Rany się zostawia w spokoju, żeby się zabliźniły. Tymczasem my jesteśmy niecierpliwe. Odklejamy plastry, odwijamy bandaże, żeby popatrzeć, sprawdzić, czy przecięcie skóry
nadal tam jest. Ruszamy obolałą kończyną. Mówimy auć, boli. Choć wiedziałyśmy
przecież, że będzie boleć. Przecież mamy kontuzję! Podobnie robimy z ranami serca.
Zamiast dać im się zregenerować, bierzemy tępe narzędzie i zaczynamy nim gmerać. Z
zapałem najbardziej cierpliwego chirurga, nie wiadomo, po co i na co, ale grzebiemy ze
szkłem powiększającym w oku. Jakby czerpiąc satysfakcję z tego, że boli, w irracjonalny
sposób karząc same siebie. Być może szukając miejsca, które jest winne wszystkiemu?
Dlaczego tak często rozdrapujemy stare rany?
Żeby usprawiedliwić swoje nieszczęście
Nie chcemy być szczęśliwe. Dlatego sięgamy po swoją wymówkę – dawne rany. To one
usprawiedliwiają nas i naszą bierność. Tego, że nie robimy nic, aby zmienić swoje
położenie. Tkwimy w swojej czarnej norze, bo kiedyś coś tam się stało. I mamy winnego.
Jest nim dawne wydarzenie – świetny chłopiec do bicia.
To w sumie wygodne. Mówić, że jest jak jest, bo kiedyś to i to….Nasza rana staje się
naszym sprzymierzeńcem, wymówką gotową na każdą okazję. Czymś, co chroni nas przed
wysiłkiem, tłumi w nas odwagę, sprawia, że żyjemy w swoim znanym, choć beznadziejnym miejscu. Dla wielu narzekanie jest właśnie swego rodzaju grą, formą obrony. Oni wcale nie chcą zmienić swojej sytuacji. Gdyby tylko chcieli, dawno by ruszyli z miejsca. Lepsze jest jednak dla nich celebrowanie dawnych urazów, podnoszenie do rangi bożka przykrych sytuacji z przeszłości.
To jedna z przyczyn, dlaczego z taką wielką determinacją, rozdrapują dawne rany.
Nieprzepracowanie problemu
Ciągłe rozdrapywanie starych mentalnych ran to wynik po prostu nieprzepracowania
problemu. Nie poradziliśmy sobie z tym, co się wydarzyło i w ten dość toksyczny sposób,
próbujemy to robić. Efekt jest oczywiście destrukcyjny dla nas i naszego otoczenia. Stąd
tak ważne, żeby poszukać fachowej pomocy.
Żeby znowu poczuć ten ból
Motywem jest także strach, ale w nieco innym wydaniu. Rozdrapujemy rany, żeby na nowo poczuć ból i uświadomić sobie, jak bardzo nie chcemy przeżywać go w pełnej skali ponownie. To nasza forma samoobrony. Odświeżamy sobie na bieżąco pamięć, chroniąc tym samym siebie przed przykrą powtórką. Przynajmniej tak nam się wydaje…
Celebrowanie bólu
Czasami powodem jest nasze niskie poczucie wartości i potrzeba podnoszenia go. Rozdrapywanie ran jest sesją terapeutyczną, przekonywaniem samej siebie, jak wiele się przetrwało i jaką silną jest się osobą.
Trzeba o tym pamiętać, żeby wzmacniać siebie.
Zwrócenie na siebie uwagi
Jest też inny powód, często nieuświadomiony. Wiele osób wraca ciągle do trudnej przeszłości, bo w ten sposób zyskuje uwagę otoczenia. Użalanie się nad sobą jest formą koncentrowania na sobie spojrzeń.
Osoba, która nie chce lub nie umie inaczej zwrócić na siebie uwagę, pragnie, żeby inni jej współczuli.
Choć trudno to wytłumaczyć, czy nawet zrozumieć, to często w obliczu beznadziei lepsza jest dla nas jakakolwiek uwaga niż żadna.
Dlaczego tak często rozdrapujemy stare rany?
Głęboka rana ma to do siebie, że nie powoduje całkowitego zagojenia uszkodzonego miejsca. Pozostawia po sobie zgrubienie w postaci blizny, na kości z kolei widoczne po prześwietleniu jest miejsce zrośnięcia.
To są miejsca, które o sobie przypominają.
Podobnie często traumatyczne wydarzenia pozostawiają w nas rany na duszy. Na zawsze odmieniają nas i sprawiają, że nie jesteśmy już tą osobą co kiedyś. Być może z uśmiechniętej nastolatki zamieniamy się w wycofaną młodą dorosłą. Już bez pewności, że wszystko będzie dobrze, ale z ogromną nieufnością i rezerwą do świata. Są wydarzenia, które zmieniają nie do poznania.
Czasami ból im towarzyszący jest tak duży, że nie pozwala o sobie zapomnieć. My, mimo że wiemy, że to nas zabija, pomału i po kawałku rozdrapujemy dawną ranę, nie pozwalając jej się zagoić. Tak, jakby zwiększając swoją szansę na obronę i ograniczając ryzyko powtórki przykrej sytuacji. To jednak rzadko działa zgodnie z zamiarem. Mechanizm ten zamiast pomóc, zamyka nas w szklanej bańce dawnych wydarzeń, uniemożliwiając pójście dalej i odnalezienie szczęścia.
Dlatego jeśli czujesz, że rozdrapywanie starych ran to Twoja specjalność, koniecznie poszukaj pomocy.
Daj sobie szansę na spokojną przyszłość, skorzystaj z pomocy psychologa. Nie poddawaj się i nie pozwalaj sobie na destrukcyjne zachowania, które mają formę niszczenia samej siebie. Zasługujesz na spokój duszy.