Mogłaś zrobić to lepiej. Za mało się starasz. Zobacz, inni dają radę, a ty ciągle tkwisz w miejscu….Naprawdę tylko na tyle Cię stać? Nie, Ty do niczego się nie nadajesz…Wewnętrzny krytyk nigdy nie śpi. Jest jak wartownik, który karmi się Twoją niską samooceną. Im mniej jesteś pewna siebie, im bardziej wymagająca i im rzadziej zadowolona, tym on nabiera na sile. Może urosnąć do tak ekstremalnych rozmiarów, że swoim gadaniem zagłuszy zdrowy rozsądek. Zburzy realny ogląd sytuacji i sprawi, że nagle zaczniesz widzieć świat tylko w szarych barwach, a siebie na straconej pozycji. Dlatego jest tak niebezpieczny, bo nieutemperowany utrudnia życie.
Wewnętrzny krytyk, o ile na czas nie poznasz jego głosu i nie będziesz umiała sobie z nim poradzić, zatruje Twoje życie, odbierze energię, zawstydzi, a nawet wprowadzi w depresję. Zniszczy Ci życie tak bardzo, że trudno będzie odwrócić skutki jego działań. Dlatego tak istotne jest, byś wiedziała, jak sobie z nim radzić…
Kim jest wewnętrzny krytyk?
Wewnętrzny krytyk to nieustępliwy i natrętny głos niezadowolenia. To wiecznie wytykający Ci błędy strażnik w Twojej głowie, uporczywie ignorujący pozytywne strony danej sytuacji. To głos, który wyolbrzymia wszelkie potknięcia, często o zaburzonej percepcji i ocenie rzeczywistości. Nie sposób go zadowolić, zawsze będzie jakieś “ale”. Dla niego nigdy nie jest wystarczająco dobrze, przecież mogło być lepiej.
Wewnętrzny krytyk to teoretycznie część naszego “ja”, która jednak wyrasta z doświadczeń z przeszłości. Przyjmuje głos wymagającego rodzica, wiecznie niezadowolonej mamy, surowego ojca, nauczycielki-piły, czy przyjaciółki, w której cieniu dorastałaś…
Wewnętrzny krytyk rodzi się w nas już na wczesnych etapach życia. Powstaje na skutek wpływu środowiska, rodziców, rodziny i jest naturalnym efektem wychowywania.
Krytyka, która nie płynie z zewnątrz
Krytyka może być konstruktywna. Pokazuje nam słabsze miejsca i aktywizuje do pracy nad sobą. Motywuje do rozwoju.
Czasami jednak zamiast pomagać, utrudnia życie. Sprawia, że wpadamy w koleinę wiecznego niezadowolenia. Zadręczania się i wyrzucania sobie tego, co naturalne – błędów. Sprawia, że dążymy do niemożliwego – do uniknięcia wszelkich potknięć i osiągnięcia poziomu ideału.
Krytyk wewnętrzny często niestety działa w ten sposób: nie pozwala nam się uwolnić od ciągłego niezadowolenia, odbiera wszelką radość, skupiając naszą uwagę na tym, co można byłoby poprawić, bez dawania szansy na poczucie satysfakcji z tego, co się udało. Mami perspektywą, że możemy więcej i więcej, zapominając, że jedyny sposób, by być szczęśliwą, to cieszyć się z tego, co tu i teraz…
Jak reagujesz na porażkę?
Największej uczymy się podczas trudnych życiowych sytuacji. Motorem rozwoju paradoksalnie są porażki, a nie sukcesy. To na błędach najwięcej się uczymy.
I to właśnie na nie perfekcyjnie wskazuje nam wewnętrzny krytyk.
Ważne, by na podstawie jego analizy można było wyciągnąć z sytuacji wnioski i w przyszłości postąpić lepiej. By było to możliwe, nasz wewnętrzny krytyk powinien być rzeczowy, konkretny i w miarę obiektywny. Trzeba nauczyć go, by unikał generalizowania i szufladkowania, a tendencje te ujawniają się już w momencie, gdy wewnętrzny krytyk sięga po takie sformułowania, jak “zawsze”, “nigdy”.
Warto pomóc wewnętrznemu krytykowi, by stał się profesjonalny i pomocny. W jaki sposób możemy to zrobić?
