Wstaję. Cisza. Niesamowita, nawet jak na niedzielny poranek. Na ulicach pustki. Jakby życie zamarło. Polacy posłuchali ostrzeżeń i siedzą w domu. Pewnie nie wszędzie, ale media informują o podobnych obserwacjach w wielu miejscach w naszym kraju. Ograniczamy aktywność dla dobra ogółu…i swojego. Czujemy niepokój, zdezorientowanie. I tylko niektórym jakoś dziwnie z tym…Bo jeśli to wszystko znaczy więcej niż nam się wydaje…? Jeśli to wszystko jest po coś?
Nienawidzę pracy
Każdy z nas to zna. Zmęczenie, frustracja, rozczarowania. Niechęć do porannego wstawania, do wykonywania tych samych nudnych obowiązków. Patrzenie na osoby, których się nie do końca lubi, akceptacja rzeczywistości, która mogłaby być lepsza.
I teraz stajemy przed dwoma wyzwaniami. Albo pozostać w domu, bo obejmuje nas kwarantanna. Albo iść do pracy i mierzyć się z jeszcze trudniejszymi warunkami niż dotychczas, bo pracujemy w służbie tej lub innej. Przemęczeni, nie do końca przygotowani do sytuacji, zestresowani…
W obliczu tego, co się teraz dzieje nasze wcześniejsze troski i narzekania wydają się błahe. Bo okazuje się, że nie było tak źle. Teraz jest dużo trudniej. Konsekwencje tego mogą być niewyobrażalne. Niektórzy już tracą pracę. Inni boją się, że nastąpi to lada dzień. Mówi się coraz głośniej, że stracą wszyscy…
Spotkania, na które nie było czasu
Gdy jesteśmy siłą rzeczy zamknięci w domu, możemy w końcu zrobić zaległe porządki, odkurzyć planszówki, poczytać, pobyć trochę z najbliższymi, bez pośpiechu, stresu. I to jest dobre. Wracamy bowiem do tego, co najistotniejsze.
Zamknięte granice nagle pokazują nam, że najważniejsze jest to, co mamy w domu. Podróże stojące pod znakiem zapytania, każą się zastanowić, dokąd tak gnamy, może nie warto?
Dylematy, z kim i na ile się spotykać, rodzą refleksję – tyle razy mieliśmy się spotkać, a ciągle nie było czasu…a teraz nie ma możliwości.
Podobnie z kinem, teatrem, restauracją. Gdy wszystko zamknięte, wielu pluje sobie w brodę, dlaczego nie korzystali częściej, gdy można było? A teraz nie wiadomo, jak długo to wszystko potrwa…
A może to wszystko jest po coś?
A może warto w tej niecodziennej sytuacji znaleźć coś więcej:
- docenić kontakt z naturą, bez zgiełku i pośpiechu,
- na nowo polubić niepospieszne bycie razem,
- zastanowić się, co jest w życiu naprawdę ważne,
- pomyśleć, ile są warte praca i pieniądze, gdy dochodzi do tak niestabilnych sytuacji,
- jak bardzo cenne są kontakty międzyludzkie i zwykła życzliwość,
- jakie umiejętności naprawdę są istotne,
- co robi z ludźmi strach,
- jak łatwo o panikę,
- co się dzieje, gdy jako naród stajemy przed wielkim testem.
To są tematy, nad którymi warto się pochylić. To tematy, które otwierają oczy.
Wolałabym o tym nie myśleć, ale nie da się. Codziennie spotykamy ludzi, choćby znajomych i okazuje się że jedna z nich jest podejrzana o chorobę. Lęk o siebie nie jest tak straszny jak o własne dzieci czy wnuki.
Niestety..
Kiedyś musiał to nastąpić , staliśmy sie obojętni wobec wszystkiego .
Czas aby zatrzymać sie pomysleć przemyśleć .
Czas na refleksje czas na budowanie relacji rzeczywistych na rozmowy na wszystko co wiąże sie z dbanie o to co juz mamy a nie ciagle dążeniem do nowego .
My Polacy słuchamy ale nie zawsze słyszymy .
Widać pustki owszem i mam nadzieje ze wyciągniemy wnioski z tego co się dzieje .
Po coś to oczywiste , po to aby zatrzymać sie nad wszystkim w dążeniu do ciągłej pogoni za wszystkim , po to aby pracodawcy zobaczyli ze nie można pracować 24 h po to aby dzieci miałam rodziców do wychowania a nie wymagano od nauczycieli wychowania po wiele i tysiące słów można byłby opisa
Sprawdzian dla narodu sprawdzian dla nas Polaków jak silne sa nasze więzi .
Słuchajmy i słyszmy to co sie dzieje
Oczywiscie ze po cos,zeby odebrac nam wolnosc!
No i bardzo dobrze niech siedzą w domach….
Najgorsze tylko jeśli niestety człowiek zmuszony iść do pracy i niestety w otoczeniu ludzi…
W Szczecinie tez pusto to co widzę ze swojego okna.
Musimy wszyscy być odpowiedzialni wtedy będzie dobrze
Życzę wszystkim spokojnej niedzieli w domowych pieleszach
Patrzę co chwilę przez okno ….cisza .Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje…jakbym była w jakimś filmie
Niemy film ,jakos psychicznie bardzo zle to znoszę
Bardzo dobrze, że ludzie zachowują się odpowiedzialnie i stosują się do zaleceń.
Robimy to dla siebie i dla ogółu.
Pamiętam czasy komuny więc takie pustki na ulicach to dla mnie nic nowego.
Mam 3,5 letnią córeczkę, kiedy ja byłam w jej wieku w Polsce był stan wojenny.
Dzisiaj mamy epidemię.
Wyszłam rano z psem… tylko wiewiórki po drzewach biegały i świergot ptaków… Zero samochodów
Bytom też cicho i pusto pojedyncze osoby czasem tylko widać
Na Mazurach kolo Pasymia cisza pole łąki.. I sarny
Cieszę się, że rozumiemy sytuacje. Przykro mi patrzeć na inne kraje, które mają gdzieś swoje i innych ludzi życie. Bądźmy rozsądni w ilości kupowanej żywności bo już zaczyna się wyrzucanie do koszy.
Taka sprawa jest
świat trzeba zrobić od nowa
zdecydować
kto czyje jabłko ugryzie
jakimi znakami ma mówić kamień
komu obiecać ostatnią nagrodę
jakie światło rzucić na mapę
kto po kogo ma wracać nocą
jak nie przeoczyć prawdy o sobie
kogo trzymać za nowe słowo
jeszcze siebie przekonać
że można
zacząć świat od początku