz bardziej skupiamy na tym, żeby nam było dobrze. To my mamy być szczęśliwe, bo tylko takie jesteśmy w stanie być naprawdę dobre dla innych.

To jak w tym sztandarowym przykładzie z pokładu samolotu. Najpierw ratujemy siebie, a dopiero później towarzyszy podróży. To nie efekt egoizmu, ale objaw rozsądku. Pozbawione tlenu na zbyt długo już nikomu nie będziemy w stanie pomóc.

Nauczone doświadczeniem nareszcie rozumiemy, że ludzie myślą o nas mniej niż nam się wydaje. Większość ma nas po prostu gdzieś. Może coś wspomni, coś zauważy, ale szybko wróci do swoich zajęć.

Z tego też powodu przejmowanie się tym, co inni powiedzą, jest najgłupszą decyzją. Życie pod dyktando innych również. Mamy jedno życie. I naprawdę zastanawianie się, czy wypada jeszcze się zakochać, czy można jeszcze z kimś się związać – tylko niepotrzebnie zabiera nam czas i odbiera energię.

Wychodzenie od ja pozwala lepiej cieszyć się relacją, bardziej dbać o partnera, przeżywać razem piękne chwile, chwytać wszystko to, co już wiemy, że jest niestety ulotne i dane nie na zawsze.

Korzystamy z życia

Nie jest tajemnicą, że po czterdziestce wiele z nas ma świadomość pewnych zmian. Przede wszystkim swojej skończoności. Wiemy, że czas umyka. Najprawdopodobniej mamy już połowę życia za sobą. Nie będziemy żyć wiecznie.

Barbara Łopieńska w rozmowie z Pawłem Hertzem zatytułowanej „Sposób na życie” mówi „Niektórzy moi znajomi skończyli już czterdzieści lat i strasznie się denerwują”. Dlaczego? Chyba właśnie z tego powodu – poczucia, że kiedyś przyjdzie koniec. Konsekwencją uświadomienia sobie tej myśli często jest zachłanność, żarłoczność życia, poczucie, że jak nie teraz, to kiedy?

Pojawia się też decyzja, że coś mi się od życia jeszcze należy. Jednak nie tylko to..
Wraz z tym przekonaniem rośnie determinacja, żeby po prostu żyć. Kochać mądrze i głęboko. Nie tracić czasu, nie marnować go na bzdury. Nie przejmować się czymś, co w gruncie rzeczy jest drobnostką.

Zadawać sobie pytanie, czy za kilka dni będę o tym pamiętać, czy warto zajmować tym myśli? Bo jeśli już wkrótce o tym zapomnę, to po co marnuję na to czas?

Zmiany w nas sprawiają, że zmienia się też miłość, którą obdarzamy innych.

Czy po 40 kochamy inaczej?

Po 40 wiemy, czego chcemy. Dlatego tak, kochamy inaczej niż wcześniej. Czasami spokojniej, dogłębnie, bardzo wszechstronnie. Innym razem szaleńczo i lekko. Dzięki temu, że wiemy, kim jesteśmy, możemy znaleźć właściwą osobę do życia. Jesteśmy mniej małostkowe. Częściej machamy ręką na bzdury, krócej pamiętamy trudne chwile, bardziej skupiamy się na tym, by celebrować piękne. Nie wymagamy od kogoś bycia idealnym, bo same nie jesteśmy doskonałe. Najważniejsze, żeby wady drugiej osoby były dla nas
do zaakceptowania. Reszta zazwyczaj „sama nie sama” się układa.

Mamy świadomość pracy i wysiłku, jakie trzeba włożyć, żeby zyskać coś wartościowego. Wiemy, że dobrą relację trzeba budować. Ona potrzebuje czasu. Nic nie dzieje się samo.

Miłość po 40 ma szansę być piękniejszą, o ile my i druga strona jesteśmy gotowi na wysiłek z tym związany.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj