W zdrowym związku kibicujemy sobie. Motywujemy się do zmian, do pracy nad sobą. Cieszy nas rozwój. On nam nie zagraża, przeciwnie daje nam potężnego kopa do działań, sprawia, że czujemy się dumne. Wszystko fajnie, jeśli mamy podobne podejście. Co jednak, kiedy czyjś rozwój odbierany jest przez nas jako zagrożenie? Co w sytuacji, gdy jednej osobie się chce, a drugiej nie bardzo? I gdy on mówi – “nie idź, nie wychodź, zostaw, odpuść sobie, po co będziesz się męczyć”. A czasami ostrzej – “nie przesadzaj z tymi ambicjami. To mnie kastruje. Nie możesz być taka”. Co wtedy? Odpuścić sobie rozwój? Pożegnać się z marzeniami? A może z mężczyzną?
Zostań w domu
Są mężczyźni, którzy nie lubią, jak kobieta wychodzi z domu. Panie postępują czasami tak samo, ale nie o nich tym razem mowa. Tylko o panach. Tych, co wybierają piwko i kanapę i mówią do swojej kobiety to samo – chodź i usiądź.
Czasami jest jednak dużo gorzej. On zasiada lub kładzie się na kapanie, a jej wręcza mopa, bo przecież jest tyle do zrobienia, gdzie się w ogóle wybierasz? Lub jeszcze inny scenariusz. On wychodzi, bo przecież musi odpocząć po pracy. Ma pasje, chce się odstresować, a ona tak, jak zawsze – ma zostać w domu, bo przecież dzieci trzeba pilnować. To jej dzieci są. Jego rola skończyła się w łóżku.
Jego rozrywka, pasje, koledzy są ważniejsi. Ona ma odpuścić, poświęcić się dla rodziny. To ona jest kobietą.
Gdy jakimś cudem, jej się uda wyjść, on ją odwozi. Zostaje na babskim spotkaniu i słucha, co ona mówi, nadzoruje, jak się zachowuje. Jest zawsze obok, a w domu..wymierza kary, na przykład milczeniem lub awanturą, bo ona powiedziała nie to, co powinna.
Nie wychylaj się
Wygrałaś konkurs? Dostałaś nową pracę? Wszyscy Ci gratulują, ale nie on. On mówi “super”, ale z taką miną i takim tonem, że wiesz wszystko.
To zazdrość. Pogarda. Bo się wychyliłaś, spróbowałaś, chciało Ci się, a miało Ci nie wyjść. Jak mogłaś, tak go przyćmić swoim blaskiem…
Tobie wyszło. A nie powinno. Bo jemu nie wychodzi lub wychodzi…za mało.
Nic nie umiesz
Gdy w końcu po miesiącach, latach kobieta rezygnuje z tego, co lubi, postanawia dla świętego spokoju odpuścić siebie, słyszy, że jest nudna. Zaniedbała się, nie umie nic, może polegać tylko na nim. Taka słaba jest…
“Straciłam siebie w pewnym momencie, nie wiedziałam nawet już, co lubię robić i nie miałam na nic ochoty. On nadal nie odpuszczał. BYło jeszcze gorzej”. Katarzyna
Toksyk, bo tak nie postępuje zdrowa osoba, ma w końcu to, czego chciał. Pełne uzależnienie od siebie. Można w końcu po kobiecie jeździć do woli. Ona jest słaba i zdana tylko na niego. Poddała się.
Zrezygnowała ze wszystkiego – pasji, rozwoju, znajomych.
Dokładnie tak jak on sobie to zaplanował.
To już koniec?
Zgodzisz się na to? A może już się godzisz?
Bardziej chyba z tym mężczyzną zamiast wspierać to dołuje.
Absolutnie nie!Odpuścić sobie toksycznego partnera.Jesli on Cię blokuje to z miłością ten związek nie ma nic wspólnego.
Nie prawda można znaleźć Nie byle jakiego kobiety po 40 zazdrości młode trafia mężczyzna czekam nadal wierzę uda oszystoinaja miód okczy kocie
Pozegnanie z facetami bylo!😀 nie zyje po to zeby sie uzalac nad sobą. Albo w mysl powiedzonek ,, jaki sie urodzilelem taki jestem” 😅 lenie śmierdzace!
Przeżyłam takiego toskyka… I pożegnałam się z nim, za co spotkała mnie ogromna fala nienawiści, groźby, krzywe teksty znajomych bo on taki fajny a ja niewdzięczna go nie chciałam. Teraz mam męża, który jest domatorem ale nie ogranicza mnie w niczym, mówi wręcz że jeśli coś sprawia że jestem szczęśliwa, czy to wyjście z koleżankami,czy rozwój to z bym to robiła, że jemu zależy na moim szczęściu. Także zmiana o 180 stopni nastąpiła kiedy zwróciłam uwagę na mojego spokojnego i ciepłego już obecnie męża.
A może nie dzielmy tego na płcie i nie przedstawiajmy tylko facetów, jako tych złych, co? Ja osobiście byłem w dokładnie odwrotnej sytuacji. To mi kobieta próbowała podcinać skrzydła w każdym momencie, kiedy się okazywało, ze mogę odnieść sukces, który nie będzie jej sukcesem.
Nie można się ograniczać wzajemnie,a należy szanować i wspierać w marzeniach (oczywiście nie kosztem związku,musi być równowaga).
Ja też takiego pożegnałam!
Piwko na garażu z bezrobotnymi kolegami było ważniejsze niż ja, dom i nasza córka.
On to nazywał zbyt wysokimi oczekiwaniami z mojej strony 🤦🏼♀️
Po jakimś czasie przestałam oczekiwać.
Niech cieszy się swoją wolnością 🖕🖕🖕
Z tego co sobie przypominam to kiedyś jak się coś psuło to się to coś naprawiało a nie wyrzucało do kosza. Ambicje które polegają na wyrzucaniu do kosza jak coś nie pasuje są do dupy. No ale jak ktoś chce być w dupie to śmiało, korzystajcie z takich rad 😉
W związku powinniśmy wzajemnie wspierać swoje ambicje i być wzajemnie wobec siebie z nich dumni.