Gdy statek tonie, trzeba się ratować. To fakt, ale przede wszystkim trzeba ratować statek, zwłaszcza jeśli jesteśmy na morzu w trakcie burzy, a brzegu nie widać. Bieganie w poszukiwaniu swoich walizek, ubrań, niezbędnych rzeczy jest pozbawione sensu. Po co nam to wszystko, jeśli i tak za chwilę będziemy na dnie? Wszyscy! Klejnoty, które właśnie zbierasz, złoto, które upychasz do kieszeni – nie uratują Cię. One pociągną Cię szybciej na dno. Dosłownie i w przenośni. Bo zmarnowałaś czas, który mogłaś wykorzystać na próby zatamowania dziury w kadłubie…
To nie moja sprawa
Dlaczego zatem, gdy nasz symboliczny statek zaczyna nabierać wody, nie reagujemy? Powodów może być wiele.
Może nam się wydawać, że to nie moja sprawa. Bo mi się żyje dobrze. Jestem na najwyższym pokładzie. To mnie nie dosięgnie. Na pewno, gdy woda będzie zbierała się na dole, to przybędzie pomoc. Zresztą niech martwią się ci, którzy już teraz są podtapiani. Ja mam czas.
Poza tak są osoby, które powinni pomagać. Ja nie umiem, nie chcę, nie mam czasu…
Niby tak, ale…pomoc z zewnątrz może nie dotrzeć. I gdy ci na dole już utoną, to…bezpowrotnie stracisz okazję wspólnego działania z nimi w ważnej sprawie. Rąk do pracy będzie mniej. Szanse będą mniejsze…
Co ja mogę?
Jest też drugi argument. Co ja mogę? Lub to nie zależy ode mnie.
I tak statek zatonie, czy się ruszę, czy nie. Bo tak już musi być, bo statki czasami trafiają na dno. Bo ktoś popełnił błąd, nie był uważny, trafił na przeszkodę, nie ominął jej. Powstała dziura. Wszystko stracone.
Kolejna postawa…osoby przegranej, która poddaje się bez walki. Czyni z siebie niewolnika własnej beznadziei i biernej postawy.
To mnie nie dotyczy
Nie reagujesz, gdy innym dzieje się krzywda, przegrywasz. gdy Tobie ona się wydarzy, inni również będą udawać, że tego nie widzą.
Społeczeństwo jest silne, gdy jest solidarne. Na tym zbudowaliśmy naszą cywilizację. Na współpracy, pomaganiu sobie, nawet w najczarniejszych okresach historii.
Kluczem do sukcesu było zaangażowanie, empatia. I dbanie o siebie nawzajem. Trzymanie się razem! Bez znaczenia, jak bardzo się lubimy, czy może nie darzymy sympatią – najważniejsze było, aby mieć poczucie wspólnoty. To jest recepta na siłę.
Gdy wkradała się w ludzkie serca złość, pogarda i myślenie z kategorii “dobrze im tak, mają za swoje” – zawsze jest to początek końca. Bo gdy cieszysz się z nieszczęścia innych, umyka Ci ważny przekaz – będziesz kolejna. Ciebie to też spotka. Przyjdzie taki czas, kiedy będziesz potrzebować wsparcia. I nikt Ci nie pomoże.
Tak to właśnie działa. W grupie siła.
Gdy statek tonie, to nie ratuj swojego dobytku, ratuj statek.
Święte słowa, nie wszyscy o tym pamiętają. Dla niektórych ważna jest tylko kasa.
Mądre słowa.
Dojrzałem do tego że nie uratujesz wszystkich i czasem nie uratujesz statku, jak go inni nie ratują tylko pogrążają. Wtedy lepiej jest zadbać o siebie.