Sytuacje kryzysowe, jak żadne inne, pokazują nam prawdziwą twarz. Własną i czyjąś. Można bowiem pięknie mówić, deklarować, obiecywać, zarzekać się. Jednak gdy dojdzie do testu i życie powie “sprawdzam”, to często okazuje się, że to, co mówiliśmy i to, o czym zapewniali inni, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Bo tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, za Szymborską. I właśnie przechodzimy taki sprawdzian. Jako ludzie, przyjaciele, rodzice, społeczeństwo. Zdamy go? Czy przegramy z kretesem?
Ustawić się w kolejce po rozum
Głupota jest pewna siebie, głośna, pozbawiona skrupułów, bezczelna. Widać ją z daleka, rozpycha się łokciami, pyszni. Nie zamierza się zmieniać. Bo i po co? Skoro ma rzeszę wyznawców. Klaszcze się jej, chlubi. Wielbi się ją nawet. Bo jest taka swojska, prosta, nasza. Niewymagająca.
Głupota ma się dobrze.
Bo przyzwyczailiśmy ją do tego. Od dłuższego czasu żyliśmy tak, jakby to ona była mądrzejsza i ważniejsza. Zresztą podobno głupszym się ustępuje. No to ustępowaliśmy. I robiliśmy swoje.
Mądrość, autorytety, trochę zresztą same sobie winne, przeszły w cień. Straciły na znaczeniu. Zaczął liczyć się luz, zabawa, brak pytań, i refleksji. Duma z siebie, niezależnie, czy jest powód do tego, by być dumnym – wygrała. I teraz zbieramy tego żniwo. Głupsi niż kiedykolwiek wcześniej.
Otwarcie oczu
Przez dekady było nam dobrze, choć na naszych oczach burzył się dawny ład. Mówiliśmy o postępie, zmianach cywilizacyjnych.
Na ważne tematy zaczęły się wypowiadać osoby niemające o nich zielonego pojęcia. Ludzie bez jakiegokolwiek wstydu ośmieszali się w sondach ulicznych, pokazując braki elementarnej wiedzy. Wielu młodych ludzi zauważyło, że nie ma sensu się uczciwie uczyć, bo ci, którzy wybrali taką drogę, często skończyli z marnymi pensjami. Lepiej się lansować, pokazywać w mediach, internecie, bo wtedy kasa sama się posypie. I to całkiem bez wysiłku. Ci, co ciężko pracowali, starali się, byli postrzegani jak naiwniacy.
Po dwóch stronach barykady
I przyszedł moment próby. Nastały czasy, w których wszystko wywrócono do góry nogami.
I zaczęła znowu się liczyć wiedza poparta faktami. Lekarzy, którym mówiono wyjeżdżajcie, teraz ściąga się każdymi sposobami do kraju. Nauczycieli, tych dobrych, docenia się podwójnie, zauważając, jak potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji.
Jednak tylko pozornie, bo za chwilę wymienia się jednym tchem absurdalne teleporady lekarzy, którzy po godzinach już pracują stacjonarnie oraz belfrów, którzy nie rozumiejąc sytuacji, zamiast okazać wsparcie, wystawiają jedynki za urwane połączenie internetowe.
Rządzący mówią nam, że jeśli nam ciężko, to mamy się przebranżowić. To, że nie ma pracy, to nie ich wina, nie mają znaczenia tu nietypowe, trudne do przewidzenia warunki, niemożność prowadzenia biznesu, należy porzucić miejsca pracy, które tworzyło się przez lata, wkładając w nie mnóstwo pieniędzy. Osoby, które nigdy nie prowadziły biznesów, twierdzą, że przedsiębiorcy się zwyczajnie do tego nie nadają. A przecież rozwiązanie jest takie proste.
Eksperci, którzy od lat mówili o cyfrozie i uzależnieniu od nowoczesnych technologii, teraz sadzają najmłodsze dzieci na kilka godzin przed komputerem. Poleca się zakup laptopów dla przedszkolaków, bo to one zaraz zasiądą do nauki zdalnej.
Patrzymy na siebie wilkiem. Dzielimy się na swoich i innych. Władza zachęca nas, byśmy donosili jedni na drugich. I jeszcze bardziej nas różni. Skłóca, ciągnąć za sznureczki. Tylko czy my będziemy mieli odwagę spojrzeć szerzej i dostrzec, to, co naprawdę się dzieje, czy skoczymy sobie do gardeł?
Bo teraz wiem, kto jest kim…Tylko co powinnam z tym zrobić? Zacząć walkę z tymi innymi, czy zrozumieć to, co naprawdę się dzieje?
Raczej nie planuję czytać tej książki. 😊