Powiedziała, że nie sztuką jest poderwać żonatego mężczyznę. Sztuką jest z nim wytrwać. No bo zobacz – dodała – są takie laski, piękne lub myślące, że są atrakcyjne, które ładują się w relację z takim, co ma rodzinę. I się tym chwalą. Na prawo i lewo! Chełpią się, jakie to one są świetne, bo zaciągnęły faceta do łóżka! Takie kobiety są żałosne, ale wcale tego nie czują… Pomyśl….Czy jest się czym chwalić? Ona namówiła go na numerek. Prawdę mówiąc, pewnie nie musiała się nawet starać. On sam poszedł. Bo taki już jest. Bywają tacy, którym wiele nie potrzeba (zresztą nie tylko mężczyźni tacy są, kobiety też). I o czym to świadczy? Ona z nim wytrzymała kilka chwil! A żona tego biedaka wytrzymuje z nim znacznie więcej i znacznie dłużej. To ona powinna trąbić o tym na prawo i lewo! Bo to jest wyzwanie – budować długoletni związek, a nie chwalić się jedną szybką akcją! I taka żona, co to się dowiedziała może właśnie wtedy przejrzeć na oczy. Ma prawo jeszcze rzucić tamtej skarpetki i gatki. Niech pierze! Jak bierze, to w całości! I odejść z uśmiechem na twarzy!
Nie sztuką jest poderwać?
Wnioski naukowców niestety kłócą się z tym, co uważamy za prawdziwe. Zdrada pojawia się nie tylko tam, gdzie para jest nieszczęśliwa i niespełniona. Zdradzamy również wtedy, kiedy budujemy satysfakcjonujący związek i zupełnie niczego nam nie brakuje. Wszystkie marzenia realizujemy z bliską osobą. Jedyne, czego nie mamy to tej formy ekscytacji, którą osiąga się z kimś obcym. Tego dreszczyku niepewności, poczucia, że przekracza się granicę i robi coś niedozwolonego.
Są osoby, które tego właśnie potrzebują. Mają silną potrzebę sprawdzenia się z kimś innym. Lubią balansować na krawędzi. To ryzykanci. Na swój sposób kochają swoje partnerki, nigdy ich dobrowolnie nie zostawią, dbają o nie, ale…zdradzają. Można się tu oburzać. I słusznie, bo to żadne usprawiedliwienie dla zdrad. I pewnie, należy takie osoby krytykować, a nawet zrównać z błotem. Podkreślać, że jeśli nie umie zapanować nad tę swoją potrzebą, to nie ma budować stałych związków. Tylko niech się realizuje w
szybkich numerkach. Należy mówić, że prawdziwy facet nie popełnia takich błędów. Jeśli kocha, to umie się powstrzymać. Potrafi odmówić, nieważne, jak bardzo „mu się chce”. To wszystko prawda.
Niestety życie nie jest idealne. Są różni ludzie. I nauka o tym mówi. Niektórzy mają w sobie „gen zdrady” i oni zdradzają, nawet gdy są szczęśliwi. Nie ma absolutnie żadnych powodów, by im współczuć, czy ich usprawiedliwiać. Są jednak powody, by twierdzić, że gdy kobieta podbijająca żonatych mężczyzn trafi na takiego, o jakim mowa, nie będzie musiała się zbyt wiele natrudzić. On skorzysta, ale już po chwili nie będzie pamiętał jakiego koloru były jej oczy. Zadzwoni do swojej żony i stęskniony wróci do domu. Oburzające? A jakże! I to bardzo!
Mężczyźni nie zdradzają. Zdradzają ch…
Kobiety, które polują na żonatych
Mężczyzna, który ma żonę jest dla wielu kobiet „atrakcyjnym kąskiem”. Mówią, że „chodzi taki najedzony, umyty, wyprasowany, ładnie ubrany”. Chłop ma w domu dobrze i to widać. Im bardziej o siebie dba, tym więcej spojrzeń zbiera. Nie trzeba go karmić, przygotowywać, ma się od razu kogoś do „schrupania”. Inna kobieta dba, druga korzysta.
Pewnie, być może on dba o siebie sam, to nic dziwnego, jednak mowa tu o stereotypach, o tym, jak myśli wiele potencjalnych „polujących babek”.
W internecie na różnych forach można poczytać o tych, które uwodzą mężczyzn mających żony. To ich forma sportu, sposób na dowartościowanie się, pokazanie, kto tu rządzi.
Często w tym „zarywaniu” do żonatych kryją się ukryte pragnienia, a także głębokie rany. Potrzeba udowadniania, że żaden nie jest wierny, więc nie ma sensu budować trwałej relacji.
Kobieta czyhająca na zajęte serca najczęściej sama siebie krzywdzi, pozornie przy tym dobrze się bawiąc.
Traktuje przedmiotowo siebie, relację, mimo że udaje, że daje jej to satysfakcję, to tak naprawdę jest smutnym potwierdzeniem tego, czego naprawdę się obawia. Mianowicie potwierdza fakt, że nie można nikomu ufać. Ona boi się zaufać, więc …balansuje na linie nad przepaścią, oszukując siebie, że ma nad tym, co robi kontrolę. To ona wybiera facetów i to ona ich porzuca. Tak to wygląda w jej głowie.
Wytrzymać z nim
Mówiła, że nie sztuką jest poderwać, sztuką jest z kimś dłużej wytrzymać. To uproszczenie, ale bardzo celne. Jeden raz o niczym nie świadczy. Noc to tylko noc. Potem przychodzi dzień, codzienność i wyzwania, a także problemy. Spróbuj pobyć z mężczyzną, którego odbijasz innej. Bądź z nim przez dłuższy czas. To nie takie proste, prawda?
Na budowanie dłuższych relacji kobiety chwalące się licznymi podbojami nie mają ani chęci, ani odwagi. Biorą człowieka, mężczyznę jak rzecz. Na jeden raz. A później odkładają na miejsce i szukają kolejnej…zabawki.
Mężczyzna mający zobowiązania nie powinien sobie na to pozwolić. Mąż nawet jeśli kręci go takie potwierdzenie swojej wartości powinien znaleźć inną drogę. Jeśli decyduje się ryzykować, musi mieć świadomość, że ryzykuje szczęściem swojego związku. Jego partnerka wcale nie musi być tolerancyjna. I jeden raz może być tym ostatnim. Z nią.
A co z kobietą uderzającą do mężów innych? Teoretycznie ma do tego prawo. Ona jest wolna. To mąż innej powinien się pilnować. Z drugiej strony niech ma świadomość, że odbity mąż może być jej tylko na chwilę. Za jakiś czas może przyjść młodsza, piękniejsza od niej i zrobić jej to samo, co ona kiedyś innej. Taka sprawiedliwość.