Kobiety zapominają o sobie z uporem maniaka. Takie po prostu jesteśmy. Mówi się, że opiekuńcze, ale niestety często po prostu naiwne. Tak bardzo chcemy być pomocne, że zrobimy niemal wszystko, by świat potwierdził naszą etykietę niezastąpionych, bohaterek bez peleryny, które same w duchu się chwalą, bo inni ich nie doceniają.
Otoczenie tymczasem uważa, że to, co robimy to nic takiego, norma, nasz obowiązek, po prostu. Dlatego, gdy doświadczamy silnej, trudnej do zignorowania potrzeby zadbania o siebie, to zaskoczone słyszymy z każdej strony, że mamy rację, powinnyśmy pomyśleć o własnych potrzebach. Dopingują nas, wspierają.
Zmotywowane działamy, jesteśmy w końcu szczęśliwe, bo pracujemy na rzecz siebie i innych. Jednak otoczeniu szybko zrzędnie mina, gdy zauważa, że przybywa mu obowiązków. Napotykamy na mur. W końcu mówią nam wprost, że…jesteśmy egoistkami. Bo tak nie można. Jako kobiety możemy myśleć o sobie, ale jednak nie tak, by to przeszkadzało innym…bo najpierw mamy zadbać o wszystkich dookoła, a jeśli starczy nam czasu..to możemy zająć się sobą. Taka pokrętna logika. Na którą się od lat się zgadzamy…
Nie wiedzą, ile na co dzień im dajemy
Gdy po latach kobiety się budzą, ich otoczenie przeżywa szok. Nagle się bowiem okazuje, że te wszystkie wojowniczki, które tyle dla wszystkich robiły, pozostawiają wolne miejsce, którego nie ma jak zapełnić.
Nadal działają, wspierają, ale już nie tak gorliwie, nie tak desperacko i bez wytchnienia jak dotychczas…a to niesie konsekwencje. Okazuje się, że pole do popisu, które powstało po ich rezygnacji innych kłuje, boli i przeraża. Bo jak to – należałoby się wziąć do roboty, ale nie ma komu. Otoczenie przyzwyczajone do wygody, nie chce z niej zrezygnować.
Nie chcą stracić tego, co dostawali
Każdy z nas jest przecież wygodny. Niektórzy mówią wprost, że są po prostu leniwi. Nie chcemy się wysilać, pragniemy dla siebie dobrego życia. Chętnie i szybko przyzwyczajamy się do dobrego.
I gdy koś, kto dla nas lub za nas robił dotychczas tak wiele nagle znika, to rodzi się w nas bunt. Klasyczna sytuacja, z którą mierzą się kobiety na całym świecie.
Jestem egoistką, bo w końcu pomyślałam o sobie
Dlatego mówi się o nas, że jesteśmy egoistkami. Najczęściej nie wtedy, kiedy całkowicie z czegoś rezygnujemy, bo mało która kobieta może tak po prostu odpuścić sobie bliskich.
Egoistkami jesteśmy już wtedy, kiedy po prostu zaczytamy robić mniej. Więcej odpoczywamy, wychodzimy, częściej się relaksujemy, zlecamy nasze dotychczasowe obowiązki innym i nie dajemy się wykorzystywać.
A inni przestraszyli się, że tak już zostanie
To jest największy problem. Wcale nie chodzi o nas. Nie w tym rzecz. Chodzi o nich. O ich wygodę i dobre życie. Egoizm w takim wydaniu to chęć życia również dla siebie. Nie tylko dla innych.
Jednak czy to naprawdę jest egoizm? Czy raczej instynkt samozachowawczy? Próba ratowania siebie przed totalnym wypaleniem i życiowym zniechęceniem?
Poza tym, dlaczego mężczyzn w analogicznych sytuacjach nie uznaje się za egoistów? Tylko podkreśla ich potrzebę relaksu i niezależności? A my tych potrzeb nie mamy? Nie mamy prawa mieć?
Tak już jest, ale wolę być egoistką niż wiecznie zmęczoną i sfrustrowaną “bohaterką”. Dbajmy o siebie i swój komfort, bo nikt za nas tego nie zrobi 😉
Niezależnie od tego, jak byśmy żyli, zawsze znajdzie się ktoś, komu nasz sposób życia będzinie nie na rękę. Najlepiej wysłuchać, a i tak zrobić swoje.