Niech to wreszcie się skończy. Ile tak można żyć? Mam dość. To coraz głośniejsze i coraz bardziej zdeterminowane głosy, które słychać od wielu tygodni. Czujemy się jak w potrzasku, oszukani, pozostawieni sami sobie. Z naszymi wątpliwościami, lękami, czarnymi wizjami. Jak niewolnicy.
Psychologowie i psychiatrzy mówią jednym głosem. Nigdy jeszcze nie było tak źle. Nasze zdrowie psychiczne jest coraz bardziej zagrożone, a my sami coraz pesymistyczniej patrzymy w przyszłość. Często nie mamy, gdzie uciec i do kogo się zgłosić o pomoc. Nierzadko skłóceni z rodziną, pozbawieni prawdziwych relacji przyjacielskich, które ograniczają się jedynie do wymiany emotikonek, czujemy pustkę. Relacje, które nam pozostały są płytkie i powierzchowne, bo nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nie dają nam niezbędnego ukojenia i dystansu.
Tak trwamy, choć naprawdę brakuje nam nadziei. Jedyna myśl, która kiełkuje i wydaje się ocaleniem to wyjechać, rzucić to wszystko, zapomnieć. I tak właśnie robimy.
Odciąć się
Od lat obserwuje się systematyczne odcinanie ludzi od pewnych źródeł informacji. Systematycznie spada oglądalność największych stacji telewizyjnych.
Przestajemy włączać wiadomości, ignorujemy programy przedstawiające fakty i wydarzenia. I obserwujemy u siebie, nie objawy odstawienia, jak chcieliby producenci telewizyjni, ale większy spokój, dystans. Im mniej oglądamy, tym mniej się martwimy ciągle nowymi zagrożeniami, śmiertelnymi niebezpieczeństwami.
Coraz więcej osób nie tylko, że nie ogląda telewizji, ale nawet rezygnuje z telewizora w ogóle. Są tacy, co nie słuchają też radia z uwagi na ciągłe przerywanie muzyki, by przekazać ważne wiadomości, czy z powodu irytujących reklam.
Powracamy do filmów, które odtwarzamy kiedy chcemy i muzyki z nośników, bez promocji, lokowania produktów i „gadania”. Niektórzy nie oglądają i nie słuchają w ogóle programów publicystycznych, inni stają się wiernymi fanami alternatywnych, niszowych przekazów.
Trend jest widoczny. Prasa, telewizja, radio słabną, a źródła niezależne informacji stają się coraz popularniejsze.
Wyłączyć telefon
Jeszcze nie tak dawno byłoby to nie do pomyślenia, a dzisiaj jest coraz popularniejsze.
Ludzie chcący odciąć się od cyfrozy, uzależnienia od mediów społecznościowych coraz częściej kupują proste telefony, takie, z których można co najwyżej zadzwonić i napisać powoli na klawiszach wiadomość sms i… właściwie nic więcej…No może zagrać jeszcze w węża.
Odcinamy się również na inny sposób, wyjeżdżamy do miejsc, w których nie ma sieci internetowej. Co ciekawe właśnie takie obszary zyskują coraz większą popularność. Aktywnie ich poszukujemy. Nie ma zasięgu, nie ma problemu. Nawet jeśli pokusiłoby nas sprawdzić przed snem, co tam na jednej czy drugiej stronie, to nie zrobimy tego, bo słaby sygnał skutecznie nam to utrudni.
Dołączamy do grona ludzi, którzy określają się jako wylogowani. Szukamy resetu, odtrucia. I gdy go znajdujemy, czujemy się uratowani.
Wracać do korzeni
Zmęczeni technologią, ciągle straszeni (bo właśnie takie przerażające wizje są najlepiej klikane, najszybciej się sprzedają), pragniemy coraz częściej świętego spokoju.
Marzymy o tym, żeby wyjechać w jakąś głusz, żyć wolno, zgodnie z prawami natury. Uprawiać sobie rośliny, zbierać jajka od kilku kurek biegających po podwórku, kupować mleko od znajomego sąsiada, poruszać się na rowerze, nie spieszyć się. Żeby nikt od nas niczego nie wymagał. Nikt nie atakował strasznymi wizjami.
Jesteśmy zwyczajnie zmęczeni. Potrzebujemy w końcu spokoju. Ogólne zdrowie psychiczne jest zbyt mocno nadwątlone, by móc to ciągle ignorować, stąd wielkie pragnienie odcięcia się. Jako swoista obrona i próba zadbania o siebie.
Czasami przydałaby się taka odskocznia i wypoczynek, myślę, że każdemu.
Niestety to prawda. Ja już od dłuższego czasu nie oglądam telewizji. Mam dość tych czarnych wizji teraźniejszości i jeszcze czarniejsze wizji przyszłości.