Twoje dziecko patrzy, widzi i rozumie więcej niż myślisz

1

Dorośli są szalenie naiwni, twierdząc, że dziecko nie widzi, nie słyszy i nie rozumie. Niestety jest wprost przeciwnie. Dziecko wchłania wszystkie emocje, bez żadnej selekcji. Nawet gdy mówimy, że jest wszystko w porządku, ono wie, że nie jest. Przestaje nam wierzyć, a siebie obarcza odpowiedzialnością...Bo na skutek kłamstw jego kruchy świat rozpada się na drobne kawałki. Z naszej winy.

Twoje dziecko patrzy, widzi i rozumie więcej niż myślisz

Wszystko jest w porządku

Dziecko niekoniecznie rozumie przyczyny, ale doskonale, na swój dziecięcy sposób, analizuje skutki.

Jeszcze bardziej przerażające jest to, że wnioski tych analiz są smutne, dla dziecka, nie dla rodzica.

Zazwyczaj w ciszy…dziecko obwinia siebie i to przeciwko sobie się obraca, tocząc samo ze sobą przerażającą walkę. Im więcej się przed nim ukrywa, tym jego wyobraźnia przynosi gorsze obrazy.

Może wybierać różne drogi. Milczeć, nie mówić, tkwić z obojętnością. Może się awanturować, być agresywne. Może być też spokojne, uśmiechnięte, udawać kogoś idealnego. Chodzić na paluszkach, przynosić tylko uśmiech i zachwyt. Dziecko może być zbyt doskonałe, nieprawdziwe. Takie dziwne.

Może też wołać o pomoc, kalecząc siebie od środka i od zewnątrz i niszcząc swoje zdrowie.
Mówimy dziecku, że nie wolno kłamać. Że zrobimy dla niego wszystko, że zawsze może z nami porozmawiać.

Tylko problem w tym, że dziecko widzi, że najważniejsze osoby…. same kłamią.
Zrobimy dla niego wszystko, ale często to „wszystko” to piekło lodowatego pałacu, w którym nie ma spontaniczności i prawdziwej radości. Są prezenty i wygody, ale też wymowne spojrzenia, syczenie do ucha i… brakuje szczęścia. Dziecko nie chce naszego „wszystko”. Ograbione ze szczerości i prawdy, zostaje pozbawione czegoś cennego. Czegoś, co mu się należy.

Nie wolno kłamać

Nie musimy mówić, nawet nie musimy się kłócić się. Dziecko wyczuwa lód między nami. Zauważa chłodne spojrzenie, szorstkie komunikaty, widzi brak bliskości, wymuszone uśmiechy, kurtuazyjne gesty.

Widzi, kto kogo lubi, a kto kogo nie toleruje.

Jest jak barometr uczuć. Jak gąbka wchłaniająca domową atmosferę. Uczy się, patrząc i analizując. A po latach wystawia wszystkim laurkę. Czy jest wdzięczne za to, że rodzice tkwili z myślą o nim – o małym i potem większym dziecku – w niesatysfakcjonującej relacji?

Żałuje, nie żałuje…kocha, nie kocha…

Dziecko po latach nierzadko stwierdza, że coś, co trwało dla „jego dobra” lepiej byłoby, gdyby się rozpadło. Bo żadne udawanie, czy pudrowanie trupa relacji – nie ma sensu. Nawet gdy celem jest ochrona „głupiutkich” istot. Ta cisza w domu była dobijająca. Ten brak bliskości między mamą i tatą. Z czasem drażniło nawet sięganie po gwiazdkę z nieba dla dziecka. To, że mama chciała być lepsza od taty, a tata udawał „tatusia roku”. Że uwaga koncentrowała się tylko na dziecku. Ono tego nie mogło znieść. Choć teoretycznie niczego mu nie brakowało. Było na świeczniku. Wyprzytulane, zadbane, ale…ten nadmiar
uwagi na nim był przytłaczający. Nie pasował do tego, co działo się między rodzicami. Niby byli razem, ale jednak osobno. To się czuło, widziało i to parzyło do granic możliwości.

Czy warto tkwić w związku dla dziecka?

Są też głosy przeciwne, do tego powyżej. Mówią – tak, warto trwać w związku dla dzieci. To głosy pełne wdzięczności dla rodziców, którzy mimo wszystko byli razem. Nie zafundowali traumy, jaką byłby rozwód. Miało się pełną rodzinę. Nieidealną, ale jednak pełną. Z tatą każdego dnia, a nie tylko raz w tygodniu. Miało się namiastkę czegoś normalnego, ale jednak czegoś, co nie pozwoliło się pogubić i wejść na złą drogę. Takie głosy też się pojawiają. Jednak dotyczą one zazwyczaj tych relacji, które co prawda nie były idealne, ale jednak udane. Bycie razem w ich wydaniu może nie było najlepszym scenariuszem, ale takim, który można zaakceptować. Dla wyższego dobra.

Nie oszukuj

Podstawa to zrozumieć, że przy dziecku nie da się udawać. Dziecko i tak widzi to, co chcielibyśmy ukryć.

Dlatego nie słucha słów, tylko naśladuje nas. Doskonale i błyskawicznie dociera do prawdy.
To szalenie frustrujące dla rodzica. Bo wychowywanie dziecka jest najtrudniejszym zadaniem pod słońcem. Można robić wiele, ale jeśli nie jest się szczerą sama ze sobą, to zazwyczaj prędzej czy później przegrywa się.

Po latach oszukiwania dziecka zyskuje się to samo co się dało. Dorosłe dziecko, które również oszukuje, nie mówi prawdy, ukrywa ją. Nie jest gotowe na szczerość i otwartość.
Czasami po latach poświęceń i życia dla dziecka, z uwagi na jego dobro – patrzy się na dorosłego, który jest zły na cały świat. Bywa, że staje się roszczeniowy. Bo skoro przez lata dziecko znajdowało się w centrum, to dlaczego z czasem ma to się zmienić?

Oszukiwanie dziecka, nawet dla jego dobra, niestety wiąże się z ceną, którą trzeba będzie prędzej czy później zapłacić. Problem w tym, że nikt nie wie, jaka dokładnie będzie to cena.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj