Nazwijmy ją Anią, chciała bowiem zachować anonimowość. Podejrzewała, (słusznie?), że jej wypowiedź wzbudzi kontrowersje. Postanowiłam jednak oddać jej głos w tym wpisie. Zacznijmy od początku. Od tych słów: „męża należy rozpieszczać, bo inaczej ucieknie do innej. Wszędzie natomiast mówią i piszą, żeby tego nie robić. I dzieje się, to co widzimy gołym okiem. Mamy rozwody na każdym kroku. I po co nam to?”. Czy to rzeczywiście takie proste? Rozpieszczać męża, uczynić mu raj na ziemi? I to wszystko? Dzięki temu będziemy szczęśliwe, a życie stanie się bajką?
Lubimy tych, którym pomagamy
Zacznijmy, po nieco zaczepnym ironicznym wstępie, na poważnie.
Psychologia to dość młoda nauka, bo ma około 100 lat. Jednak mimo swojego niezbyt okazałego stażu, przyniosła wiele ciekawych wniosków. Między innymi taki, że lubimy tych, którym pomagamy.
To nie przypadek, ani tym bardziej błąd. Warto to powtórzyć. Lubimy tych, którym pomagamy. Stąd jeśli chcesz kogoś do siebie „przywiązać”, pozwól sobie pomagać. Najlepiej na bieżąco. Brzmi paradoksalnie? No nie. Takie są fakty. Bardziej lubimy tych, którym my sami pomagamy niż tych, którzy pomagają nam. Spróbuj się nad tym chwilę zastanowić…. Dlaczego tak właśnie się dzieje…? I co tracisz, gdy jesteś niezależną, niepotrzebującą pomocy osobą?
Dlaczego lubimy tych, którym pomagamy?
Może dlatego, że lubimy być potrzebne? A może dlatego, że tak właśnie sobie to tłumaczymy? Nasza pomoc musi mieć jakieś uzasadnienie – a najprościej o takie, że pomagam Ci, bo Cię lubię. Bo jeśli byłoby inaczej, to na pewno bym tego nie robiła, prawda?
I teraz pomyśl o tych wszystkich kobietach, które „pomagają” swoim mężom, o tych, bez których faceci nie mogliby żyć. Idealnych w swoim najprostszym wydaniu, doskonałych partnerek, kucharek, pań domu.
One to robią i…z automatu bardziej lubią tych, których rozpieszczają. Przynajmniej wtedy, kiedy chcą to robić i nie czują się do tego zmuszone.
A co na to mężczyźni? Tu bywa różnie. Jeśli działają ze wzajemnością, to wszystko jest w porządku. Pomagają swoim kobietom i to sprawia, że czują się potrzebni. Jeśli dodatkowo są doceniani, chwaleni, to już w ogóle mamy sielankę.
Mężczyźni takie kobiety wprost uwielbiają! Choć to niemodne i staroświeckie, to lubią kobiety, które są dla nich, rozpieszczają ich i…same też dają się rozpieszczać. Łączą w sobie wiele sprzeczności – są ciepłe, ale też seksowne, potrafią odnaleźć się w kuchni, ale też w sypialni, są niedostępne, ale też „swoje”…. dbają o siebie, ale też innych.
Litość w związku – gdy przegrywacie oboje
Zagłaskać kota na śmierć
Skąd zatem tak powszechne odchodzenie mężczyzn od kobiet zbyt dobrych, zbyt uczynnych? Ano chyba stąd, że często w rozpieszczaniu wcale nie chodzi o czynienie dobra, ale o niepokój, który w sobie nosimy. Liczy się prawda, i nasze intencje.
Czym innym jest po prostu okazywanie komuś miłości, a czym innym zbieranie punktów, żeby ktoś absolutnie nas nie zostawił. Jeśli robimy całą listę dobrych rzeczy tylko z obawy przed konsekwencjami odpuszczenia sobie, to niestety mamy kłopot. To po prostu czuć. Mężczyzna wyczuwa naszą desperację. A co gorsze typki wykorzystują to, że mamy o sobie niezbyt dobre mniemanie.
Problem jest również wtedy, gdy zaczynamy od kogoś, a nie od siebie. Mamy problem, który próbujemy zamaskować i swoje niskie poczucie wartości ukrywamy, będąc „za dobrą” i absolutnie się nie szanując. Wtedy takie rozpieszczanie sprawdza oczywiście, że lubimy osobę, którą rozpieszczamy bardziej (patrz wyżej), ale ona już niekoniecznie lubi bardziej nas. Jest jak kot, który ucieka przed nadmiarem czułości…i wystawia pazurki. Bo nawet najmilszego kota można zagłaskać na śmierć.
Nie bądź za dobra…Nikt tego nie docenia. Przeciwnie…
Różne sposoby okazywania uczucia
Podobno jest co najmniej 5 języków miłości. Jeden z nich to ten przemawiający uczynkami…..
Działania stoją na równo z pięknymi przemówieniami, deklaracjami, rozprawianiem o miłości, jak również z pisaniem miłosnych liścików i robieniem sobie niespodzianek. Niektórzy, a brylują w tym nasze mamy i babcie, gdy kochają to…rozpieszczają właśnie. Gotują najpyszniejsze dania, podstawiają pod nos wykwintne i te proste, ale bardzo apetyczne posiłki, posprzątają mieszkanie, zadbają o mniejsze i większe formalności. Skupią uwagę nawet na najdrobniejszym szczególe…
Jednym z języków miłości są właśnie uczynki, umiejętność rozpieszczania, czynienia dla drugiej osoby wielkich i prostych codziennych rzeczy. I tak, mnóstwo osób tak właśnie wyraża swoje zaangażowanie! Nie słowami, nie pięknymi oczami…. działaniem!
Żeby to jednak działało…potrzeba równowagi, ale o tym za chwilę.
Wróćmy do rozpieszczania mężów
Wróćmy do tego, co napisała Ania. Żeby utrzymać męża, trzeba go rozpieszczać. Prawda to? Jak myślisz?
Okazuje się, że społeczeństwo nam się spolaryzowało, innymi słowy bardzo podzieliło. Jesteśmy dalej od siebie niż kiedykolwiek wcześniej. Mocno się różnimy. To w sumie z jednej strony dobrze.
Z drugiej…Źle, bo zbyt często próbujemy się nawzajem wyśmiewać i dyskredytować, traktując swoje osobiste zdanie jako najlepsze i niepodważalne. Odbierając tym samym innym prawo do życia po swojemu…Niby jesteśmy tolerancyjne, ale tylko w teorii…Ustawicznie próbujemy bowiem udowadniać, że tylko nasza wizja życia jest dobra, a każda inna zła.
I z tego powodu dla wielu osób nie do przyjęcia jest rozpieszczanie mężów. Mimo że nie dotyczy ich samych (bo przecież same taką wizję odrzucają na wstępie), traktują deklarację tego typu jak zamach na siebie samych, na swoją osobistą wolność.
Wystarczy posłuchać tych komentarzy….
- No bo co z takim facetem jest nie tak?
- Kim jest kobieta, żeby mu usługiwać?
- Sam sobie nie umie wyprać skarpetek?
- Serio, ona musi mu służyć jak królowi?
A gdy mąż rozpieszcza żonę
Ale odwróćmy sytuację. Powiedzmy tak – która kobieta nie chciałaby być dobrze traktowana przez męża? Czy jest taka, która nie pragnęłaby być rozpieszczana?
Taka teza: mężczyzna jeśli chce zatrzymać swoją kobietę, powinien ją rozpieszczać, nosić na rękach, kupować piękne rzeczy, zabierać w ciekawe miejsca, odwiedzać z nią najlepsze restauracje, starać się dla niej najbardziej jak to możliwe, zapewniać jej dobry byt, taki, żeby ona nie musiała się o nic martwić…Idealnie jeśli będzie robił wszystko z myślą o ich szczęśliwej przyszłości. On nigdy nie spocznie na laurach, będzie starał się bardziej niż „bardzo”. A ona będzie miała spokój. Będzie się rozwijać, ale bez presji. Będzie robić to, czego chce, ale bez poczucia, że wiecznie nie ogarnia. Przecież ma mężczyznę, który o nią dba. Nie jest sama.
Czy taka wizja bulwersuje?
Rozpieszczajmy się nawzajem
Może przyjmijmy to, co oczywiste. Jeśli chcemy być razem szczęśliwi, dbajmy o siebie nawzajem. Rozpieszczamy siebie i partnera. Pozwólmy się rozpieszczać. Niech nas to nie bulwersuje. Niech nie zadziwia. Przecież to takie proste!
Jeśli mamy obok siebie kogoś, kogo kochamy, to po prostu zmieniajmy każdy kolejny dzień w wielką przygodę. Kto powiedział, że robienie dla kogoś dobrych rzeczy to od razu poświęcanie się? Można przecież zachować równowagę. Dbać o siebie i rozpieszczać drugą osobę.
Przecież o to chodzi, żeby razem było milej, przyjemniej. A rozpieszczanie jest tym, co można dla siebie robić…czyż nie? Kto jest rozpieszczany, dobrze traktowany, nie szuka chyba niczego poza domem…No chyba, że ten dobrobyt mu się nudzi i potrzebuje adrenaliny…są też takie przypadki. Nieczęste, ale jednak?