- słuchając go, rozmawiając z nim,
- uświadamiając sobie, że wewnętrzny krytyk to część Twojej osobowości, która chce dla Ciebie dobrze, ma dobre intencje,
- jeśli krytyk mówi: “a co ludzie powiedzą”, można odpowiedzieć: “a nawet jeśli się im to nie spodoba, to co z tego…”,
- dbając o siebie. Gdy jesteśmy zestresowane, czy przemęczone, wewnętrzny krytyk zyskuje na sile,
- unikaj porównywania się z innymi, pozwól sobie zrozumieć, że zawsze będzie ktoś lepszy i gorszy od Ciebie,
- pozwól sobie być zwyczajną, daj sobie przyzwolenie na błędy, potknięcia, niedoskonałości,
- otaczaj się ludźmi, którzy Cię wspierają.
Czy tak chcę reagować?
Wewnętrzny krytyk ma ogromną moc. Sprawia, że reagujemy w nawykowy sposób, działamy w utartych schematach, co nie zawsze jest dobre. Dlaczego?
Ponieważ zazwyczaj słyszymy nie to, co tak naprawdę chce nam przekazać wewnętrzny głos, ale skupiamy się na odbiorze jego komunikatu. Wracamy do czasów, kiedy byliśmy karconymi przez rodziców dziećmi.
Gdy coś się nie udało, nasz wewnętrzny głos może zareagować w sobie charakterystyczny sposób: “przecież wiadomo było, że tak to się skończy. Głupia jesteś. Po co w ogóle próbowałaś”.
Możemy odczytać ten komunikat jako potwierdzenie własnych niskich kompetencji. I rzeczywiście na długo zapomnieć o kolejnych próbach… Możemy jednak spojrzeć na to inaczej, rozumiejąc, że nasz wewnętrzny głos to niekoniecznie karzący rodzic, ale głos, który się martwi, który chce nas ustrzec przed kolejnymi niepowodzeniami, rozczarowaniami. I nie ma wystarczających kompetencji, by to robić dobrze.
Spróbujmy na niego spojrzeć w ten właśnie sposób. Wysłuchać go, bo próby zakłócenia jego głosu sprawią, że będzie mówił jeszcze głośniej i zrozumieć. Przytulić, pocieszyć, powiedzieć, że może tym razem nie wyszło, ale to nie znaczy, że zawsze tak będzie.
Nie możesz uciszyć wewnętrznego krytyka, dlatego zaprzyjaźnij się z nim
Nie da się uciszyć wewnętrznego krytyka, kneblując mu usta. On znajdzie sposób, by do nas mówić nieustannie.
Jedynym sposobem na rozprawienie się z nim jest zrozumienie go. To, na co mamy wpływ to nasza zmiana odbioru tego, co słyszymy.
Możemy zdystansować się do tego, co mówi wewnętrzny krytyk, rozpoznając znajomy głos w głowie. Jeśli nasz wewnętrzny krytyk zostanie zdemaskowany i ujrzymy za jego słowami troskę mamy, czy lęk ojca, będzie nam prościej poradzić sobie z tym, co do nas mówi. W miejscu przykrego komentarza ujrzymy strach i próbę ochrony nas przed przykrymi doświadczeniami. Zyskamy nową perspektywę, przechodząc z pozycji krytykowanego dzieckado pozycji dorosłego, który umie krytykę przyjąć i wykorzystać ją na swoją korzyść…
Myślę, że musimy się bardziej doceniać. Nie skupiać się ciągle na porażkach, ale pochwalić się i nagrodzić za sukces. Nawet najmniejszy. Znam uczucie, o którym piszesz, bo bywa, że jest mi naprawdę bliskie. Chwilami potrafię je od siebie odeprzeć, ale wraca. Ludzka psychika jest naprawdę skomplikowana i trzeba ogromnej wiedzy, aby ją jakoś ułożyć! Bardzo mądry tekst!
Wiem coś o tym dosyć bardzo poznałam to na sobie . Nauczycielka nie wpłynie na sposób myślenia tak jak rodzice. U mnie to oni bardzo wpłynęli wręcz gardząc mną.
Rodzice kochają swoje dzieci. Niestety nie wszyscy potrafią to mądrze okazać.
średnio lubię swojego krytyka, bo często zaburza moje postrzeganie siebie :d Ale walczymy z tym 😀
Trzeba walczyć, nie ma siły. 🙂